Mam podobnie:) W książce adresowej Torunia prababcia też występuje jako wdowa, gdy tymczasem pradziadek żył sobie w innej dzielnicy. Mam Jego akt zgonu, zmarł kilkanaście lat po tym jak babcia była już "wdową". Drugi przypadek dotyczy wuja z innej linii. Żona Jego wraz z najmłodszym synem zamieszkała u swojego brata, gdzie kolejno zostali przez Niego pochowani. Wg wszelkiego prawdopodobieństwa i wspominek, Ów wuj musiał być ostro nadużywającym środków wszelakich. Zmarł w osamotnieniu w swoim młynie. Myślę, że takich przypadków było dużo, dobrze jeśli kobieta mogła znaleźć schronienie u najbliższej rodziny. Gorzej jeśli musiała ten dom dzielić nadal, nie znajdując nigdzie pomocy.
_________________ -------------------------- Pozdrawiam, Danka
|