Goniec Wielkopolski 02.06.1929.
* Z dnia. Gdy przy odsłanianiu pomnika Bolesława Chrobrego w Gnieźnie orkiestra zagrała hymn narodowy a stojący obok pan Prezydent Rzeczypospolitej wraz z otoczeniem salutował dźwięki hymnu, za uważyliśmy stojącą opodal gromadkę panów, którzy stali w cylindrach na głowie a niektórzy z nich trzymając ręce w kieszeni, palili papierosy. Sądząc ich z lepszego ubrania, należeli oni do tzw. miejscowej inteligencji. Widząc to jeden z adiutantów Prezydenta podszedł do nich i spytał się, czy Gniezno jest w Polsce i czy oni są Polakami, na co otrzymał odpowiedź potakującą. Dla wyjaśnienia powodu i celu swego zapytania, adjutant ów nadmienił, że orkiestra „gra właśnie hymn narodowy, który należy uczcić”. Ale głąby gnieźnieńskiej inteligencji dopiero wówczas uznali za stosowne obnażyć swe główki, gdy ktoś ich pouczył doraźnie z tyłu, zrzuciwszy jednemu z nich cylinder. Maleńki to, a tak wymowny obrazek. Obrazek dość często spotykany jeszcze przy innych okazjach: czy to przy przemarszu wojska z pułkowym sztandarem, czy też przy przejeździe Prezydenta. Tłumy gapiów ustają na ulicy, a rzadko który poczuje się w obowiązku uchylić kapelusza przed sztandarem, przy hymnie lub przed Prezydentem. Bo to polskie, bo to swoje, bo nikt po gębie nie bije i nie każe krzyczeć po trzykroć „hoch” lub „eslebe”, jak to ryczało się przy przejeździe kajzera lub kronprinza, kiedy to dla różnych dzisiejszych „poloków” były dobre i kochane czasy. Wurszt i piwo same do ust się pchały wtenczas, prawda? Obrazek ten, odzwierciedla też wnętrze takich „poloków” z dużemi brzuszkami, ustrojonych w cylindry i narodowe kokardki. Bo co w duszy i w sercu, to i na zewnątrz się uwydatnia. Widzimy więc, jakie to serca i dusze mają tacy panowie. Zarazem znać „patriotyczne” wpływy i „narodowe” wychowania przez prasę świętomarcińską.
_________________ Bożena
|