Na początku była sobota i Dzień Genealoga, a potem…
Tak naprawdę zaczęło się to późną wiosną tego roku. Na pocztę elektroniczną nadszedł mail od genealogów zza Odry.
Z zapytaniem czy mógłbym wziąć udział w spotkaniu niemieckich towarzystw genealogicznych z Pomorza. Pytanie zawierało propozycję wygłoszenia referatu o sytuacji genealogii w Polsce. Wymieniliśmy jeszcze kilka listów i doszło do konkretnych ustaleń.
W pierwszym etapie pomagała w tłumaczeniu Teresa, a potem jak wyjechała na urlop, poprosiłem o pomoc naszą bardzo sympatyczną Magdę. Magda, chociaż nie jest jeszcze naszym członkiem, z wielkim zaangażowaniem pomagała w korespondencji, podpowiadając przy okazji rozwiązania.
Na początku sierpnia odezwał się Pan Hauke Fehlberg z prośbą o przesłanie treści mojego wystąpienia, tak aby zdążył go przetłumaczyć i przygotować się do pomocy w wygłaszaniu referatu.
Zaproponował taką oto konstrukcje naszej współpracy. Ja powiem kilka zdań, a on na bieżąco będzie to tłumaczył. Uważałem to z bardzo dobre rozwiązanie. Jeszcze kilka uzgodnień techniczno językowych np. jak tłumaczyć nazwy miejscowości i regionów i dopięliśmy całość do końca.
Jest sobota 18 września. Po Dniu Genealoga idziemy na pogaduchy, na Stary Rynek do Podkoziołków .
Po godzinie, gnany czasem, żegnam się z biesiadującym gronem i wraz z Agnieszką jedziemy na północny-zachód. Ona do Szczecina, a ja dalej. Agnieszka to dobry towarzysz podróży i czas mija bardzo szybko na ożywionej rozmowie.
Dalej jadę sam. Po 20 km przekraczam granice, której…. już nie ma. I gdyby nie pozostałości komór celnych nawet bym nie wiedział, że przejechałem do innego państwa.
Droga mija bez żadnych przygód i około 21.00 wjeżdżam do Stralsund. Jest już ciemno i zaczyna padać deszcz. Było za dobrze, i dla równowagi gubię drogę do hotelu i dopiero po dwukrotnym wypytywaniu docieram na miejsce. Dzwonię do Pana Hauke i spotykamy się, aby ustalić marszrutę na następny dzień.
Tak jak Magda mi podpowiedziała Pan Hauke to sympatyczny i bardzo miły człowiek. Skąd Ona to wiedziała? Chyba z korespondencji między wierszami wyczytała.
Potem siadam przy komputerze i otrzymuję na skaypie zapytanie od Teresy , czy to prawda co piszą i mówią w niemieckich mediach o spotkaniu w Stralsund i czy już tam jestem. Resztę już wiecie bo napisała o tym na naszym forum.
Następnego dnia rano spotykam się z p. Hauke na śniadaniu po którym jedziemy do starego browaru-miejsca konferencji genealogów. Wykład mam o 10.45, a jest dopiero 9.15. Czas wypełnia nam zwiedzanie stoisk z wydawnictwami genealogicznymi. Oglądam różne spisy, opracowania i wykazy i uświadamiam sobie jak uboga jeszcze jest nasza literatura w tym zakresie. Oferują programy do budowy drzew, do zbierania danych i wszystko co tylko komputer może pomóc genealogom. Wiele z tych programów jest w wersji polskiej. Zabieram więc prospekty aby moc ze spokojem zapoznać się z nimi po powrocie.
Stoisko największego, jak nie poinformował p. Hauke, wydawnictwa genealogicznego w Niemczech. I tutaj niespodzianka. Żona szefa to Polka. Nawiązujemy ożywioną rozmowę i jestem proszony o kontakt po wykładzie.
Wszędzie widać rozmach i czuję się wiele lat działalności towarzystw. Dowiaduję się iż to już 62 drugie takie, coroczne spotkanie, stowarzyszeń pomorskich.
Piętnaście minut przed prelekcją zostajemy „porwani” przez techników. Ustawiają mikrofony. Ja mam stacjonarny, tradycyjny , a p. Hauke który będzie na bieżąco tłumaczył staje z boku mównicy zakładając przenośny mikrofon. Instalują pokaz slajdów który mam ze sobą i już za chwile możemy zaczynać.
Pragnę nadmienić, że prowadzone są równocześnie dwa wykłady w osobnych salach. Na każdy są zapisy chętnych. „Moja” sala wypełniona w całości.
Pan Hauke rozluźnia atmosferę pytając czy mam tremę. Uśmiecham się i mówię że trochę adrenaliny tylko nam pomoże.
Wprowadza i przedstawia mnie v-ce prezydent zrzeszenia Pomorskich Stowarzyszeń Genealogicznych prof. Hans Dieter Wallschläger.
Wchodzę na mównicę przy akompaniamencie zachęcających oklasków. Pierwsze kilka zdań mówię po niemiecku co przyjęte zostaje z wielkim zadowoleniem.
Następnie, tak jak ustaliliśmy, czytam kilka zdań, a p. Hauke tłumaczy. Jednocześnie przerzucam pilotem na ekranie poszczególne plansze tematyczne.
W końcowej części mówię, że to dzisiejsze spotkanie to pierwszy krok do nawiązania współpracy miedzy polskimi i niemieckimi stowarzyszeniami. Klaszczą z aprobatą
Referat trwa ponad pół godziny. Wszystko idzie nam płynnie. Jesteśmy zgrani z p. Hauke jakbyśmy to robili od lat.
Na zakończenie słyszę rzęsiste oklaski, trwające kilka minut. Jestem bardzo zadowolony i dumny, że udało się nam zainteresować niemieckich genealogów.
Dowodem naprawdę wielkiego zainteresowania jest wiele, bardzo wiele pytań. Dochodzi do tego , że prowadzący tą mini konferencję Pan Wallschläger musi wytypować ostatnie trzy osoby, gdyż za chwile będzie następny wykład. Oficjalne pytania się skończyły, a koło mnie jeszcze kilka osób, Jakiś Pan pyta czy znam Rafała Prinke i co on teraz porabia?. Pracował jakiś czas w Poznaniu i dlatego jest dobrze zorientowany.
Widzę, że p. Hauke jest już zmęczony tłumaczeniem na żywo. Nie jest to łatwe i to On ma teraz najwięcej pracy.
Trwa to wszystko prawie pół godziny.
Potem jeszcze rozmowa z Prezydentem Stowarzyszeń Pomorskich p. Elmar Bruhn. Uzgadniamy , na razie niezobowiązująco, że trzeba nawiązać bliższą współpracę.
Jeszcze kilka rozmów przy stoiskach i udajemy się do hotelu. Postanawiamy zwiedzić trochę Stralsund i wpaść gdzieś na posiłek.
Żegnamy się o 15.00 i wyjeżdżam do domu.
Vici - zwyciężyłem. Ale nie żadnego wroga. Wprost przeciwnie. Zwyciężyłem bo udało nam się nawiązać kontakt który powinien zaowocować bliższą współpracą.
Na zakończenie muszę kilka słów o Panu Hauke Fehlberg.
W trakcie prywatnej rozmowy dowiaduję się, że jest wprost zauroczony Polską. Do tego stopnia, że od sześciu lat przyjeżdża do nas na kursy i systematycznie szlifuje nasz język.
Dużo wie o naszej historii i kulturze i uważa nas za bardzo ciekawy naród. Jest mi bardzo miło to słyszeć. A tak w ogóle to bardzo sympatyczny z niego człowiek.
W dużej mierze dzięki niemu mój referat wypadł tak rewelacyjnie.
Wstępnie zaprosiłem go na nasze spotkanie rocznicowe. Bardzo się ucieszył, chociaż nie będzie to łatwe gdyż mieszka w Szwajcarii, czyli dosyć daleko.
Herr Hauke! Vielen Dank .
Uploaded with
ImageShack.usUploaded with
ImageShack.usUploaded with
ImageShack.usUploaded with
ImageShack.usUploaded with
ImageShack.us