Tutaj prosimy umieszczać wszelkie prośby o lokalizację miejscowości, parafii, USC, prośby o odszukanie dokumentów w archiwach, znaczenie nazwisk itp.
Odpowiedz

czy to ta sama osoba?

01 gru 2018, 17:06

witam znalazłem 2 dokumenty

akt urodzenia
Kwilcz (par. rzymskokatolicka) - akt urodzenia/chrztu, rok 1848 , Liber baptisatorum, copulatorum et mortuorum

Laurentius
, rodzice: Laurentius Łapa
, Francisca Grzybek ,

https://szukajwarchiwach.pl/53/3370/0/1 ... /#tabSkany


akt ślubu
Międzychód (USC) - akt małżeństwa, rok 1902, Heiraths - Haupt - Register

Jacob Lapa (54 lat) , rodzice: Lorenz Lapa , Franziska Grzybek ,
Josefa Swiderska (31 lat) , rodzice: Thomas Swiderski , Theodora Pachola ,

https://szukajwarchiwach.pl/66/291/0/2/ ... /#tabSkany

czy to ta sama osoba? Data urodzenia jest taka sama oraz dane rodziców

Jak myślicie skąd ta rozbieżność?

pozdrawiam
Jacek Łapa

Re: czy to ta sama osoba?

01 gru 2018, 17:19

Jacku,
w 1848r,rodzi się syn Laurentius(Wawrzyniec), syn Wawrzyńca Łapa,Franciszki Grzybek
drugi syn- jak wynika z zapisu ślubu
Jakub lat ok. 54(ur.1848) -rodz.Wawrzyniec Łapa,Franciszka Grzybek ,w 1902 r. bierze ślub.
To jest 2 synów Wawrzynca i Franciszki Grzybek.
Jakub a Lorenz (Wawrzyniec),to duża różnica,
jeśli nie brat blizniak ,to błąd w zapisie gdyż jeden i drugi rodzi się 10 lipca 1848r.
ewentualnie wołali na niego Jakub,a na chrzcie nadano Lorenz.

Re: czy to ta sama osoba?

01 gru 2018, 18:30

Jakub to Jakub
Wawrzyniec to Wawrzyniec

1. Należy sprawdzić daną parafię czy nie odnotowano zgonu Wawrzyńca Łapy.
2. Należy sprawdzić czy w tej miejscowości nie urodził się jakiś inny Jakub
Sprawdziłam . Okienko wyżej jest urodzony Jakub syn Tomasza Maniecki [ niewyrażne nazwisko ] x Katarzyna Cioch czyli „naznaczony adopcją”
3. Trzeba sprawdzić czy nie odnotowano Jakuba Manieckiego w aktach zgonu.
4. Mogło dojść do następnej sytuacji. Jakubowi zostało wpisane na ślubie nazwisko Łapa oraz jego rodzice. Zaś Wawrzyniec za pewnie trafił do rodziny Manieckich. Stąd ta sama data urodzenia. Najpewniej Wawrzyniec ma datę urodzenia Jakuba. Oraz wpisanych jego rodziców.
5. Trzeba więc odszukać ślub Wawrzyńca Manieckiego do porównania
6. Trzeba odszukać akt zgonu Wawrzyńca Łapy jak i Jakuba Manieckiego. Muszą wszystkie dane się zgadzać.

To jest tylko fragment „zabawy” jakie nam sprawiły metryki. Zabawy , która skończy się na umieszczeniu w drzewach nie swoich rodzin bo jeden zgubiony ślad poprowadzi nas zupełnie inna drogą. Po co więc błądzić jak za jednym zamachem dostaniemy do ręki wiarygodne badanie naszego DNA.

Pozdrawiam,
Mirka G.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 09:13

witam
znalazłem akt zgonu - ale nie bardzo pomaga to w rozwiązaniu zagadki :(


Kwilcz (par. rzymskokatolicka) - akt zgonu, rok 1848 , Liber baptisatorum, copulatorum et mortuorum

Jacobus Manicki (5 miesięcy)
, rodzice: Thomas Manicki , Catharina Piochowiak ,

pozdrawiam
Jacek Ł

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 10:51

Jacek, a jaki powód zgonu wpisano??To bardzo ważna informacja.

Pozdrawiam,
Mirka G

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 12:43

moja łacina jest zbyt słaba

https://szukajwarchiwach.pl/53/3370/0/1 ... /#tabSkany

Jacek Ł

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 13:24

miroslawa napisał(a):Jakub to Jakub
Wawrzyniec to Wawrzyniec

1. Należy sprawdzić daną parafię czy nie odnotowano zgonu Wawrzyńca Łapy.
2. Należy sprawdzić czy w tej miejscowości nie urodził się jakiś inny Jakub
Sprawdziłam . Okienko wyżej jest urodzony Jakub syn Tomasza Maniecki [ niewyrażne nazwisko ] x Katarzyna Cioch czyli „naznaczony adopcją”
3. Trzeba sprawdzić czy nie odnotowano Jakuba Manieckiego w aktach zgonu.
4. Mogło dojść do następnej sytuacji. Jakubowi zostało wpisane na ślubie nazwisko Łapa oraz jego rodzice. Zaś Wawrzyniec za pewnie trafił do rodziny Manieckich. Stąd ta sama data urodzenia. Najpewniej Wawrzyniec ma datę urodzenia Jakuba. Oraz wpisanych jego rodziców.
5. Trzeba więc odszukać ślub Wawrzyńca Manieckiego do porównania
6. Trzeba odszukać akt zgonu Wawrzyńca Łapy jak i Jakuba Manieckiego. Muszą wszystkie dane się zgadzać.


Przepraszam bardzo, ale mnie już nosi, kiedy czytam kolejny post w tym stylu.
Czy ktoś może napisać oprócz mnie, że powyższy post to bzdury?
Co to znaczy "naznaczony adopcją"? Urzędnicy, księża popełniają błędy, genealogia nie jest nauką ścisłą. Ale rozpowszechnianie tego typu informacji jak wyżej jest po prostu nieodpowiedzialnością. Właśnie - nie wszystko musi się zgadzać i nigdy nie dojdziemy skąd wynikają pomyłki w aktach.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 17:58

Po pierwsze: twoje ciekawe spostrzeżenia nie w tym miejscu. Zdaje się ,że w którymś z postów uzasadniłam swoją nazwę „ odznaczeni z adopcji” i tam proponowałabym umieścić swoje uwagi.Czekam na jakąś dyskusje.

Po drugie: bzdurą dla mnie jest usprawiedliwianie urzędników i księży, że popełniali błędy ze swojej niewiedzy. Takie stwierdzenie stawia ich w rzędzie analfabetów i ludzi nieświadomych. Zapraszam do indeksacji . Tam jest wiele porównań i może wtedy bardziej ostrożnie będziesz „ szastał swoimi uwagami” i może będzie Ciebie mniej „ nosić” bo powtarzającym się mottem na tym forum jest „ genealogia uczy cierpliwości” zdaje się ,ze długo siedzisz w tym temacie.

Po trzecie: to jest forum na którym umieszczamy spostrzeżenia i uważanie ich za nieodpowiedzialne bez dyskusji i zapoznaniu się z istniejącymi faktami jest blokowaniem postępu w dochodzeniu prawdy i cofanie się krok w tył.

Po czwarte: twoje twierdzenie , że nigdy nie dojdziemy skąd wynikają pomyłki to trochę chyba za póżno stwierdzony fakt. Ja mam zamiar drążyć skąd one wynikły jak i fakt , że nie poinformowano o tym na forum wcześniej.

Dziękuje za podzielenie się swoimi uwagami.

Pozdrawiam,
Mirka G.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 19:59

Adopcją od wieków zajmowali się wszyscy także owczarze. Ze względu na nieosiadły tryb życia byli doskonałymi rodzinami do adopcji. Pragnę zaznaczyć, że posiadali oni swoje nazwiska, niemniej jednak podczas adopcji ich zapisywano bez nazwisk tylko ,ze statusem. To tak od początku
W 1703 jest ślub Marcina Gera x Marianna Owczarzanka. Od nazwiska matki wiadomo ,że rodzina ta będzie zajmować się adopcją, gdyż Marianna miała swoje rodowe nazwisko. Jest to tak zwane przeze mnie „ naznaczenie”
Ponieważ w tej miejscowości było tylko jedno małżeństwo Marcina i Marianny wobec tego łatwo ich odnależć w metrykach nawet bez nazwisk. Adoptują dzieci bo to nie ich własne. W żadnym nie mają odnotowanych nazwisk. To wykaz z metryk chrztu, ślubu i zgonu.


Jasne, przeczytałem Twoje wywody - takie jak choćby z powyższego postu i nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać.
Więc brnę dalej.
Pisanie, że jakaś rodzina "zajmuje się adopcją", bo nosi takie, a nie inne nazwisko, lub zajmuje się taką, a nie inną profesją jest takim poziomem bzdur, że szkoda gadać.

Ktoś powie nie mieli swoich dzieci?? Ależ mieli po jednym lub dwa góra, ale one zaraz po urodzeniu zostały adoptowane do innych rodzin i dopiero tam ochrzczone. W XIX w. można zauważyć iż we wsi adoptowano swoje dzieci między sobą . I tak np. urodzony Mikołaj Musioł, który zaraz zmarł trafił w tym samym roku do rodziny Musiała, a Brygida Musiał po adnotacji zgonu trafiała w tym samym roku jako Brygida Musielak, na które to potwierdzenie jest akt chrztu oraz zgonu. Nie była z rodziny Musielaka tylko Musiała, a Musiał nie wiadomo skąd. Chrakterystyczną cechą i jednyną rzeczą, która jest pewna to imiona. Tylko one się zgadzają. Imiona charakterystyczne można łatwo znależć, gorzej z imionami pospolitymi.


Nazwiska chłopskie kształtowały się do 1850 roku, a ostatecznie dopiero powstanie pruskich USC sprawiło, że stały się urzędowe. Nazwisko początkowo było jedynie przezwiskiem, określeniem człowieka. Bazowanie w jakikolwiek sposób na nazwiskach w badaniach genealogicznych, szczególnie w genealogiach chłopskich, jest błędem popełnianym przez nowicjuszy. Nazwiska ulegały przemianom, przekształceniom i błędom w zapisach urzędniczych właśnie.

Urzędnicy i księża popełniali błędy, bo nie byli przypisani przez całe życie do jednej parafii, a poza tym wpisywali nazwiska tak, jak słyszeli i tak jak podawali chłopi. Wiele razy to poruszano. Nie było dokumentów (dowodów osobistych, paszportów), które pokazywano.

Uznawanie, że zmiana nazwiska (przekształcenie) we wpisie w księgach lub brak jakiegoś nazwiska (np. panieńskiego matki) to oznaka adopcji jest co najmniej śmieszne. Brak nazwisk jest typowy dla ksiąg do mniej więcej 1808 roku - potem po wprowadzeniu Kodeksu Napoleona stają się powszechne, ale wciąż płynne.

Pisanie, że dzieci były adoptowane do innych rodzin i że rodziny adoptowały dzieci między sobą jest totalną bzdurą. Po śmierci rodziców dziećmi opiekowała się zwykle najbliższa rodzina, ale pamięć o "prawdziwych" rodzicach była żywa. W swoim drzewie genealogicznym mam zaledwie dwa przypadki, kiedy faktycznie w akcie małżeństwa wpisano rodziców, którzy opiekowali się dzieckiem po śmierci rodziców, choć w alegatach do aktu ślubu zachował się akt chrztu z rodzicami biologicznymi.
Dzieci nie musiały nosić przezwisk swoich rodziców, bo tak jak napisałem były to jedynie przezwiska. Duża grupa przezwisk pochodzi przecież od imienia ojca. Co więcej - są przezwiska, które mieszkańcy przyjmują od części wsi, pola, pustkowia, w którym się osiedlają. Czasami możemy powołać się na etymologię nazwiska, ale człowiek to nie nazwisko.
Każde z tych uwarunkowań jest istotne, ale żadne nie stanowi i nie mówi o tym, że dziecko jest adoptowane.

I wreszcie - mój ulubiony cytat:
urodzony Mikołaj Musioł, który zaraz zmarł trafił w tym samym roku do rodziny Musiała, a Brygida Musiał po adnotacji zgonu trafiała w tym samym roku jako Brygida Musielak, na które to potwierdzenie jest akt chrztu oraz zgonu

To jest taki poziom abstrakcji, teorii spiskowych, niedopowiedzeń i nadinterpretacji, że szkoda gadać.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 20:05

Mirko,

Z zaciekawieniem śledzę to piszesz o adopcjach i sposobach odznaczaniu ich w metrykach.
Wydaje mi się że są to wnioski wynikające z twoich poszukiwań, odnalezionych metryk i badań DNA.
Tutaj bardzo interesuje mnie jak badaniami DNA to potwierdziłaś ?

Inna sprawa że twoje ustalenia i wnioski są pewnym novum w interpretacji zapisów w metrykach.
Osoby z mniejszym doświadczeniem w poszukiwaniach twoje sugestie mogą poprowadzić niekoniecznie we właściwym kierunku.
Stąd zapewne wątpliwości Piotra.

Może warto abyś założyła temu tematowi dedykowany na Forum wątek z zebranymi wszelkimi informacjami ?
Teraz trudno to zebrać razem skacząc między wpisami.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 20:24

pietrzepawle napisał(a):I wreszcie - mój ulubiony cytat:
urodzony Mikołaj Musioł, który zaraz zmarł trafił w tym samym roku do rodziny Musiała, a Brygida Musiał po adnotacji zgonu trafiała w tym samym roku jako Brygida Musielak, na które to potwierdzenie jest akt chrztu oraz zgonu

To jest taki poziom abstrakcji, teorii spiskowych, niedopowiedzeń i nadinterpretacji, że szkoda gadać.


Radzę poczytać książkę

Handel chłopami w dawnej Rzeczypospolitej autorstwa J. Deresiewicza.

Ludzi sprzedawano delikatnie mówiąc jak worki ze zbożem na jarmarku,
dzieci odbierano rodzicom i również sprzedawano, Pan spłacał tym sposobem swoje zobowiązania.

Adopcja???


Naczytałam wiele aktów chrztów, gdzie dziecię było podrzutkiem, nikt ich nie adoptował,
kogo było we wsi stać przygarnął, wychował i były dwie ręce do roboty w zagrodzie więcej.
Przygarniającymi nie byli dworzanie, oni strzegli czystości "krwi".

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 20:46

DankaW napisał(a):
pietrzepawle napisał(a):I wreszcie - mój ulubiony cytat:
urodzony Mikołaj Musioł, który zaraz zmarł trafił w tym samym roku do rodziny Musiała, a Brygida Musiał po adnotacji zgonu trafiała w tym samym roku jako Brygida Musielak, na które to potwierdzenie jest akt chrztu oraz zgonu

To jest taki poziom abstrakcji, teorii spiskowych, niedopowiedzeń i nadinterpretacji, że szkoda gadać.


Radzę poczytać książkę

Handel chłopami w dawnej Rzeczypospolitej autorstwa J. Deresiewicza.

Ludzi sprzedawano delikatnie mówiąc jak worki ze zbożem na jarmarku,
dzieci odbierano rodzicom i również sprzedawano, Pan spłacał tym sposobem swoje zobowiązania.

Adopcja???


Naczytałam wiele aktów chrztów, gdzie dziecię było podrzutkiem, nikt ich nie adoptował,
kogo było we wsi stać przygarnął, wychował i były dwie ręce do roboty w zagrodzie więcej.
Przygarniającymi nie byli dworzanie, oni strzegli czystości "krwi".


Gratuluję odważnych słów w epoce gloryfikacji Polski przedrozbiorowej. Przy okazji to niesamowity zabieg manipulacji w przekazie historii, iż dziś 90% społeczeństwa czuje się potomkami 10%. Jak dla mnie to ówczesny system społeczny bliski jest później zdefiniowanemu Aparthheidowi.
Pozdrawiam - L.W.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 21:05

Nie politykujmy, regulamin forum tego nie "trawi" - i słusznie. :)

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 21:09

DankaW napisał(a):Nie politykujmy, regulamin forum tego nie "trawi" - i słusznie. :)


Dobrze, ma pani racje.
(Tylko to chyba nie politykowanie gdyż nie odnosi się do współczesności).

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 21:21

Nie filozofując przedstawię swój pogląd na tę sprawę.
Ja na 99,5 % stawiam na to, że to ta sama osoba. Główną poszlaką jest dokładna data urodzenia i miejsce urodzenia . Również dane rodziców się zgadzają. Przy adopcji lub następnym dziecku tej samej pary data byłaby inna.
Znam osobiście kilkanaście osób używających innego imienia niż w akcie urodzenia. Koleżanka w szkole podstawowej miała zmieniane świadectwo , bo podała inne imię (tak funkcjonowała wśród koleżanek i w domu) niż w metryce do dziennika . I później rodzice musieli pokazywać dowody osobiste z wpisanym dzieckiem lub przynosić metryki.
Natomiast moja teściowa była w "papierach" Danutą , a wszyscy ją znali jako Barbarę . Ksiądz (w 1932 w d. Kongresówce) nie chciał się zgodzić na Danutę , jako imię niechrześcijańskie. Nawet Danuta Barbara nie przechodziła, ksiądz zgodził się na Barbara Danuta. I gdy dziecko już było nazywane Basią , odebrano metrykę i okazało się , że ksiadz w złości pomylił się i wpisał jednak Danuta Barbara, ale uznano , że Basia też jest ładnie i tak zostało.
Myślę , że wszyscy uważali ,że mają w domu Kubę a w księdze był Wawrzyn ( tak jak ojciec). Trudno teraz mówić o pierwotnych przyczynach pomyłki.( albo nieświadomość istnienia imienia Wawrzyn w księdze
Dla "spokojności" można przejrzeć akty od 1848 do 1902.
Egzemplarz księgi z 1848 zdaje się być duplikatem , bo jest stempel z sądu w Międzychodzie. Ciekawe jakie imię jest księdze, która została w parafii.
Pozdrawiam
Janusz

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 21:27

Zauważyłem błąd we własnym wpisie.
Pod koniec w nawiasie miało być "(albo nieświadomość istnienia imienia Wawrzyn w księdze, albo świadome używanie imienia Jakub zamiast Wawrzyn)"
Janusz

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 22:22

witam ponownie

widzę, że moje pytanie wywołało burzliwą dyskusję

Wg mnie to jednak ta sam osoba, tak jak wspomina Janusz

dzięki za spostrzeżenia

Jacek Ł.

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 22:37

11 stycznia 1844 w Otorowie rodzi się Seweryna Kowalska, córka kowala(!) Mateusza czy też Macieja i Zofii z Liszkowskich.

25 listopada 1866 Seweryna Kowalska lat 22 wychodzi za Wojciecha Molacha w Uzarzewie, za pozwoleniem sądu w Szamotułach (zapewne rodzice już nie żyli), co wskazuje, że może chodzić o tę osobę urodzoną w Otorowie. Danych rodziców brak. Wojciech Molach umiera w Wildzie w roku 1870.

7 września 1873 wdowa Seweryna Molach z Kowalskich, lat 27, córka zmarłego kowala Tomasza(!) wychodzi za Gotfryda Weigta - ślub w poznańskim kościele ewangelickim św. Pawła (do ktorego w tym czasie należała Wilda).

I teraz zaczyna się jazda bez trzymanki.

21 lutego 1878 w kościele św. Marcina w Poznaniu za Wojciecha Popka wychodzi Zuzanna Seweryna Kowalska z Dolnej Wildy, świadkiem ślubu jest Gotfryd Weigt, a w ślubie cywilnym podana jest data i miejsce urodzenia - 11 stycznia 1844 Otorowo rodzice Mateusz Kowalski i Zofia z Liszkowskich.

13 kwietnia 1878 umiera Seweryna Weigt zd. Kowalska, żona Gotfryda, zgon zgłasza Gotfryd, miejsce urodzenia podaje Otorowo, ojcem jest zmarły kowal Kowalski, bliższych danych brak.

25 sierpnia 1878 umiera Gotfryd Weigt, w akcie zgonu podano, że niegdyś żonaty był z Seweryną z Kowalskich.

Karty meldunkowe wymienionych osób wprowadzają jeszcze więcej zamętu, żona Gotfryda ma podany rocznik 1848, miejsca urodzenia brak. Żona Wojciecha Popka ma podaną datę 11 stycznia 1844 i Otorowo oraz imię Seweryna skreślone i poprawione na Zuzanna. Zuzanna czy też Seweryna Popek umiera w roku 1915 w Poznaniu, aktu zgonu jeszcze nie widziałem.

W Otorowie w latach 1840-tych był tylko jeden kowal Kowalski, właśnie ten Mateusz czy Maciej, żadnego Tomasza nie było - i nie ma żadnej córki Zuzanny, jest tylko Seweryna oraz inne dzieci niepasujące do układanki wcześniej lub później (w 1846 roku Mateusz żeni się zresztą powtórnie i z drugą żoną nie ma już córek).

Raczej nie mamy tu do czynienia z kradzieżą tożsamości, bo obie panie używające imienia Seweryna i metryki z 1844 roku musiały się świetnie znać, skoro mąż jednej był świadkiem na ślubie drugiej. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to istnienie bliźniaczki zapewne o imieniu Zuzanna, nieodnotowanej w księdze chrztów z Otorowa. A ponieważ nie było metryki Zuzanny, więc do ślubu i meldunku używała ona metryki siostry, zaś nieoficjalnie poprawiała potem imię na Zuzanna.

A Wy co myślicie?

Re: czy to ta sama osoba?

02 gru 2018, 23:30

Kilka miesięcy temu znalazłem na forum prośbę o pomoc w sprawie takiej, że ta sama Zofia Anna wyszła dwa razy za mąż w odstępie 2 lat (początek XX w. ziemia dobrzyńska) jako panna. Po dłuższych poszukiwaniach i przypuszczeniach , że np. bliżniaczki , pomyłki , bigamia itd. znalazłem akty urodzenia Zofii Anny oraz Anny z tej samej niezamężnej matki w parafii ewangelickiej. Po analizie aktów ślubu i aktów urodzenia dzieci obu pań (z podanym wiekiem matek), doszedłem do wniosku, że przy ślubach obie posługiwały się metryką starszej Zofii Anny. Albo to było dla oszczędności albo pastor wydał młodszej metrykę starszej. Prowadziłem na ten temat korespondencję prywatną z zainteresowaną osobą.
Drugi przypadek , to siostry mojego pradziadka (powiat kaliski). Pierwsza - Józefa ur. 1874 zm 1875, Druga też Józefa ur. 1876 ,zmarła w latach pięćdziesiątych. Była wtedy powszechna praktyka dawania dzieciom imion po zmarłym rodzeństwie. Ale dziwne jest , to że adnotacja USC o śmierci z lat pięćdziesiątych była przy akcie starszej siostry. Teraz jest pytanie, czy ta młodsza Józefa posługiwała się za życia metryką starszej( nieświadomie), czy urzędnik z lat pięćdziesiątych umieścił adnotację przy niewłaściwej osobie. Stawiam raczej na pierwsze .
Janusz

Re: czy to ta sama osoba?

03 gru 2018, 02:45

Bardzo dziękuję ciekawa dyskusja i takich mi na tym forum brakuje. Wymiany swoich poglądów oraz spostrzeżeń bez względu czy są one tak widziane czy inaczej. Każdy pogląd trzeba szanować i najpierw rozpatrzyć. Problemów w metrykach zauważyłam wiele w końcu 5 lat analizowałam jedną parafię [ oraz w międzyczasie kilka ]wyciągając ją z błędów w zapisach , robiąc wykazy rodzin, a nawet drzewa poszczególnych rodzin jak i śledząc losy, tych , których w aktach „ naznaczono błędem' bo to jest fakt, którego nie da się wymazać z metryk niestety i z tym się trzeba pogodzić. Każda moja próba informacji o tym problemie na forum kończyła się spychaniem postu jak najdalej oraz zastępowanie go innym tematem. Wobec tego sięgnęłam do opinii genealogów i historyków z Małopolski, którzy jasno i rzeczowo udzielili mi kilku wskazówek jak i wyjaśnili mi kilka wątpliwości.. W ostatnim czasie starałam się w jakiś sposób naświetlić problem, ale zainteresowania do dyskusji brak oraz nastąpiło ponowne „spychanie” tematu Wobec tego stwierdziłam ,że temat , który poruszam jest za trudny i niewygodny dla wielu osób. Książka, którą w tej chwili opracowuje nosi tytuł „ Bękarcia kreska'', w której staram się w jasny i zrozumiały sposób opisać zawiłości metryk jak i walki o godne życie nieślubnych dzieci szlacheckich tzw. bękartów oraz ich adopcji na podstawie metryk oraz kilku otrzymanych żródeł. Dziękuję za „pomoc', dyskusje, wymianę poglądów oraz za „życzliwe” przyjęcie w Wielkopolskim „Gnieżdzie” .

Pozdrawiam,
Mirosława Giera
Ps. Dyskutować nie będę, bo nie mam o czym. Do pewnych wniosków trzeba dorosnąć.

Re: czy to ta sama osoba?

03 gru 2018, 07:59

miroslawa napisał(a):Bardzo dziękuję ciekawa dyskusja i takich mi na tym forum brakuje. Wymiany swoich poglądów oraz spostrzeżeń bez względu czy są one tak widziane czy inaczej. Każdy pogląd trzeba szanować i najpierw rozpatrzyć. Problemów w metrykach zauważyłam wiele w końcu 5 lat analizowałam jedną parafię [ oraz w międzyczasie kilka ]wyciągając ją z błędów w zapisach , robiąc wykazy rodzin, a nawet drzewa poszczególnych rodzin jak i śledząc losy, tych , których w aktach „ naznaczono błędem' bo to jest fakt, którego nie da się wymazać z metryk niestety i z tym się trzeba pogodzić. Każda moja próba informacji o tym problemie na forum kończyła się spychaniem postu jak najdalej oraz zastępowanie go innym tematem. Wobec tego sięgnęłam do opinii genealogów i historyków z Małopolski, którzy jasno i rzeczowo udzielili mi kilku wskazówek jak i wyjaśnili mi kilka wątpliwości.. W ostatnim czasie starałam się w jakiś sposób naświetlić problem, ale zainteresowania do dyskusji brak oraz nastąpiło ponowne „spychanie” tematu Wobec tego stwierdziłam ,że temat , który poruszam jest za trudny i niewygodny dla wielu osób. Książka, którą w tej chwili opracowuje nosi tytuł „ Bękarcia kreska'', w której staram się w jasny i zrozumiały sposób opisać zawiłości metryk jak i walki o godne życie nieślubnych dzieci szlacheckich tzw. bękartów oraz ich adopcji na podstawie metryk oraz kilku otrzymanych żródeł. Dziękuję za „pomoc', dyskusje, wymianę poglądów oraz za „życzliwe” przyjęcie w Wielkopolskim „Gnieżdzie” .

Pozdrawiam,
Mirosława Giera
Ps. Dyskutować nie będę, bo nie mam o czym. Do pewnych wniosków trzeba dorosnąć.

Ooo, to do tego byliśmy potrzebni.
Rzucony temat, nasza praca i wypowiedzi wykorzystane w książce według uznania autora - nie naszego.
To takie nie fer wobec nas, podstępne, powiem więcej - nie uczciwe.
Końcowa ocena Forumowiczów WTG Gniazdo jest "super", gratuluję.
To moje zdanie i nie będę dalej w tym temacie dyskutować.

Re: czy to ta sama osoba?

03 gru 2018, 09:17

whitejack napisał(a):moja łacina jest zbyt słaba

https://szukajwarchiwach.pl/53/3370/0/1 ... /#tabSkany

Jacek Ł


debilitias - słabość, może również oznaczać dziecko z wadą wrodzoną, wcześniaka etc.

Re: czy to ta sama osoba?

03 gru 2018, 09:42

Miroslawa, jestem podrażnionia Twoim postem i tym jak nas ocenilas i w jaki sposob do nas piszesz.
Nie znam cie ale moge cie ocenic po tym jaki masz do nas stosunek.
Wydaje sie tobie, ze zjadlas wszystkie rozumy /jak to po poznansku sie mowi/ , otoz wierz mi,
ze jedyne wrazenie jakie pozostawiasz po sobie to, to, ze jestes bardzo protekcjonalna i niedojrzala.
Nikt tutaj nie spychal twoich postow, pojawiaja sie nowe i stare posuwaja sie dol, taka zasada na kazdym forum. Piszesz, ze temat za trudny dla nas czy niewygodny dla wielu....
oj jak bardzo sie mylisz ! I za kogo ty nas masz i za kogo uwazasz siebie ?
Gdybys sledzila to Forum to wiedzialabys, ze byly tutaj tematy naprawde trudne i nadal sie pojawiaja..../twoj jest raczej bardzo posledni/.
Jest tutaj na Forum wiele wspanialych ludzi, ktorzy spiesza z pomoca innym. Mozna jedynie ubolewac,
ze masz o nas takie mierne zdanie.... no coz wzielas zabawki i skieruj sie w inna strone...
nikt nie bedzie tutaj po tobie plakal, wierz mi.
Odpowiedz