Witam ponownie. Pod wpływem emocji z wczorajszej nocnej eskapady na największy bydgoski cmentarz przy wykorzystaniu światełka z telefonu mam jeszcze jedną egzotyczną prośbę. Spieszę się dzisiaj, bo kto wie, co przyniesie jutro... Dziś usłyszałem dowcip: "Idę kupić choinkę, bo nie wiadomo, co wymyśli na 23 grudnia Morawiecki..." Śmiech przez łzy, prawda?
Ale do rzeczy. Mój wuj, urodzony w Gąsiorowie (koło Nekli) przebywał od 10 lipca 1944r. jako robotnik przymusowy (z zawodu był stolarzem) w "Gerhard Fieseler-Werke Flugzeugbau" w Kassel, w jednej z wielu firm produkujących samoloty, a także pociski V-1 oraz w Hessisch Lichtenau, małym miasteczku we wschodniej Hesji, na południowy wschód od Kassel w Niemczech ("Das Außenkommando Hessisch Lichtenau", obóz wyzwolony 29 marca 1945r.). W drodze z obozu (Lager Waldkater) do rodzinnej miejscowości, w dniu 16 kwietnia 1945r. uległ zbiorowemu zatruciu w Witzenhausen (23 km od obozu) i następnego dnia zarówno on, jak i 15-tu jego polskich towarzyszy zmarł przedwcześnie jako 33-latek i niestety nie wrócił już do rodziców oraz żony i dwójki swoich dzieci. Wszyscy "pechowcy" zostali pochowani w zbiorowej mogile,
obok cmentarza Hessisch Lichtenau (a.d. nordw. Außens. Grb. 5).
I tutaj prośba do kolegów genealogów w Niemczech, może znajdzie się ktoś z tamtych stron, który zlokalizuje tą, pewnie zapomnianą przez wszystkich mogiłę? Może zachowała się jakaś tablica? Ewentualna fotografia byłaby mile widziana...
Ostatnio edytowano 04 lis 2020, 13:20 przez
Talos, łącznie edytowano 3 razy