Wymiana doświadczeń pomiędzy genealogami, dyskusje ogólne na tematy genealogiczne i historyczne, dane dotyczące parafii, archiwów, ciekawych stron, itd
Odpowiedz

Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 12:25

Witam
Postanowiłem napisać o moich doświadczeniach w poszukiwaniu korzeni rodzinnych wśród moich najbliższych.
Jako jedyny w rodzinie zacząłem poszukiwania przodków,najpierw zapisywałem to co wiedziałem o dziadkach ,następnie rozmowa z rodzicami itd. W tej chwili już jestem na etapie zbierania dokumentów z archiwum -akty urodzin ,ślubów,segregowanie starych zdjęć,odwiedzanie cmentarzy.... Dziwi mnie jednak brak zainteresowania w rodzinie ,niby fajnie że ktoś się tym zajmuje,ale nic więcej.Byłem nie dawno w domu rodzinnym mojego pradziadka i w trakcie rozmowy z moją ciotką mieszkającą tam ,okazało się że na strychu znajdują się dokumenty jeszcze prapradziadków!!!
Lecz kiedy poprosiłem o pozwolenie zrobienia skanów i oddania oryginałów ,ciotka powiedziała że są gdzieś w reklamówce i musi je poszukać następnym razem?!
Podobna sytuacja była w domu rodzinnym mojej mamy,okazało się że po prababci zostały stare książeczki jeszcze zapinane na klamrę i siostry mojej mamy postanowiły je spalić w piecu. Tak samo jest ,kiedy poproszę o udostępnienie starych fotografii ,dla mnie dziwi ten brak zainteresowania ,już kilka razy jeździłem do rodziny z nowymi dokumentami,zdjęciami aby podzielić się wiadomościami.Były pytania ,że fajnie to zobaczyć ,ale najczęściej ,że też się tobie chce.
Ja jednak nadal będę zbierał i uzupełniał moje drzewo.Mam też pytanie -jak u WAS w waszych rodzinach reagują na kolejne pytania genealogiczne ?! Czy tylko ja mam takie "problemy" :)
Dodam że dużo wiadomości uzyskałem pisząc na forum z Wami-BARDZO DZIĘKUJĘ!!!!
Wojtek

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 12:40

Witaj,
nie przejmuj się tym u mnie jest to samo! " Fajnie że się tym zajmujesz. Ktoś się w końcu za to wziął..." Ale jak pokazuje wydruki drzewa albo jakieś inne opracowania to przekartkują z wielką łaską i na tym koniec. Jak daję im hasło na stronę naszej rodziny to nawet się nie zalogują (zdarzają się nieliczne wyjątki). Co prawda nie mam problemu z udostępnianiem dokumentów i zdjęć. Raczej chętnie się z nimi dzielą.
Na początku trochę mnie to dołowało, teraz to pomnie już spływa. Wyniki mojej pracy pokazuję tylko zainteresowanym. Nic na siłę :)

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 12:57

Czasem mam wrażenie, że wiele jest prawdy w powiedzeniu, że z rodziną to tylko dobrze wychodzi się na zdjęciu.

Z zazdrością czytam opisy wspólnych spotkań i zjazdów na nowo odnalezionych rodzin i zazdroszczę.
Przez lata tworzenia drzewa zgłosiło się do mnie kilka osób i podzieliło się swoimi informacjami, zdjęciami, wspomnieniami, za co jestem bardzo im wdzięczna. Niestety nie przełożyło się to na kontakt czego żałuję ale wpływu na to nie mam żadnego. Po prostu dali co mieli i rozpłynęli się we mgle.
Jak ktoś nie chce, to nie mogę go do niczego przecież zmusić.
Na początku było przykro, ale przyzwyczaiłam się i przestało boleć.

Kilka lat temu zmarła moja Babcia. Mimo iż wiedziała o moich zaintersowaniach, nie chciała mówić o swoim dzieciństwie, przeszłości, rodzicach. Kompletnie nie rozumiałam dlaczego. Dopiero pół roku przed swoją nagłą śmiercią pokazała kilka zdjęć swego ojca i matki. Po jej śmierci znalazłam album pełen przedwojennych zdjęć kompletnie nieznanych mi ludzi i miejsc.
Nie mam pojęcia kto jest na tych zdjęciach i nigdy się już tego nie dowiem.

Mam jedną ciotkę, w wieku moich rodziców, z którą spotkałyśmy się pierwszy raz kilka lat temu.
Tak samo jak ja jest zakręcona na punkcie rodzinnej historii, zawsze skora do podzielenia się swoją wiedzą, pamiątkami, zdjęciami.
Ta jedna osoba (Aniu - dzięki za wszystko!) wynagradza wszystkie inne kontakty.

Zauważyłam też na swoim przykładzie, że teoretyczna (wynikająca z więzów krwi) przynależność do rodziny wcale nie musi przekładać się na więź emocjonalną.
Jak byłam młoda - wydawało mi się, że jest to to samo.
Odkrycie i zrozumienie, że tak jednak nie jest - zajęło mi dużo czasu i też było przykre.

Po latach takich różnych (dobrych i złych) doświadczeń, nadal robię swoje, nie jestem już ani tak entuzjastycznie nastawiona do ludzi ani tak chętna do dzielenia się z nimi swoimi zdobyczami.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 13:17

Oj tam. oj tam...
Najważniejsza jest nasza frajda i to że mamy siebie - genealogiczną rodzinę! :D
U mnie oczywiście to samo. A już jak słyszę "szkoda że ciocia Wera nie żyje - ona to dopiero była gen-zakręcona!", to robi mi się słabo.
Niestety na Jej zbiorach rękę (ciężką) położyła Jej siostrzenica, która absolutnie odcięła nas od Cioci Wery zbiorów.
Kochani, nie ma co narzekać na Rodzinę. Trzeba korzystać z tego co jest i cieszyć się swoimi małymi zwycięstwami. Nasza Justyna Kowalczyk - ta dopiero ma pod górkę!!! :D

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 13:54

Wojtku, rób swoje. Przede wszystkim TOBIE ma to sprawiać przyjemność. "Bawię się"(określenie mego brata)genealogią od lat i moja pasja nie słabnie. Rodzina początkowo podchodziła do tego bez zainteresowania, ale teraz, gdy już widać efekty mojej pracy trochę się "zaraziła" i jeśli nawet sami nic nie robią to przynoszą mi czasem różne stare zdjęcia a już zawsze wypytują o powiązania rodzinne, daty itd.itp, bo wiedzą, że u mnie znajdą. Największy "entuzjazm" zrodził się, gdy zobaczyli moją książkę "Rodzina" pełną zdjęć, wywodów genealogicznych, ale i opowiadań z życia. Akurat ja chyba mam trochę szczęścia, bo poznałam dzięki poszukiwaniom na WTG dalszą rodzinę ( i w kraju i w Niemczech) i póki co, to utrzymujemy bardzo miły kontakt, podzielili się ze mną tym co wiedzieli o przodkach.
Zatem, nie załamuj się.Życzę owocnych poszukiwań i radości .
A i jeszcze jedno--- baardzo pogłębiła się dzięki genealogii moja wiedza i teraz historia, którą niezbyt lubiłam w szkole, jest moją drugą pasją.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 14:05

A u mnie różnie to bywa. Tak, większość pyta "po co?", "nie szkoda Ci czasu?", ale zawsze odpowiadam, że wolę historie rodzinne niż oglądanie seriali.

2 lata temu dowiedziałam się o istnieniu zdjęcia moich przodków zrobionego w roku 1909 z okazji 50 lecia małżeństwa. Pojechałam, zapytałam i niestety zostałam odprawiona z kwitkiem. Tak byłam rozczarowana, ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała po raz kolejny, pojechałam 14 grudnia 2012 ze ściśniętym żołądkiem i z myślą "raz kozie śmierć". Tym razem udało się, zostałam zaproszona na kawę, uraczona kilkoma opowieściami i co najważniejsze wypożyczono mi zdjęcie. Zrobiłam kopię cyfrową u fotografa i do dnia dzisiejszego, aż 5 osób wyraziło chęć posiadania zdjęcia, a że idzie jak po sznurku wkrótce spodziewam się następnych chętnych.

Mam też jedną kobietkę, która przez ostatnie 3 lata mnie zniechęcała mówiąc, że to bzdury i wymysły, a kilka dni temu powiedziała: "wiesz znalazłam zdjęcie moich dziadków - chcesz je zeskanować?", a później usiadła i zaczęła opowiadać o osobach ze zdjęcia.

I jeszcze ciocia, którą pamiętam z dzieciństwa i do której wczoraj napisałam -dziś pełna entuzjazmu odpisała: "Aniu (...) Zrobiłaś mi wielką przyjemność - nigdy nie widziałam na zdjęciu babci Konstancji - był to naprawdę wzruszający moment. (...) w zbieraniu informacji (pomogę)- bardzo chętnie."
Przesłała informacje na temat swojej najbliższej rodziny, obiecała następne i zaproponowała spotkanie na wiosnę.

Do mnie również tak jak do Bożeny wszyscy zgłaszają się z pytaniami o daty i powiązania. Natomiast wyników całej pracy raczej nie chcą oglądać interesują ich "wycinki" o nich samych i najbliższych, których znali i pamiętają. Jedna ciocia ma około 40 pamiętników po wuju, tylko kilka osób, w tym ja, zechciało je przeczytać.

Musimy pogodzić się z tym, że są osoby, które wolą zajmować się innym hobby (akwarystyką, motoryzacją, historią świata), oglądać mecze, seriale, grać w gry komputerowe lub zajmować się wyglądaniem przez okno. Jak napisał Jakub - Nic na siłę.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 14:11

Witajcie,
wszystko jak przez "kalkę".
A na co to tobie, starociami się zajmujesz, jeszcze coś znajdziesz.... itd

A ja ciesze się z każdej najmniejszej informacji, która uda mi się uzyskać (choć w moim przypadku jest bardzo ciężko - niesamowicie "spokojna" rodzinka).
Moje dzieci też sceptyczne, "no tak mama ma co robić". Inni pooglądają, cmokają, dadzą zdjęcia, poopowiadają.
Przyznam, że dawniej i mnie to nic nie interesowało, mój ojciec miał 50 lat jak ja się urodziłam - sami rozumiecie - zero wspólnego języka. Teraz to bym Go słuchała, słuchała......Może dlatego postanowiłam sobie, że zrobię wszystko, aby połączyć cały RÓD (o tym samym nazwisku) w jedną całość - dla własnej satysfakcji.
Dzięki WAM na Forum, wiem, że nie jestem sama, a ile to przynosi "małej, cichej" satysfakcji - sami wiecie.

Trzymajmy się, a wszystko się uda.
Małgośka

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 14:27

Czytając powyższe wypowiedzi musiałem również dorzucić coś od siebie.
Na początku rozmowy owszem spotykałem się też często ze zdziwieniem, może nawet pewną niechęcią oraz oporem i na siłę musiałem ciągnąć za język. Zawsze byłem na to przygotowany w taki sposób, że pokazywałem delikwentowi to do czego już się dokopałem. Zostawiałem kopie dokumentów, zdjęć, opisy, wydruki całych drzew. Staram się zasypać wszystkim co udało mi się zgromadzić. Jak dotąd po przytłoczeniu i zasypaniu krewnych jak największą ilością tego co mam we własnych zbiorach zawsze pękały mury. Osoby, które coś wiedziały i mogły dołożyć też coś od siebie jakimś dziwnym trafem nagle spostrzegały, że to co robię ma sens i przestawały się bać. Zwłaszcza dotyczy to osób starszych, w których często jest obawa, że mogę to wykorzystać w jakimś celu, że przekazana informacja obróci się przeciwko nim.
Reasumując myślę, że ważne jest to aby dzielić się na wstępie tym co już mamy, a wtenczas pękają pewne opory i z drugiej strony. Jeśli ktoś widzi, że chętnie się dzielimy informacjami to też chętnie będzie się z nami dzielił swoją wiedzą.
Pozdrawiam
Marcin

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 15:01

Jak czytam wypowiedzi,to dochodzę również do wniosku,że nie jestem osamotniona. W mojej rodzinie mój tato i moja mama chętnie rozmawiają ze mną na tematy które mnie interesują.Choć mama dziwi mi się po co to robię i wogóle po co mi to. Natomiast wyciągnięcie wiadomości od mojej babci (mamy mamy) to już ciężka sprawa. Była z babcią taka sytuacja z której trochę się uśmiałam. Mojej babci mama wyszła powtórnie za mąż i pytałam kiedy to było. Oczywiście babcia zasłoniła się tym,że już nie pamięta daty. Więc poprosiłam babcię by mi z USC wyciągnęła pełen Akt urodzenia swojej mamy i Akt małżeństwa. I jakie było moje zdumienie gdy zobaczyłam datę mojej prababki powtórnego za mąż wyjścia.Okazało się,że moja babcia już sama była mężatką i to z dwójką dzieci! I po co ukrywać to,że moja prababka w wieku 50 lat ponownie wyszła za mąż?! Ja prowadząc genealogię rodziny,to prowadzę ją zawsze z myślą,że nie mi dane jest ocenianie kto,co zrobił.Bo sama nie wiem co ja bym zrobiła,gdybym żyła w tamtych czasach.Ja chcę poznać moich przodków,ich życie,ich zwyczaje. Bo dzięki nim jesteśmy tym kim jesteśmy. to jak powiedział Józef Piłsudski "Naród, który nie sza­nuje swej przeszłości nie zasługu­je na sza­cunek te­raźniej­szości i nie ma pra­wa do przyszłości."
Beata

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 15:36

Wielkie dzięki za podzieleniem się Waszymi wypowiedziami .
Widzę że ten problem jest u większości z nas, ale każdy idzie dalej.Kiedyś zapamiętałem takie zdanie ABY DOJŚĆ DO ŹRÓDŁA,TRZEBA PŁYNĄĆ POD PRĄD i tak jest rzeczywiście. Dalej będę kontynuował poszukiwania i spróbuje ponownie odwiedzić ciotkę i może wtedy...
Dodam że u mnie też często słychać -żeby wujek Wacek żył,on by tobie wszystko powiedział.
Cieszę się że jesteście i pozdrawiam WAS !!!
Wojtek
ps.
Już dawno chciałem poruszyć ten problem , i tym bardziej się cieszę z tego Naszego rodzinnego GNIAZDA ,że można zawsze liczyć na wsparcie !!! :D

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:12

Ja mogę sie podzielić wspaniałym zainteresowanie z strony mojej rodziny. Ponieważ zawsze interesował mnie temat rodziny i moich przodków tak wiec odkąd pamietam bedąc już dziewczynka pytałm dziadków i stryjków o ich zyciowe losy i zapisywałm sobie te wiadomości skrzetnie. Co po latach zaprocentowało :-) Posiadam wiele wiadomosci o rodzinie i zawsze chetnie otrzymywałam informacjie,poza tym udało odszukać mi sie rodziny i z pełną satysfakcją odwiedzamy sie i mamy wspaniałe kontakty do dziś. Pozsiadam również dużą galerię forografii,dzięki uprzejmosci rodziny ,ale zawsze gdzie bywałam u rodziny prosiłam o fotki przodków i nigdy nie miałam z tym problemu:-). Tak wiec moja rodzina jest otwarta na rozmowy choc nie ukrywam było sporo rodzinnych tajemnic.

Pytajmy soich bliskich w miarę mozliwosci jak odejdą nie będzie już tak łatwo.

Uważam że nalezy znać swoje korzenie. To moja pasja :-)

Pozdr Agnieszka.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:30

wspomnienia3 napisał(a):Ja prowadząc genealogię rodziny,to prowadzę ją zawsze z myślą,że nie mi dane jest ocenianie kto,co zrobił.Bo sama nie wiem co ja bym zrobiła,gdybym żyła w tamtych czasach.Ja chcę poznać moich przodków,ich życie,ich zwyczaje.Beata


To właśnie jeden z najważniejszych aspektów naszych poszukiwań. NIE OCENIAĆ PRZODKÓW, NIE KRYTYKOWAĆ, NIE DZIWIĆ SIĘ a przede wszystkim NIE WSTYDZIĆ SIĘ jeśli nie było coś w ich życiu różowo.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:36

Genowefo z zupełności zgadzam sie z Twoją wypowiedzią

Życie naszych przodków bardzo różnie sie układało i taj jak piszesz nie krytykujmy ich działań, bo sami nie wiemy jak bysmy postapili.

Pozdr Agnieszka.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:44

Witam

Dobrze że powstał ten wątek,teraz już wiem ,że moja rodzina nie odbiega od normy :)
Ja też ciągle słyszę:po co ci to,nie szkoda ci czasu na te głupoty itd
Jak czytam na forum o odnalezionych rodzinach np. na Naszj Klasie,to zazdroszcze
bo mi nikt nie odpowiada na wiadomości :(
Ale jokoś mi to nie przeszkadza,tyle że mam więcej satysfakcji bo do wszystkiego
muszę dojć sama.
I oczywiście przy pomocy świetnych ludzi z forum za co dziękuję.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:47

Renato

Nie poddawaj sie i rób to co sprawia Tobie satysfakcje i przyjemność. Tym bardziej bedziesz zadowolona z swoich poszukiwań bo dojdziesz sama do wszystkiego.

Trzymam kciuki i zyczę powodzenia w poszukiwaniach.

Pozdr Agnieszka.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:52

Renato, mam to samo. Mi też nigdy nie odpowiadają na naszej klasie :) Czasami zostawiam, także informacje na grobie zmarłej osoby. I raz mi się zdarzyło, że mój daleki kuzyn się odezwał. Miałem do niego pojechać bo miał dużo zdjęć z przed II wojny światowej. Byliśmy już wstępnie umówieni, chodziło tylko o potwierdzenie terminu lecz kuzyn już nie odebrał telefonu.
Nie rozumiem. Sam się odezwał, zaproponował spotkanie, a później przestał odbierać telefony....

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 16:57

Agnieszko,Jakubie-dziękuje.
Całe szczęście że mamy takie forum gdzie pomogą,na duchu podtrzymają..... :D

Pozdrawiam

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 17:00

Do Jakuba

Ja 2 razy pozostawiłam kartki na grobach na warszawskich cmentarzach i udało sie było ,był odzew rodziny i jak wspomniałam wyżej do dzis mam kontakt z rodziną.

Agnieszka.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 17:20

algaa napisał(a):Do Jakuba

Ja 2 razy pozostawiłam kartki na grobach na warszawskich cmentarzach i udało sie było ,był odzew rodziny i jak wspomniałam wyżej do dzis mam kontakt z rodziną.

Agnieszka.


Dlatego nie poddaje się i nadal zostawiam kartki na grobach :) Gdzieś w głębi mam nadzieję, że może ktoś odpowie :)
Masz dużo szczęścia, trochę Ci zazdroszczę...

A przepraszam... bym zapomniał raz zawiązałem kontakt z kuzynką mojego taty poprzez kartkę na grobie. Podała mi informację o siostrze mojej prababci, wysłała parę zdjęć. Ale kontakt się uwał...

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 17:27

Jakubie

Masz rację nie poddawaj sie i brnij do przodu, nie ukrywam że mnie jakoś szczescie sprzyja :-)

Myśle ze potrzeba wiecej czasu i napewno sie uda nawiazac kontakt.

Trzymam kciki bedzie dobrze.:-)

Agnieszka.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 19:52

Witam.
Chcę Was o coś zapytać,czy macie też coś takiego,że przodkowie wydają Wam się tacy bliscy,tacy moi.Nie czuje sie tej różnicy czasowej a przecież to 150 lat upłynęło od urodzenia mego pradziadka.Pozdrawiam Elżbieta

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 20:23

Czytam ten wątek i zgadzam się z wieloma wypowiedziami poprzedników.
Miałam takie same pytania: nie szkoda ci czasu?, a na co ci to ? i.t.p.
Ja jednak zbieram swoje dane, wiadomości, tym bardziej, że nie mam starych zdjęć,
nie ma już nikogo kto mógłby mi powiedzieć jak się żyło dawniej [ miałam jednego dziadka - " na miejscu" i jedną babcię-mieszkającą prawie 500 km ode mnie]. Miałam taki przykład : moja kuzynka nie interesuje się genealogią, czasami zapytała się ewentualnie czy mam coś nowego dotyczącego przodków. Podczas jednej z rozmów powiedziała do mnie: " ale ty ich ożywiasz ! ". Zaskoczyła mnie, nie wiedziałam o co dokładnie jej chodzi. Wyjaśniła mi, że dzięki moim poszukiwaniom Oni [ przodkowie], żyją w naszej pamięci. To może banalne, ale poczułam wtedy, że moje poszukiwania są ważne, że mają jednak sens.
Słowem szukam dalej i "chciwie" czytam Wasze wspomnienia których ja nie mam o Waszych przodkach.
Pozdrawiam Marianna.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 20:34

Elu czuje się tak. Ja mam zdjęcie mojej praprababki (ur.1875) i patrząc na nie widzę po trochu siebie-małą,drobną kobietkę.patrząc na nie robi się w sercu ciepło i czuję i wiem,że to moja Magdalena. Jest to trudne do zrozumienia i jeszcze trudniejsze do wyjasnienia-ale tak ma być,Czujemy się emocjonalnie związani z naszymi przodkami,z naszymi pradziadkami i prababciami,To świadczy o nas,że nie jest nam obojętny los tych co już odeszli i tych co są jeszcze z nami.Cenimy rodzinę i staramy się naszym dzieciom przekazać to co najważniejsze-tradycje nasze i naszych przodków oraz to by rodzina zawsze była rodziną
Beata

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 21:41

lusia1942 napisał(a):Witam.
Chcę Was o coś zapytać,czy macie też coś takiego,że przodkowie wydają Wam się tacy bliscy,tacy moi.Nie czuje sie tej różnicy czasowej a przecież to 150 lat upłynęło od urodzenia mego pradziadka.Pozdrawiam Elżbieta


Też tak mam. Moich jednych pradziadków to traktuje prawie jak bóstwo. Mam po nich dużo zdjęć. Najstarsze sięgają 1890 roku. O ich życiu wiem dość dużo. Każda znaleziona rzecz, która do nich należała jest relikwiom. Z resztą przodków jest podobnie. Ale co zauważyłem. Nie dotyczy to przodków, których nalazłem w różnych publikacjach. Np. kiedyś znalazłem rodzinę mojego innego pradziadka (jego rodziców, dziadków, pradziadków itd.) w opracowaniu. Nie czuje żeby to byli moi przodkowie (a przecież są). Mam wrażenie, że należą oni do autorki tej publikacji.

Re: Reakcje w rodzinie...

06 sty 2013, 23:47

Witajcie,

Większość mojej rodziny była PRZECIWNA poszukiwaniu Moich Przodków, i to nawet najbliższa rodzina - MAMA - powtarzała i powtarza - daj spokój zmarłym, po co ich ruszasz !!!
Tak, jakby bała się że odkryję jakąś tajemnicę - i tak odkryłam :wink:
------------------------------------------------------------------------------------
Gdy byłam małą dziewczynką miałam około 11 lat, przyjechała do nas Babcia ( mama mojej mamy)- pamiętam jak dziś - miała ubrany na sobie niebieski, piękny sweterek - który sama zrobiła ( igliczki kochały jej ręce - a Ona tworzyła na nich cuda), leżała na łóżku ( miała uszkodzony kręgosłup) i z uśmiechem patrzyła na mnie. Ja siedziałam przy stole, nagle wyciągnęłam kartkę i długopis ... I zaczynam Ją pytać.
Babciu, a ile miałaś lat jak wyszłaś za mąż? A kiedy? A gdzie? A ile miałaś rodzeństwa? A kiedy zmarła Twoja mama? A jaka była? A pamiętasz Twoją babcię? Itd.............
Babcia, odpowiadając na moje pytania - miała błysk, iskry w oczach - cieszyła się, że chcę po prostu wiedzieć :wink:
Teraz stwierdzam, że pytań zadałam zbyt mało - teraz jest za późno. :(
Ale .... wiecie co? Mam tą kartkę !!! Zmielona, pognieciona, zżółknięta - i na niej moje dziecięce pismo (bazgroły). Ta kartka rok temu bardzo mi się przydała, udzieliła wskazówek.
Pamiętam wiele opowieści Mojej Babci, gdy opowiadała jak była bita przez Niemców - a ja miałam około 7 lat - pamiętam wszystko.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Około 14 roku życia dostałam od Mojej drugiej Babci (mama taty), zdjęcie pradziadka ( ojca Mojego Dziadka) byłam przeszczęśliwa, chodziłam z tym zdjęciem wszędzie i chwaliłam się Moim Pradziadkiem z sumiastym wąsem :) Jego fotografia spowodowała, że zaczęłam częściej chodzić na Jego grób .... niby to dziwne ...ale dla mnie nie. Stał mi się bliski, a przecież zmarł 5 lat przed moimi narodzinami.
Mało tego, był grób Pradziadka - a gdzie jest w takim razie Prababcia?
Zaczęłam pytać Babcię, otrzymywałam gorzkie odpowiedzi - nie pytaj Dziadka o Jego Mamę !!!
Stracił Ją, gdy miał 10 lat. Nie męcz Go !!!
A, że byłam upartą czternastolatką, i ukochaną wnusią - podpytałam delikatnie.
Powiedział tylko : Gniezno, Dziekanka i zamilkł :cry:
I tu zrodziła się myśl : odszukać Ją, Jej grób, akt zgonu - zrobić to dla Kochanego Dziadka.
I w ten sposób, nieświadomie stałam się malutkim genealogiem :D :D :D
Do dziś dnia nie wiem co się z Nią stało, nawet Mój Dziadek - ale szukam dalej ...
Dziadek mój żyje, ma prawie 83 lata, i ZARAZIŁAM GO GENEALOGIĄ :D
Gdy rozmawiamy przez tel. - nagrywam Go - ale Mu o tym nie mówię - gdy Go zabraknie, po prostu odsłucham te nasze pogawędki, usłyszę Jego głos - i wiem, że zawsze będzie przy mnie.
Nagrywam troszkę filmików Dziadka z moimi dzieciakami, by miały pamiątkę - jak ich przytulał, gdy grał im na akordeonie ... itd.
Teraz się przymierzam, by zrobić z Nim wywiad - od narodzin, po dziś dzień.
----------------------------------------------------------------------------------------
Zrobiłam się zachłanna na akty, świstki, papierki, dokumenty - o zdjęciach nie wspomnę - JESTEM JAK CHOMIK :lol:


Odnalazłam rodzinę Mojej Praprababci w tamtym roku. No i okazało się, że mieszkają Oni w miejscu, gdzie Moja Praprababka się urodziła, dom zbudowany został w 1841 roku, a rozebrany w 1975 - pozostało po nim kilka fragmentów. Cała podekscytowana, ze łzami w oczach - do świeżo poznanej Cioci mówię: Ciociu, czy mogę dostać z tego domu fragmencik cegły, czy dachówki?
Myślałam o takim maleńkim kawałeczku, który w rękę się zmieści - a Szanowna Ciocia - przytargała dachówkę i dwie cegły - wróciłam z pamiątkami do domu - uradowana oznajmiłam mężowi, że mam skarb - a On kazał mi się w głowę popukać, i stwierdził, że zwariowałam :shock:

----------------------------------------------------------------------
Listopad 2011r. - postanowiłam w końcu odwiedzić kuzynkę Mojego dziadka, wszyscy powtarzali mi, że nie mam po co do niej jechać, że jest taka jakaś niedostępna...
Z sercem w gardle, pojechałam.
Gdy powiedziałam, Jej kim jestem - popatrzyła na mnie i zadała dwa pytania: Tak, Gosiu to co mówisz jest prawdą, ale w którym miejscu jest pochowany twój prapradziadek i praprababcia - musiała mnie sprawdzić, czy .... odwiedzam Ich nagrobki itd.
Kolejny etap naszego spotkania - dostałam okrzantus - wręcz krzyknęła na mnie - Dlaczego nie przyszłaś te 5 lat wcześniej, jak wszystko pamiętałam ?!!!
Zamilkłam ...
Po chwili pokazałam jej kserokopię ślubu USC Jej rodziców - dotykała go i miała łzy w oczach, patrzyła dość długo, nie mogła uwierzyć że to mam. Odparła: Tak to moi rodzice.
Tym sposobem Ciocia się otworzyła - zaczęła opowiadać, choć powtarzała się i myliła fakty.
Ale słuchałam jej z ogromną radością. W pewnym momencie chwyciła mnie za rękę i dłuższą chwilę trzymała - poczułam się jak Jej wnuczka :)
Cel mojej wizyty był taki : dowiedzieć się czy Ciocia coś, cokolwiek pamięta o Mojej Prababci - w końcu to była siostra Jej ojca.
Niestety - nic...........................

Podpytałam o zdjęcia. Na początku, że już nic nie ma - że jej pozabierali i nie oddali.
Widziała mój smutek :(
Zapytałam kolejny raz, czy ma jakieś zdjęcia - że jej nie chcę ich zabrać, że mam ze sobą aparat i porobię sobie tylko kopie.
Nagle .... najpierw wyciągnęła zeszyt - swój " ala mini" pamiętnik, z ważnymi datami i wydarzeniami - oczy z orbit mi wyszły (sfotografowałam), po chwili album z różnymi starymi fotografiami - a tam i Moja Babcia, na jednej z nich.
Oczywiście wszystko skopiowałam...
Na koniec naszego spotkania powiedziała: ale przyjdziesz do mnie jeszcze? Odpowiedziałam, że tak, że na pewno jeszcze Ją odwiedzę.

Ten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci.


Miesiąc później, około 10 godz. w kuchni na parapecie usiadł gołąb, popatrzył mi w oczy i odfrunął.
Wieczorem - telefon - Ciocia zmarła :cry: :cry: :cry:
Poczułam się tak, jakbym straciła kolejną babcię - skrawek mnie - choć Jej nie znałam - widziałyśmy się tylko raz, ten jeden jedyny wyjątkowy raz.
Do trumny włożyłam Jej długą czerwoną różę, w podziękowaniu - że znalazła dla mnie czas, w podziękowaniu za jej uśmiech, za te iskierki w oczach, za łzy wzruszenia, za to że zobaczyłam w Niej Moich Przodków i samą siebie.

Pozdrowienia dla Was,
Gosia

Re: Reakcje w rodzinie...

07 sty 2013, 00:17

Gosiu wzruszylas mnie. Pieknie napisane.

Re: Reakcje w rodzinie...

07 sty 2013, 09:02

Gosiu czytając Twoją opowieść, aż łezka w oku się kręci. Bardzo wzruszające i ciekawe wspomnienia. Pozdrawiam.

Re: Reakcje w rodzinie...

07 sty 2013, 13:35

Gosiu
Piękna historia ,czając oczy mi się zaszkliły.

Urszula

Re: Reakcje w rodzinie...

07 sty 2013, 15:19

Gosiu przepięknie to opisałaś. Pozdrawiam :)

Re: Reakcje w rodzinie...

07 sty 2013, 17:18

Wspaniale jest czytać o emocjonalnym związku z przodkami, których nigdy nie znaliśmy. Te uczucia również mi towarzyszą. Wielkim przeżyciem było dla mnie oglądanie oryginalnego wpisu w księdze kościelnej ślubu prapradziadków kiedy zdałem sobie sprawę, że od momentu tego wpisu ja urodzę się dopiero za 150 lat. To swoista podróż w czasie. To wspaniałe, że udało nam się wiele dowiedzieć o przodkach. Ciekawe czy oni wiedzą o nas? Ale to już rozważania filozoficzno-religijne.
Co do reakcji w rodzinie to wydaje mi się, że w każdej rodzinie są jaśniejsze i ciemniejsze strony codziennego życia a tymi ciemniejszymi krewni nie chcą się dzielić. Poza tym nie każdy rozumie potrzebę dotarcia do ważnych dla nas informacji rodzinnych. Ja spotkałem się na szczęście ze zrozumieniem (przynajmniej oficjalnie, bo nieoficjalnie to może ktoś uważa za dziwactwo). Trochę przykre, że przy rozmowach ze starszymi już osobami, samotnymi krewnymi, część rodziny podejrzewa, że to zainteresowanie wynika chyba z chęci przejęcia jakiegoś spadku. Smutne.

Pozdrawiam
Marian

Re: Reakcje w rodzinie...

08 sty 2013, 14:22

Witam.
Zadając to pytanie nie sądzilam,ze wywoła ono tyle emocji.Bardzo dawno temu mój uwczesny szef wrócił z urlopu i powiada,"wiesz,że na stare lata czlowieka ciagnie na rodzinne cmentarze".Wówczas wydawało mi sie dziwactwem, ale dzis inaczej patrzę na te sprawy i nie dziwi mnie to już.Dziekuję wszystkim za chwile wzruszeń i przyznać muszę,że uryczałam się.
Elżbieta

Re: Reakcje w rodzinie...

08 sty 2013, 19:44

Ku pokrzepieniu innych pozwolę się podzielić moimi doświadczeniami- przygodę z genealogią zacząłem przypadkowo, niecałe 18 miesięcy temu (mimo, że z siostrą rozmawiałem o tym od dzieciństwa, a same wspomnienia o przodkach były często tematem opowiadań rodziców). Usłyszałem wtedy o stronie Projekt Poznań. Tam znalazłem swoich pra pra dziadków, o których mi powiedziała moja ciocia. Wysłałem wtedy "zamówienie" do AAG. Odezwali się po pół roku, powiedzieli cenę, która mnie przeraziła, a na którą ostatecznie przystałem, a właściwie przystać musiałem. Ponadto zawziąłem się, i stwierdziłem, że więcej tyle pieniędzy nie dam i zacznę poszukiwania na własną rękę. Wtedy też odnalazłem to forum, następnie BASIĘ, gdzie od razu zacząłem indeksować parafię przodków i uzależnienie się zaczęło.
Niestety, z racji, że jestem praktycznie najmłodszym członkiem rodziny, dziadków już nie mam, ich rodzeństwo (na które zapewne mógłbym liczyć) też "wymarło" gdy byłem sporo młodszy. Ale nie poddawałem się. Szukałem dalej, zarówno w linii mamy jak i taty. Wtedy też gdy zacząłem im mówić różne imiona i miejscowości, zaczęli sobie przypominać wydarzenia z ich dzieciństwa, podobnie sytuacja wyglądała z ich rodzeństwem. Ponadto, z pomocą przychodzi cały czas rodzina, która z chęcią się dzieli informacjami, bądź też udostępnia zdjęcia. Większe zainteresowanie ze strony rodziny zauważyłem w momencie wydrukowania drzewa. Wtedy też najczęściej każdy w ciszy je przegląda, a zdarzyło się, że jeden wuj nie mógł się od niego oderwać przez dobre pół godziny.
Oczywiście jak większość z forumowiczów, także i mi to sprawia wielką satysfakcję i często wzrusza, kiedy to człowiek zobaczy na jednej stronie księgi zgonów nazwiska 5 osób z rodziny, którzy się zatruli, bądź też znajdzie akt ślubu z czasów, gdy ojczyzna była rządzona przez Augusta III Sasa.

Jednocześnie w tym miejscu chciałbym podziękować użytkownikowi temu forum o pseudonimie "kwiat", a więc Cioci Teresie i Wujowi Bogusławowi, których poznałem na forum, którzy są moją dość bliską rodziną ( kuzynka II stopnia mojej mamy) za wszelką pomoc i informacje o wspólnych przodkach oraz za zdjęcia moich krewnych.


A wszystkim forumowiczom chciałbym życzyć dalszych odkryć i wytrwałości. NIE PODDAWAJCIE SIĘ POMIMO BRAKU WSPARCIA!

Re: Reakcje w rodzinie...

12 sty 2013, 19:32

No i spłakałam się jak bóbr.. Gosiu, pięknie opisałaś swoją "przygodę" z genealogią.
U mnie, tak jak u większości, raczej też nie widać za dużego zainteresowania. Co prawda nikt właściwie nie odmówił mi pomocy odnośnie czasów obecnych, dostałam zdjęcia. Sama jestem już w wieku emerytalnym, więc dużo starszej rodziny (dziadków) już nie mam. Co prawda żyje jeszcze siostra mojej mamy- ma 87 lat-, ale mieszka dość daleko ode mnie. Nie mogę do niej jechać,bo opiekuję się chorym mężem, ale obiecałam sobie, że jak mąż wyjedzie do sanatorium, to pojadę do niej. Rozmawiałam z nią telefoniczne, dostałam kilka zdjęć, ale chciałabym, porozmawiać osobiście, pokazać jej to, co już zrobiłam..... Myślę, że sprawiła bym jej wielką przyjemność.
Pozdrawiam Maria M.

Re: Reakcje w rodzinie...

13 sty 2013, 19:19

Witam wszystkich serdecznie:)
Miło czytać,że u Państwa też podobnie w rodzinach (zaczęłam się obawiać,że tylko w mojej jakaś znieczulica panuje hehh)
Nie martwię się tym osobiście,ale szkoda mi taty mojego,jest już starszym człowiekiem,nawet nie znał swojego ojca.Babcia była w ciąży gdy zginął na wojnie i teraz on chce poszukać jak najwięcej na temat swoich korzeni.W całej rodzinie traktowany jest jak dziwak...odprawiają go z kwitkiem,lekceważą.Właśnie dla niego szukam...i znajdę...Tak jak znalazłam grób ojca nad Bzurą :D
pozdrawiam :D
Odpowiedz