26 mar 2015, 10:00
Ryszard III był ostatnim angielskim królem, który zginął w bitwie, i jednym z nielicznych, którego miejsce pochówku było nieznane. Wszystko się zmieniło, kiedy ponad dwa lata temu uczeni odkryli pod miejskim parkingiem w Leicester szczątki ludzkie nazwane roboczo Szkieletem nr 1. Po pierwszych badaniach wydawało się, że Ryszard III wreszcie został odnaleziony. Teraz kropkę nad i postawiła genetyka.
[...]
Chcieli ostatecznego dowodu - analizy dawnego DNA. Gdyby się udało, byłaby to jedna z pierwszych analiz materiału genetycznego znanej historycznej postaci. Jednak wydobycie DNA z kości króla i odczytanie go wcale nie musiało się zakończyć sukcesem. A już na pewno nie było łatwe. Praca z tak starym materiałem genetycznym zależy w dużej mierze od tego, w jakich warunkach przebywał szkielet. W tym wypadku nie były one najlepsze.
Jednak mając w ręku dowody pochodzące z tylu różnych źródeł, ustalono by raz na zawsze, czy to szczątki Ryszarda czy nie.
By tego dokonać, uczeni najpierw zajęli się analizą tzw. mitochondrialnego DNA.
Kuzyni czternastego stopnia
Ryszard nie zostawił bezpośrednich potomków. Jego syn Edward zmarł przed nim, a prawdopodobne dzieci z nielegalnych związków (syn i córka) zmarły bezdzietnie. Jednak nawet taką osobę można zidentyfikować, jeśli miała rodzeństwo. A Ryszard miał aż pięć sióstr i siedmiu braci! Dla nauki najbardziej interesujące są właśnie te siostry. Był jednak warunek: musiały zostawić po sobie potomstwo. Na scenę weszła więc najstarsza siostra Ryszarda - Anna z Yorku.
Uczeni wyizolowali z zęba Ryszarda mitochondrialne DNA (przekazywane tylko w linii żeńskiej, zatem pochodzące zawsze od matki) i porównali z mitochondrialnym DNA współczesnych potomków Ryszarda III.
Dzięki zaangażowaniu pasjonatów badających genealogię króla uznano, że jednym z nich była Joy Ibsen, Kanadyjka, prasiostrzenica Ryszarda III w 17. pokoleniu, bezpośrednia potomkini Anny z Yorku, księżnej Exeter.
Kobieta od kilku lat nie żyje. Materiał genetyczny dostarczył jednak jej syn Michael Ibsen, wytwórca mebli mieszkający w Londynie. Na nim mitochondrialna linia Anny z Yorku wygasa. Córka Joy Ibsen nie ma bowiem dzieci, a Michael już nie przekaże mitochondrialnego DNA swoim dzieciom, bo one dziedziczą je tylko od matki.
Drugim potomkiem okazała się Wendy Duldig, Australijka. Ona też pochodzi od Anny z Yorku. Linie genealogiczne Michaela Ibsena i Wendy Duldig rozeszły się w połowie XVI wieku. Pochodzą oni od dwóch różnych córek Catherine Manners (wnuczki Anny z Yorku). Są dziś według nomenklatury rodowej kuzynami w 14. pokoleniu z przesunięciem dwóch generacji.
Oboje mieszkają w Londynie. Analiza ich DNA mitochondrialnego była strzałem w dziesiątkę - materiał pochodzący od Ibsena jest identyczny z tym wyizolowanym od Ryszarda. W przypadku Duldig jest tylko jedna pojedyncza zmiana.
To najstarsza taka identyfikacja rodowa na świecie.
Syn z nieprawego łoża
A co z linią męską?
Jej badanie jest z pozoru łatwiejsze niż linii żeńskiej, bo na temat synów jest znacznie więcej zapisków. Poza tym łączy ich to samo nazwisko. W przypadku kobiet jest to zmienne - przyjmują nazwisko i tytuły męża. Czasem nie tylko jednego.
Ale jak mówi powiedzenie, "tylko matka jest pewna". W przypadku ojcostwa zdarzają się wpadki. Dziś mamy testy DNA, ale w dawnych czasach mężczyzna w zasadzie nie mógł być pewny swojego ojcostwa. Nie jest to wcale rzadkie. Szacuje się, że na jedną generację przypada 1-2 proc. dzieci z nieprawego łoża. Genetycy zajmujący się DNA Ryszarda byli tego świadomi. I się nie pomylili.
Do anonimowych badań udało się namówić pięciu żyjących współcześnie krewnych szerokiej rodziny książąt Beaufort. Wywodzą się od Jana z Gandawy.
Jan z Gandawy był synem Edwarda III. Tenże Edward to prapradziadek Ryszarda III. W DNA Ryszarda jest więc część DNA Jana z Gandawy - jego stryjecznego pradziadka. W tym wypadku ta najważniejsza to chromosom Y.
Badając potomków tej linii, można ustalić czyjąś tożsamość - gdyby tylko nie było fałszywego ojcostwa. Ale statystyka jest nieubłagana.
- Naliczyliśmy 19 ogniw łańcuszka rodowego, na których mogło dojść do pęknięcia, tzn. fałszywego ojcostwa. Na tej przestrzeni czasu prawdopodobieństwo, że ktoś nie jest prawowitym synem swojego ojca, wynosi aż 16 proc. - tłumaczą genetycy.
Okazało się, że żaden z pięciu badanych mężczyzn nie jest spokrewniony w Ryszardem III. A jeden z nich nie jest nawet potomkiem znacznie bliższego naszym czasom przodka, żyjącego w XVIII wieku Henry'ego Somerseta, 5. księcia Beaufort.
- Poszliśmy do jego domu osobiście, żeby mu to przekazać. To nie jest wiadomość, którą można przesłać e-mailem - mówił w wywiadzie dla "The Guardian" prof. Kevin Schürer, specjalista od badania rodowodów.
Mężczyzna przyjął tę wiadomość zaskakująco spokojnie. Powiedział, że to wyjaśnia wiele zdarzeń z historii jego rodziny.
Uczeni twierdzą bowiem (poprzez porównanie z czterema pozostałymi mężczyznami), że do fałszywego ojcostwa doszło w jego rodzinie na przestrzeni zaledwie czterech pokoleń wstecz. Tu już nie mówimy o obcym królu sprzed 500 lat, ale o rodzicach, dziadkach czy pradziadkach tego mężczyzny. Ktoś w bliskiej mu rodzinie zataił prawdę. Genetyka bywa bezlitosna.
Badacze nie mają pojęcia, w którym z 19 oczek łańcuszka jeszcze nastąpiło przerwanie - czyli który ojciec był fałszywie przekonany, że spłodził swojego syna. Sprawdzenie tego jest mało realne - wymagałoby dziesiątek ekshumacji.
Najbardziej sensacyjne byłoby odkrycie, że już Jan z Gandawy nie był synem Edwarda III - co sugerowali jego wrogowie za jego życia. To wpłynęłoby na całą linię Tudorów, Stuartów i... Windsorów, a więc także i obecnie panującej Elżbiety II. Nikt jednak nie zapuka do bram pałacu Buckingham, prosząc o próbki DNA.
Prof. Schürer podejrzewa, że do fałszywego ojcostwa doszło później. I podkreśla, że wyniki dotyczące chromosomu Y nie zmienią historii. - To nie jest dochodzenie kryminalne. Tudorowie zabrali koronę dla siebie, bo zabili Ryszarda w bitwie, a nie dlatego, że mogli udowodnić, iż w ich żyłach płynie królewska krew - przekonywał.
Niebieskooki blondyn
Kolejną częścią DNA Ryszarda III, która interesowała genetyków, były geny określające kolor jego oczu i włosów.
To o tyle ciekawe, że nie zachowały się żadne wizerunki króla z czasów jego panowania. Nieliczne, które przetrwały do naszych czasów, powstały kilkadziesiąt lat po jego śmierci. Ryszard różni się na nich wyglądem. Na większości ma ciemne włosy i oczy.
Turi King, genetyk z Uniwersytetu w Leicester, która prowadziła badania, twierdzi, że istnieje jeden obraz w kolekcji Towarzystwa Londyńskich Antykwariuszy, który został namalowany około 25 lat po śmierci Ryszarda III przez nieznanego francuskiego malarza. Na nim król ma szaroniebieskie oczy i jasnobrązowe włosy. I to zapewne jest najbliższe temu, jak Ryszard III naprawdę wyglądał.
Na podstawie DNA uczeni ocenili, że na 96 proc. Ryszard miał niebieskie oczy, a na 77 proc. jego włosy miały kolor blond (przynajmniej w dzieciństwie).
28 mar 2015, 10:36
14 wrz 2015, 14:23
09 lis 2015, 01:27
34-letni Amerykanin, choć formalnie jest ojcem dziecka, z punktu widzenia genetyki jest tylko.... wujkiem chłopca. Dlaczego? Specjaliści w dziedzinie genetyki odkryli, że mężczyzna jest chimerą i posiada dwa zestawy genów.
Rodzice chłopca jeszcze w szpitalu zauważyli, że coś jest nie tak - dziecko było zdrowe, ale jego grupa krwi nie zgadzała się ani z grupą matki, ani ojca. Analiza komórek pobranych z policzka taty wykazała też, że jego DNA nie zgadza się z kodem genetycznym syna.
Para, która poczęła dziecko dzięki metodzie in vitro, zaczęła się martwić, że w klinice pomylono fiolki ze spermą. Małe dochodzenie potwierdziło jednak, że użyto dobrej próbki... A wyjaśnienie zagadki jest dużo bardziej zaskakujące.
Syn i bratanek w jednej osobie
Rodzice postanowili zwrócić się o pomoc do znanego genetyka z Uniwersytetu Stanford Barry'ego Starra. Naukowiec przeprowadził pełne testy, a te wykazały, że dziecko było spokrewnione z ojcem zarówno jako syn, jak i... bratanek. Problem w tym, że mężczyzna nie miał brata - a przynajmniej nic na ten temat nie wiedział.
Kolejne badania potwierdziły podejrzenia Starra: ojciec chłopca był genetyczną chimerą. Sperma, która posłużyła do zapłodnienia, zawierała DNA brata-bliźniaka, który został wchłonięty przez organizm mężczyzny jeszcze w łonie matki. Technicznie rzecz biorąc, to właśnie ów bliźniak był ojcem dziecka - podaje portal mentalfloss.com.
Większość osób nie wie, że jest chimerami
Chimera to organizm zbudowany z komórek różniących się od siebie pod względem genetycznym. U zwierząt dochodzi do tego wskutek podwójnego zapłodnienia komórki jajowej, połączenia zarodków lub częściowej wymiany komórek pomiędzy zarodkami.
U człowieka za taką mozaikę genetyczną uznaje się bliźnięta dwujajowe, jeśli dzięki wspólnemu krwioobiegowi w okresie płodowym będą posiadały domieszkę komórek krwi drugiego (za: Wikipedia).
Większość osób nigdy nie dowiaduje się, że są chimerami; proces wchłonięcia komórki jajowej nie daje żadnych objawów. tylko u niektórych świadczy o tym np. różny kolor oczu czy pręgi na skórze w miejscu, gdzie spotkały się ze sobą dwie odmienne linie DNA.
03 sty 2016, 19:05
03 sie 2016, 09:58
03 sie 2016, 10:33
03 sie 2016, 17:01
05 sie 2016, 11:06
TomekD napisał(a):Wydaje mi się że wybór badania Family Finder (autosomalnego) dla poszukiwań genealogicznych ma sens jedynie w konkretnych przypadkach.
Nie będzie to raczej dobry wybór na pierwsze badanie DNA które miałoby wspomóc poszukiwania genealogiczne.
TomekD napisał(a):Badanie autosomalnego DNA:
- ma wiarygodność ograniczoną w liczbie pokoleń do 2xpra
TomekD napisał(a):- wskazuje możliwe pokrewieństwo z inną osobą jednak nie jest w stanie określić po którym z przodków
TomekD napisał(a):- im dalsze pokolenie tym więcej wygenerowanych fałszywych wyników (nieprawdziwych pokrewieństw)
TomekD napisał(a):Raczej więc badania DNA typu autosomalnego (Family Finder) warto wykonać tylko wtedy kiedy chcemy upewnić się co do genetycznego pokrewieństwa które nie jest pewne (dla uwiarygodnienia że zaginione/niedostępne źródła genealogiczne powinny potwierdzać biologię/genetykę), zaś obie osoby zgadzają się takie badania przeprowadzić a ich pokrewieństwo jest niezbyt odległe.
TomekD napisał(a):Lepszym wyborem na początek przygody z 'genealogią' DNA wydaje się być badanie yDNA (większa baza próbek, więcej mozliwych mutacji czyli większa dokładność) lub mtDNA (tutaj już słabiej tak z ilością próbek jak i dokładnością).
05 sie 2016, 12:50
05 sie 2016, 14:19
01 paź 2016, 18:05
01 paź 2016, 19:18
01 paź 2016, 19:26
02 paź 2016, 09:05
02 paź 2016, 17:18
02 paź 2016, 22:08
03 paź 2016, 10:25
TomekD napisał(a):Ciekaw jestem czy ktoś jeszcze zdecydował się na test Family Finder i z jakimi rezultatami ?
11 paź 2016, 11:38
11 paź 2016, 16:08
11 paź 2016, 19:35
19 paź 2016, 12:36
16 lis 2016, 09:23
TomekD napisał(a):Tak mnie wkręciliście że pomimo mojego sceptycyzmu zamówiłem Family Finder.
Determinacja w kontynuacji poszukiwań kiedy skończyły się księgi czyni cuda...
TomekD napisał(a):Ciekaw jestem czy ktoś jeszcze zdecydował się na test Family Finder i z jakimi rezultatami ?
16 lis 2016, 11:19
20 lis 2016, 15:18
TomekD napisał(a):Z braku innych możliwości wykonałem test dla mojego DNA które to FTDNA miało leżeć u siebie w lodówce od 2009 roku.
Zamówienie 5 sierpnia, wyniki pojawiły się 21 września.
Otrzymałem 254 trafienia, w tym:
2 sztuki - 2nd Cousin - 4th Cousin
4 sztuki - 3rd Cousin - 5th Cousin
pozostałe to
4th Cousin - Remote Cousin
5th Cousin - Remote Cousin
czyli to pozostałe raczej sobie można darować...
Nikt się odezwał przez tydzień, więc napisałem 2 dni temu do 6 kuzynów z którymi coś faktycznie genetycznie powinienem mieć wspólnego.
Wszyscy wydają się mieszkać spoza Polską.
20 lis 2016, 21:07
Też miałem cień nadziei, choć z tego co pisałeś wcześniej nie byłem pewien czy testy które robiłeś dotyczyły osoby spokrewnionej z Torkowskimi.skała napisał(a):Przypomniałem sobie, że teoretycznie byśmy mogli mieć jakieś trafienie w Family Finder, ale w tej gałązce jak widać mało zachowało się naszych wspólnych genów
20 lis 2016, 21:09
20 lis 2016, 22:16
TomekD napisał(a):Też miałem cień nadziei, choć z tego co pisałeś wcześniej nie byłem pewien czy testy które robiłeś dotyczyły osoby spokrewnionej z Torkowskimi.
Z drugiej strony dość jest spory dystans.
Eksportowałeś wyniki do GEDmatch ?
20 lis 2016, 22:31
20 lis 2016, 22:42
Robercie,robert1 napisał(a):A jaki test najlepiej zamówić, aby się dowiedzieć jakie jest moje pochodzenie etniczne (jak wędrowali moi przodkowie zarówno od strony ojca jak i matki na przestrzeni dziejów). Czy test rzeczywiście odzwierciedli "wędrówkę" czy tylko wykaże gdzie żyją obecnie ludzie z "moimi genami".
20 lis 2016, 23:06
20 lis 2016, 23:15
robert1 napisał(a):Zrobię dwa pierwsze. W przypadku mtDNA może się dowiem, która z tych 7 kobiet to maja pra.....babcia
20 lis 2016, 23:28
robert1 napisał(a):Zrobię dwa pierwsze.
22 lis 2016, 13:20
22 lis 2016, 22:56
23 lis 2016, 14:52
30 lis 2016, 22:21
15 gru 2016, 20:24
28 mar 2017, 13:05
22 kwi 2017, 18:23
25 kwi 2017, 17:07
17 maja 2017, 20:02
."Żeby odpowiedzieć na to pytanie, muszę przenieść się trzysta lat wstecz do Wargowa – wielkopolskiej wioseczki nieopodal Szamotuł i Obornik. Anno Domini MDCLXXIV. Pierwsza zima panowania jego królewskiej mości Jana III Sobieskiego – przezwanego przez Turków Lwem Lechistanu
07 cze 2017, 14:09
08 sie 2017, 07:39
09 sie 2017, 06:11
09 sie 2017, 08:41
09 sie 2017, 08:59
09 sie 2017, 09:40
skała napisał(a):Ale z dużym prawdopodobieństwem mogliście też nie mieć wcale wspólnych odcinków, tak jak np. ja z Tomkiem. Fajnie, że jednak się potwierdziło. Ostatnio rzeczywiście jest jakby szybciej. Gdyby jeszcze poczta była sprawniejsza
09 sie 2017, 11:15
Bartek napisał(a):No, polecony priorytet szedł od granicy polskiej do laboratorium przez 3 tygodnieNie da się go nijak śledzić; podobno najdłużej trzymają na poczcie w Houston.
Bartek napisał(a):Wracając do wyników. Dziadkowie badanego byli spokrewnieni (ślub prawnuka z praprawnuczką). W metryce ani słowa o dyspensie, ale GEDmatch znalazł u badanego "half match" 16.5 cM na jednym z chromosomów (narzędzie "Are your parents related?")
09 sie 2017, 17:46
Danko,danka55 napisał(a):Pytanie do TomkaD. Mamy z moim dalekim krewnym wspólnego przodka z przełomu XVIII/XIX wieku, pradziadka(linia mojego ojca). Ów krewny zrobił badaniana haplogrupe Y-DNA , wyszla subklada YP314 pod galęzia Z280, co historycznie oznacza pochodzenie od północnych Słowian Połabskich, czyli etnicznej ludności Pomorza i Meklemburgii (Obodrzycy lub Wieleci). Po podboju niemieckim XII wieku rozproszyli się oni w Księstwie Pomorskim. W jakiej mierze wyniki są adekwatne dla mnie? Jeśli dobrze rozumiem, ja już tych badań robić nie muszę?:)