Wymiana doświadczeń pomiędzy genealogami, dyskusje ogólne na tematy genealogiczne i historyczne, dane dotyczące parafii, archiwów, ciekawych stron, itd
15 gru 2011, 22:51
Hallo,
od pewnego czasu uslugi fotograficzne zostaly wzbogacone o tzw „ksiazki fotograficzne”. Najczesciej robi sie je z okazji slubu, I Komunii, lub egzotycznych wakacji. Ja zrobilam takie ksiazki ze starych zdjec rodzinnych. Umiescilam w nich skany zdjec (jako gorna granice przyjelam rok 1945), dodalam opisy i w ten sposob powstaly albumy, ktore mozna ogladac w sposob tradycyjny. Album ten moge ze soba wszedzie zabrac, a stare zdjecia leza sobie spkojnie w kartonie. Wykonanie jest proste, po wybraniu wykonawcy ( na rynku jest wiele oferentow) nalezy sciagnac program, sporzadzic album, wyslac, zaplacic (troszeczke to kosztuje, dlatego wczesniej poszukac oferty dobraj i taniej) i czekac na przesylke.
Swoje albumy zrobilam w formacie A4. Dodam jeszcze ze wybralam wersje z dodatkowym lakierowaniem - efekt wspanialy.
15 gru 2011, 23:09
Piękne te Twoje albumy. I pomysł świetny. Robiłam swojego czasu taki album z wakacji jako prezent. Dlaczego nie pomyślałam o zbiorze starych zdjęć? W tym roku już nie zdążę, ale w przyszłym roku może dla najbliższych pod choinkę? No i dla siebie oczywiście
15 gru 2011, 23:43
Teresko, po prostu rewelacja!!!!!!
Brak slow po prostu proste i piekne.
16 gru 2011, 09:20
Świetne!
Wspaniały też pomysł na prezent!
Ja ze skanowanych zdjęć utworzyłem nowy album ,ale ten pomysł jest o wiele lepszy !!!
A same fotografie ....tylko oglądać !
Pozdrawiam Wojtek.
16 gru 2011, 15:30
Ja wpadłam na taki pomysł parę miesięcy temu.
Tylko mam tak dużo starych zdjęć,że do dziś nie mogę się zdecydować w jakiej konkretnie formie to zrobić.
Sama chciałabym taki prezent pod choinkę, niż perfumy czy cokolwiek innego
Pozdrawiam serdecznie,
Gosia
17 gru 2011, 12:35
W serwisie z promocjami darmowego oprogramowania – Giveaway of the Day czeka na nas dziś oferta przygotowana przez firmę Flip PDF Studio, pozwalająca na zdobycie narzędzia do tworzenia dynamicznych galerii zdjęć z wykorzystaniem technologii Flash. Przedmiotem niniejszej promocji jest legalna i darmowa pełna wersja programu
Flip Album. Producent deklaruje, że standardowa cena tego oprogramowania to ok. 50$. Aplikacja posiada interfejs w angielskiej wersji językowej. Z oferty można korzystać tylko do jutra – 18 grudnia, do godz. 9:00 rano
http://www.giveawayoftheday.com/
06 sty 2012, 14:50
W tej tematyce obejrzałem otwartą w połowie grudnia ub. roku
w 'Galerii 30', w Międzyrzeczu interesującą wystawę:
"Niemieckie Boże Narodzenie, album rodzinny 1900-1945”. Zdjęcia użyczone przez Muzeum Krajoznawcze Charlottenburg w Berlinie.
Przesyłam słowo wstępne do wystawy w którym znajduję ducha genealogów i echa wielu niespełnionych "szukajcie a znajdziecie"...
>>>Historia Świąt Bożego Narodzenia na podstawie albumu fotograficznego wydanego przez Brigit Jochens
Anna i Richard Wagner, to zupełnie nieznane nikomu małżeństwo, zostało już prawie że zapomniane, a jednak niespełna 50 lat po śmierci, trafiło do świadomości opinii publicznej.
Stało się tak za sprawą nad wyraz nadzwyczajnego znaku życia, który pozostawili: paczkę ze zdjęciami, na których to, przez ponad 40 lat, niemalże rokrocznie, naświetlali się oboje w wyjątkowo poruszającym momencie – przed choinką przy stole z podarunkami.
Poglądy amatora fotografii
Przypadek doprowadził do spotkania z Wagnerami. Pewna rodzina ze wschodniego Berlina, zachowała zdjęcia, traktując je jako świadectwo własnych przodków. Należały one do spadku po babci, która żyła w innej części miasta. Oddzielona od rodziny murem, niezbyt wiele była w stanie opowiedzieć o sobie swoim potomkom z Marzahnu [dzielnica Berlina]. Rozmyła się zatem i wieść o zjawiskowych znajomych babci, którzy tak zapalenie fotografowali. Zmieniło się to, kiedy Muzeum Krajoznawcze z Berlina Charlottenburg, opublikowało w gazecie ogłoszenie z prośbą o przesyłanie prywatnych zdjęć bożonarodzeniowych, z których miała powstać wystawa.
Gdy tylko zdjęcia Wagnerów wpadły w ręce pracowników muzeum, stały się dla nich wielkim wyzwaniem, nie dając spokoju i wyostrzając wszelkie zmysły. Niesamowicie wyjątkowy jest bowiem ten szczególny rodzaj dokumentacji, tak obszernej i rozciągniętej w czasie od 1900 do 1945 roku. Ze zdjęć, które są dokładnie datowane i opatrzone komentarzem, wyczytać można jak kiedyś przyozdabiano choinkę, jakie robiono sobie prezenty, co one zdradzały na temat okoliczności historycznych i czasowych, jak wyglądał świąteczny strój. Ponieważ nikt nie był sobie w stanie dobrze przypomnieć kim byli Wagnerowie, trzeba było przewertować stare księgi adresowe i księgi zgonów, żeby dotrzeć do pierwszych informacji dotyczących tej rodziny. Ten, tak wytrwale, rok po roku prowadzący dokumentację świąteczną, pan Wagner był, co zdaje się być oczywiste, urzędnikiem, sekretarzem zakładu kolejowego, kiedy to osiedlił się ze swoją młodą żoną w Berlinie. Później został inspektorem Kolei Rzeszy.
Przez dłuższy czas trwania małżeństwa, rodowity Berlińczyk mieszkał ze swoją pochodzącą z Erfurtu żona, w dobrej mieszczańskiej dzielnicy Berlina, w okolicy dzielnicy Bayerisches Viertel w dzielnicy Schoeneberg. Mieszkali w budynku należącym do Urzędniczej Wspólnoty Mieszkaniowej na ulicy Salzburger Strasse 5, który został wybudowany w roku 1907 na podstawie planów architekta Paula Mebesa. W roku 1911 wprowadzili się do swojego 2,5 pokojowego mieszkania.
Wagnerowie należeli do wielkiej masy tych, którzy na początku wieku udali się do stolicy Rzeszy, powodując eksplozję wzrostu ludności Berlina, rozrost centrum pruskiej administracji Rzeszy, banków, handlu i ruchu ulicznego. Dla ludzi ich pokroju Wspónota Mieszkaniowa miała do dyspozycji „zdrowe mieszkania po korzystnej cenie na wieczyste użytkowanie” w bezpośrednim sąsiedztwie nowo wybudowanego ratusza na Schoenbergu, które miały podłączone światło i wyposażone były w łazienkę, co w tamtych czasach nie było wcale aż tak oczywiste.
Wagnerowie nie mieli dzieci. Przestrzeń wypełniał im kot Mietz, który odgrywał w ich życiu ważną rolę. W pierwszych latach swojego małżeństwa, które spędzili w Essen, stale go fotografowali, troszcząc się przy tym o ujmujące pozy swojego czworonoga. Nawet w czasach, w których można by było określić Wagnerów jako niezbyt zamożnych, widać, że niczego im nie brakowało.
Do rozrywek młodej pary należała jazda na rowerze, co uchodziło wówczas za wyjątkowo nowoczesne, jak i podróżowanie. Przede wszystkim przed I Wojną Światową wykorzystywali darmowe bilety, które miał do dyspozycji Richard, jako kolejarz, i jeździli do Włoch, Bułgarii, Hiszpanii, Austrii, Rosji, Danii i bardzo często w góry. Zdaje się, że mieli poczucie humoru, które można zauważyć oglądając zdjęcia. Małe scenki, uchwycone na zdjęciach sylwestrowych, czy też komentarze na innych fotografiach dowodzą umiłowaniu pełnego ironii dystansu, który towarzyszył parze aż do końca życia.
Przede wszystkim Richard zafascynowany był fotografią, która była jego hobby. Przygodę
z fotografią rozpoczął na długo przed przełomem wieków, a stała się ona masowo rozpowszechnionym zajęciem dopiero na początku lat 30-tych. W szkole głównej [ponadpodstawowej – 5-9 rok nauki] Richard Wagner sporządzał stereoskopie, które pojawiły się w Europie i w Ameryce we wczesnych latach 60-tych ubiegłego wieku. Chodzi tu o pary obrazków, które są oglądane przez dwie soczewki jednego przyrządu – stereoskopu – zlewając się, tworzą trójwymiarowy obraz. Niemal wszystkie zdjęcia świąteczne zostały zrobione w tej właśnie technice.
Richard Wagner wykosztował się na swoje fotograficzne wyposażenie. Jego „Liliput”, wyjątkowo płaski i mały aparat fotograficzny Kruegener Flachdelta wiedeńskiej firmy Wachtl, kosztował w roku 1903 około 240 marek, co równało się miesięcznej pensji. Lubił eksperymentować swoim aparatem migawkowym oraz robił fotomontaże.
Richard Wagner nie był w stanie porzucić swojej pasji, nawet wtedy kiedy stała się ona sprawą niezbyt bezpieczną. Jeszcze w 1943 roku sfotografował z balkonu „centrum dowodzenia” - zbombardowany ratusz na Schoenebergu. Na najbliższym posterunku policji mnożyło się wówczas od donosów uprzejmych obywateli, którzy donosili o tego typu zabronionych praktykach.
06 sty 2012, 15:35
W zeszłym roku na Gwiazdkę sprezentowałam siostrze album opowiadający historię jednej z gałęzi naszej rodziny. Do albumu nie tylko powklejałam reprodukcje zdjęć ale również każde zdjęcie własnoręcznie opisałam. Oprócz zdjęć album ten ubogaciły skany aktów metrykalnych, zachowanych świadectw (m.in. pensji Anastazji Warnka), książeczek czynszowych kamienicy na Grobli, listów polecających i ich tłumaczeń a także nekrologów, reklam z gazet , kart meldunkowych itp.
Na stronie otwierającej album wkleiłam reklamę zakładu pradziadka z Kuriera Poznańskiego z 1904 r zatytułowaną jakże wymownie "Na Gwiazdkę"
Niestety mimo zebranych materiałów, dla siebie album wciąż robię.....
pozdrawiam
06 sty 2012, 21:47
Becia, pamiętam jak w ubiegłym roku spotkałyśmy się przed świętami i opowiadałaś mi o tym projekcie. Wtedy tak mi się spodobał, że zamarzyłam coś podobnego zrobić dla siebie i swoich bliskich. To świetny pomysł, żeby w jednym miejscu zaprezentować materiały zbierane latami. Niestety na chceniu póki co się u mnie skończyło, a Ty już swój album robisz... Może powinnam zrobić noworoczne postanowienie
06 sty 2012, 22:30
I ja miałem postanowienie w zeszłym roku, żeby zrobić albumy dla rodziny. Skończyło się na postanowieniu, bo nic nie powstało. Podziwiam zapał Beaty
07 sty 2012, 16:33
A u mnie wszystko zaczelo sie wlasnie od albumow. Zrobilam stary, tradycyjny, z czarnymi stronnicami podpisanymi bialym atramentem. Moze na nastepna Gwiazdke zrobie z niego albumy ksiazkowe. Swietny pomysl!
Na razie mozna moj album ogladac tutaj
http://www.pbase.com/malgorzata/przodkowie. Na razie tylko rodzina mojej mamy.
07 sty 2012, 20:32
Piątka z plusem.Brawo! Pani Małgosiu.Bardzo dobra podpowiedż na poprawę wizerunku naszych domowych albumów.Pozdrowienia.
Henryk K.
07 sty 2012, 22:51
Również gratuluję, bardzo ładny i oryginalny album rodzinny.
Interesuje mnie czy to ręczna robota z wyklejaniem, wydzieraniem, ... itp czy wspomagany programem komputerowym?
Jeszcze raz gratulacje i jak powstanie nowe dzieło na pewno wszyscy chętnie będą podziwiać - ja na pewno!
07 sty 2012, 23:24
Małgosiu, super pomysł i realizacja! Zazdrość mnie zżera
08 sty 2012, 04:10
[quote="LUXOR"]... czy to ręczna robota z wyklejaniem, wydzieraniem, ... itp czy wspomagany programem komputerowym?[quote]
Wszystko recznie robione, lacznie z "postarzeniem" bialego papieru kawa neska, aby potem na nim drukowac poprzednio zfotografowane stare mapy!
Niektore ozdobne papiery kupione w sklepie ze scrapbookowymi materialami, nalepkami oraz literkami. Bawilam sie tym dobrych szesc miesiecy.
Niestety, na album rodziny Taty nie mam pomyslu
, a nie chce sie powtarzac.
Pozdrawiam.
08 sty 2012, 14:34
malgorzata napisał(a):
Wszystko recznie robione, lacznie z "postarzeniem" bialego papieru kawa neska
w życiu bym na to nie wpadła, żeby użyć neski:)
Małgosiu śmiało możesz kilka stron pokazać w nowym wydaniu Twojej książki! Z pewnością wielu czytelników zainspirujesz.
serdecznie pozdrawiam:)
08 sty 2012, 21:35
Naprawde szczere gratulacje i za pomysł i za nakład pracy chętnie bym zrobił taki sam album
ale wiem że na pewno nie wyjdzie taki świetny jak Twój
08 sty 2012, 21:44
Małgosiu,bardzo piękny album. Gratuluje pomysłu, wykonania i...smaczku artystycznego.
Pozdrawiam
09 sty 2012, 19:45
Bardzo dziekuje za komplementy!
Jestem z tego albumu bardzo dumna i ciesze sie, ze sie podoba.
28 sty 2012, 21:44
Witam!
Podaję link do kilku stron z albumu wydrukowanego w Fotojokerze w 2009r. Dziś mija 98 rocznica urodzin mojego zmarłego ojca. Album zawierał zeskanowane jego akwarele uwieczniające II wojnę światową i kilka dokumentów dot. tego okresu.
https://picasaweb.google.com/roman0612/ProjektAlbumu#Pozdrawiam. Jolanta Fontowicz