Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 16 lis 2024, 16:08

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 mar 2021, 02:41 
Offline

Dołączył(a): 13 sie 2020, 22:31
Posty: 557
Ciekawy wywiad: https://wyborcza.pl/alehistoria/7,12168 ... ml#weekend#S.W-K.C-B.4-L.1.maly

Adam Leszczyński: Rosyjski historyk Borys Kagarlicki porównuje pańszczyznę w Europie Wschodniej do pracy niewolników na plantacjach w Ameryce Łacińskiej czy na południu USA...
Prof. Michał Kopczyński: Niewolnik brazylijski czy amerykański pozbawiony był wolności osobistej. Polski chłop także, ale ich sytuacja nie była taka sama.
Chłopskie poddaństwo miało trzy wymiary.
Po pierwsze, pańszczyzna, czyli obowiązek pracy na ziemi pana, który prawnie został określony tylko raz, w konstytucji sejmowej z 1520 r. Stanowiła ona, że chłop ma pracować dla pana przez jeden dzień w tygodniu - było to rewolucyjne posunięcie, skoro w średniowieczu pańszczyzna zajmowała mu zaledwie od trzech do pięciu dni w roku! A potem już bez żadnych ustaw szlachta zwiększała czas pańszczyzny - ok. 1550 r. wypadały na nią dwa dni w tygodniu, a w XVIII w. nawet do pięć-sześć dni. Dzień siódmy był wolny.
Drugi wymiar to poddaństwo osobiste, czyli pozbawienie swobody zmiany miejsca zamieszkania. A trzecim było poddaństwo sądowe, to znaczy wyłączenie chłopów spod jurysdykcji sądów publicznych.
Chłop miał pracować dla pana cały tydzień. A kiedy dla siebie?
- To nie jest aż tak proste. Pańszczyznę liczono z łanu ziemi, czyli ok. 16 ha, a większość gospodarstw chłopskich była mniejsza - miały pół łanu albo jedną czwartą. Chłopu wypadało więc odpowiednio mniej dni do odpracowania. Poza tym miał parobków i to oni odrabiali za niego pańszczyznę.
W chłopskich rodzinach gospodarstwo dziedziczył najczęściej najmłodszy syn, a pozostałe dzieci szły na trwającą kilka lat służbę i następnie się usamodzielniały. Unikano dzielenia ziemi, więc o powrocie do domu rodzinnego mowy nie było, ale można było liczyć na spłatę przez brata dziedziczącego ziemię.
Pańszczyzna oznaczała duże obciążenie, ale nie tak wielkie jak praca na plantacji niewolniczej. Raz w roku chłop musiał zapłacić parobkom, musiał ich utrzymać, mieć w rezerwie woły i pług, które mogły być potrzebne do pracy na pańskim polu. Ale proszę nie myśleć, że za dnia odrabiał pańszczyznę, a na swoim polu pracował po zmroku i tylko w sobotę. Aż tak źle nie było.
Chłop był nie tylko pracownikiem u pana, ale i gospodarzem, to znaczy użytkował ziemię pańską, dzięki czemu powinno mu wystarczyć na wyżywienie rodziny, parobków, zakupy narzędzi i innych rzeczy potrzebnych do przeżycia. Miewał nadwyżki finansowe, które szły na spłacenie rodzeństwa, na inwestycje i ewentualnie na rozrywki - alkohol czy kobiety lekkich obyczajów. Niejaki Niklas Gorgus z Kaczegorogu na Żuławach Malborskich w 1616 r. tak dobrze bawił się w malborskich karczmach i zamtuzach, że stał się niewypłacalny i trafił na kilka miesięcy do miejskiego więzienia.
Skoro mowa o Żuławach - wspomnijmy francuskiego posła Charles'a Ogiera, który w 1635 r. zachwycał się zamożnością chłopów. Wcześniejsza o 12 lat ordynacja ekonomii malborskiej sporo miejsca poświęca przepisom przeciw zbytkowi dotyczącym ubrań, uroczystości rodzinnych oraz zgubnych skutków obżarstwa, pijaństwa i hazardu. Na Żuławach była wyjątkowa sytuacja, ale niech służy za ostrzeżenie, by nie postrzegać chłopów wyłącznie jako masy uciśnionych niewolników.
Podsumowując: niewolnicy w Ameryce Łacińskiej i na południu USA byli bardziej ubezwłasnowolnieni niż polscy chłopi.
Dlaczego szlachta zabraniała chłopom się wyprowadzać?
- Ograniczenie, a potem zakaz zmieniania miejsca zamieszkania, odbywało się stopniowo wraz z rozwojem pańskiej gospodarki folwarcznej produkującej zboże na sprzedaż w miastach lub na eksport.
W miarę jak rosło zapotrzebowanie na pracę chłopów i nakładane na nich ciężary, narastało też zbiegostwo.
Cytuj:
Rzeczpospolita była ogromna i słabo zaludniona, więc bez chłopów nie dało się ciągnąć zysków z ziemi. Trzeba ich było jakoś do niej uwiązać.

Już w XV wieku w przywilejach szlacheckich pojawiały się punkty nakazujące ściganie w miastach zbiegłych tam chłopów. Starano się nie dopuścić do upowszechnienia się znanej z Zachodu zasady, że „powietrze miejskie czyni wolnym”, co znaczyło tyle, że udana ucieczka do miasta uwalnia po pewnym czasie od poddaństwa. Ale zakazy powtarzały się na tyle często, że należy wątpić w ich skuteczność - nic dziwnego, bo przecież szlachta rywalizowała ze sobą o ręce do pracy. Zdarzało się, że ucieczkę chłopu ułatwiał inny szlachcic chcący ukraść poddanego, a nawet dawał zbiegowi podwodę, by ten mógł zabrać ze sobą jak najwięcej.
Ziemi było więcej niż chłopów do jej uprawiania. Stąd brała się niewola?
- Można tak w zasadzie powiedzieć. Historia nie jest jednak nauką eksperymentalną i nie możemy stwierdzić, czy gdyby proporcja ludzie - ziemia była inna, to nie powstałaby instytucja poddaństwa osobistego. W XIV stuleciu ta proporcja nie była korzystniejsza niż 200 lat później, a przecież chłopi cieszyli się wówczas wolnością. Sądzę, że połączenie rosnących wymagań wobec poddanych z małą gęstością zaludnienia i konkurencją o pracowników doprowadziło do poddaństwa chłopów.
Gdy sytuacja wymykała się szlachcie spod kontroli, stosowano regulacje prawne i stąd przepisy ograniczające mobilność chłopów. Ich ukoronowaniem jest tzw. przywilej piotrkowski z 1496 r., tak zwany, bo de facto była to uchwała sejmu. Uregulowano w nim przywileje ekonomiczne szlachty, a poddaństwa osobistego dotyczą dwa postanowienia.
Cytuj:
Jedno mówiło, że w ciągu roku wieś opuścić może tylko jedna rodzina chłopska, a i to pod warunkiem, że rozliczy się z panem.

Drugie, dotyczące synów chłopskich, zacytujmy: „Zaradzając dowolności młodzieży plebejskiej, jak i opustoszeniu dóbr, postanowiliśmy, aby tylko jeden syn ze wsi od ojca mógł odchodzić do służby, a szczególnie do nauki albo do rzemiosła. Kiedy zaś powróci, powinien otrzymać świadectwo od pana gruntowego, z którym jako wyzwolony może iść do rzemiosła albo do służby”.
To świadectwo to czysta teoria. Mało kto czegoś takiego wymagał, a że panował analfabetyzm, trudno było o skuteczną kontrolę ludności. Rzeczpospolita to nie Korea, gdzie od XVII w. każdy mężczyzna musiał na widocznym miejscu nosić deseczkę z wypisanym imieniem i statusem społecznym, dzięki czemu można się było zorientować się, do jakich posług na rzecz państwa był zobowiązany.
Przywilej piotrkowski pozwalał młodszym synom chłopskim iść do miasta, aby się tam osiedlić i uczyć rzemiosła. Jeśli pan chciał ściągnąć takiego chłopa, bo nie było kim obsadzić gospodarstwa, to wtedy go szukał. Mamy taki przykład z czasów saskich (I połowa XVIII w.): bogaty szlachcic Bazyli Walicki zostawił w swoich papierach spis chłopów ze swych dóbr. Wiedział, który w jakim mieście mieszka. Nie ściągał ich na siłę, ale jak ojciec któregoś umarł, to Walicki go powiadamiał, że jest gospodarstwo do objęcia.
Ucieczka to ostateczność. Czy chłop mógł się skutecznie skarżyć na zwiększenie pańszczyzny?
- Nie. Jeszcze na początku XVI w. król Zygmunt Stary oddał w ręce szlachty sprawy sporne z poddanymi. I pan będący stroną w sporze stał się sędzią. Król wyrzekł się jurysdykcji poniekąd z braku czasu. Przynajmniej do powołania trybunałów Koronnego i Litewskiego w późniejszych o kilkadziesiąt lat czasach Stefana Batorego monarcha był najwyższym sędzią. Ale ponieważ na ferowanie wyroków brakowało mu czasu, Zygmunt skrócił długą listę nierozstrzygniętych spraw sądowych. Nie pomyślał jednak, że precedens ów odbył się z krzywdą poddanych.
Nie oznacza to, że pan był sędzią w każdej sprawie - ingerował w życie wsi tylko wtedy, gdy wymagał tego jego interes. Spory między chłopami rozstrzygały sądy wiejskie, a wyroki wydawał mianowany przez pana sołtys razem z ławą wiejską, tj. wybranymi członkami gromady. Pan raczej nie ingerował w to bezpośrednio.
Cytuj:
Skutkiem zaniedbania króla Zygmunta chłop nie mógł iść do sądu państwowego, żeby się bronić przed żądaniami pana.

Czy wezwany przez pana chłop musiał wrócić do rodzinnej wsi?
- Mógł, ale nie musiał. Koszta ściągnięcia go siłą były wysokie, a poza tym kto miał to zrobić? Władzę państwową na poziomie lokalnym sprawował starosta, czyli dzierżawca dóbr królewskich mający pewną liczbę pachołków, ale skuteczność jego władzy była mała. Następnego dnia chłopski syn mógł uciec. Bardziej opłacało się skłonić do przyjęcia poddaństwa ludzi, którzy pojawiali się we wsi i twierdzili, że nie byli niczyimi poddanymi. Na przykład namawiając ich do ożenku z poddaną - pan kusił bezpłatnym drewnem na budowę domu i przydziałem wódki na wesele. Wielu na to szło.
Czyli jedyną bronią chłopa była ucieczka?
- Szlachta zawsze o tym pamiętała i to właśnie hamowało jej pokusy, aby wykorzystywać poddanych do cna. W podręczniku gospodarstwa szlacheckiego z XVI w. wojewoda rawski Anzelm Gostomski pisze, jak postępować z chłopami. Tłumaczy, że nie można im popuścić, bo staną się bezczelni. „Kmieć naprzód posłuszeństwo panu powinien” - pisał. I dalej: „Gdy nie posłucha, zamknąć: gdzie nie wynidzie, chłostę 4 plagi na gołe ciało, i znowu odrobić kazać”. Z drugiej strony ten sam Gostomski zalecał: Kmiotka poddanego, sługę pan ma karać jako syna. Pan odpowiadał za to przed Bogiem i przed samym sobą, bo w razie nadmiernego obciążenia poddanych musiał się liczyć z ich ucieczką.
Jak chłopi układali sobie życie z tym systemem?
- Na różne sposoby. W opisach dóbr uderzają np. wzmianki, że wszystkie chałupy chłopskie się walą - przeczytałem wiele inwentarzy i niemal wszędzie mowa jest o opłakanym stanie zabudowań chłopskich. Dlaczego? Bo jak chłop chciałby mieć lepszy dom, to musiałby pójść po drewno z lasu, a drewno było pańskie i trzeba było za nie zapłacić. Ale jeżeli chłop poczekałby, aż chałupa się sama zawali, to wtedy pan jeszcze innych chłopów zobowiąże, żeby mu pomogli, poszli do lasu i wyrąbali drewno, i dom poprawili. Inaczej przecież chłop się wyniesie.
Poczekam, aż się zawali, a potem niech ktoś inny zrobi? Widzę, że takie podejście ma w Polsce ma bardzo długą tradycję.
- Wydawało mi się kiedyś, że to mentalność typowa dla socjalizmu, ale okazuje się, że jest znacznie starsza. Oficjalnie pan powinien się chłopem opiekować.
I traktowano to na serio?
- I tak, i nie. Jak się czyta teksty pisane przez szlachtę, to pełno w nich paternalistycznych obrazków z panem jako dobrym, choć surowym ojcem swych poddanych. To w zasadzie fikcja i frazes. Ale z drugiej strony w czasie nieurodzaju czy zniszczeń wojennych to na panu leżał obowiązek dostarczenia chłopu ziarna na zasiew i zwierząt pociągowych. Rodziło wśród poddanych pokusę, aby w czasie kryzysu naruszyć ziarno chowane na zasiew, bo przecież „pański jestem, niech pan się martwi”. W instruktarzach regulujących stosunki na wsi powtarza się zakaz naruszania zapasu ziarna, co wskazuje, że go naruszano.
I pan dawał?
- A miał wyjście? Dawał na tyle, na ile go było stać. Miało to istotną konsekwencję, bo chłop tracił wtedy prawo własności do ruchomości: narzędzi, bydła, nawet sprzętów domowych. Ale zboże i sprzężaj, czyli zwierzęta robocze, dostawał
Przeczytałem niedawno pamiętnik z podróży po Rzeczypospolitej francuskiego wysłannika, który miał nakłonić hetmana Jana Sobieskiego do buntu przeciwko królowi Michałowi Korybutowi w 1672 r. Francuz opisuje, jak przyjeżdża do dworu i widzi, jak na trzaskającym mrozie stoi w samej tylko koszuli przywiązany łańcuchem do słupa chłop. Bo coś przeskrobał. Co właściciel mógł zrobić bezkarnie z chłopem?
- Teoretycznie wszystko. Mógł nawet zabić. Dopiero w 1773 r. konstytucja sejmowa zakazała zabijania poddanych. Ale ilu ich rzeczywiście zabito, tego nie wiemy.
Czy to się zdarzało?
- Zdarzało się. Wiemy o sytuacjach, w których chłop popełnił czyn zasługujący na karę śmierci, a wtedy szlachcic szedł do miasta i tam wyrok był wykonywany.
O okrucieństwach w relacji pan - poddany wiemy stosunkowo niewiele. Wydaje się, że to był margines, ale też nikt tego nie zapisywał. Dużo więcej wiemy o sytuacjach konfliktowych, w które zamieszani byli chłopi różnych panów. Jeśli chłopi jednego szlachcica pobili chłopów drugiego, to sprawa trafiała do sądu grodzkiego. Być może Francuza zszokowało to, co zobaczył, i dlatego to zanotował, a polski pamiętnikarz na coś takiego nie zwróciłby uwagi i nie zapisał, bo to była norma. Ale tego nie wiemy.
Pan nie zabijał chłopa, bo mu się to nie opłacało?
- Z tego samego powodu chłop się nie buntował. Bo i po co? Prościej uciec. Bo jak można go ścigać? Nie ma sprawnej władzy, która w tym pomoże.
Bazyli Walicki (1750-1802) wiedział, gdzie byli jego chłopi, i w zasadzie mógł ich ściągnąć, ale wolał zrobić inaczej. Do wsi Walickiego przychodzą ludzie wolni i najmują się do pracy. Jak ma jakąś córkę chłopską, która dochodzi do wieku zamążpójścia, to sugeruje małżeństwo oznaczające zgodę chłopa na przyjęcie poddaństwa. I bilans się zgadza: jeden uciekł, ale przybył drugi.
Czy między wsią i dworem panowała wrogość?
- Pewnie tak, ale nie objawiała się poprzez bunty zbrojne czy ataki na szlachtę. Poza powstaniami kozackimi, gdzie na niechęć wywołaną przez kwestie ekonomiczne nakładał się konflikt etniczny i religijny, oraz jednym epizodem powstania Kostki-Napierskiego w 1651 r. na Podgórzu zbrojnych buntów chłopstwa nie ma. W Niemczech była wielka wojna chłopska (1524-26), a u nas tylko narastała ukryta niechęć, która eksplodowała jedynie wyjątkowo, na przykład w czasie rabacji galicyjskiej w 1846 r., a więc już po upadku Rzeczypospolitej.
W jaki sposób pan podwyższał pańszczyznę? Zwoływał chłopów i ogłaszał, że od teraz będą pracować o jeden dzień więcej?
- Mniej więcej. Nie ma jednak śladów, aby szlachta się umawiała na sejmikach i razem podnosiła ciężary. Po wojnach w XVII w. załamał się rynek na zboże i szlachta chwytała się nowych sposobów wyciągnięcia pieniędzy od chłopów.
Szlachta wiedziała, że chłop jakieś pieniądze ma, bo przecież sprzedaje w najbliższym mieście trochę zboża, drób, sery. W dobrych czasach, czyli w XVI w., chłopi nierzadko dzierżawili od pana dodatkowe pola, co znaczyło, że musiało im się to opłacać, a gospodarstwo chłopskie miało pewne rezerwy w postaci pracy i gotówki.
Cytuj:
W złych czasach pan chciał z chłopa te rezerwy finansowe wyciągnąć, a świetnym sposobem był obowiązek propinacyjny, czyli nakaz kupna w pańskiej karczmie odpowiedniej liczby wiader wódki czy piwa.

Jak można kazać komuś wypić taką ilość wódki?
- Chłop nie musiał wypić. Musiał kupić.
Wypijali?
- Co mieli zrobić? Jakoś trzeba pieniądze odzyskać. W niektórych majątkach 40 proc. dochodów pochodziło z propinacji. To świetny pomysł: pozbyć się zboża i w dodatku zarobić, choć wokół trwa kryzys. Wódka była świetnym rozwiązaniem. Jeśli pan nie miał pieniędzy na opłacenie robotników najemnych, to w XIX w. płacił im kartkami do karczmy.
Badałem kiedyś, ile alkoholu pił przeciętny mieszkaniec Królestwa Polskiego w pierwszej połowie XIX w., kiedy propinacja kwitła. Z bardzo przybliżonego rachunku wynika, że około 12 litrów czystego alkoholu na głowę, czyli mniej więcej tyle, ile w PRL za Gierka.
Na plantacjach wykorzystywanie seksualne niewolnic przez właścicieli było normą. Czy nasi dziedzice brali sobie chłopskie kochanki?
- Zdarzało się, ale nie wydaje się, że to było powszechne. Nawet w sławnym prawie pierwszej nocy - zaznaczam, że funkcjonowało ono na średniowiecznym Zachodzie, a nie w Rzeczypospolitej - chodziło o pieniądze. Pan posyłał swego urzędnika na ślub i tuż przed pokładzinami wchodził on do sypialni, przekładał nogę przez łóżko, a następnie zabierał pieniądze i wychodził.
Zdarzało się naturalnie nieślubne dziecko. Czasami magnat przekonywał jakiegoś skromnego szlachcica czy kogoś ze służby i żenił go z byłą kochanką, której zrobił dziecko. To nie tylko polska specyfika. Stykałem się z tym w Szwecji czy Finlandii. O rozpasaniu seksualnym polskiej szlachty nic nie wiadomo, może dlatego, że klimat był inny niż na Jamajce czy w Brazylii.
Folwark nie był więc taki straszny?
- Jakoś ludzie sobie życie układali. Na Zachodzie były bunty, u nas nie. Czy dlatego, że nasi chłopi byli głupsi i nieświadomi? Nic na to nie wskazuje. Ale z dzisiejszej perspektywy jasne jest, że był to system okrutny, a przede wszystkim straszliwie niewydajny i nieelastyczny.
Czy w Polsce istniały obok siebie dwa narody - szlachta i chłopi?
- Z pewnością - szlachta miała się za potomków Sarmatów, a np. w Szwecji i szlachta, i chłopi uważali się za potomków Gotów. U nas dystans był znacznie większy.
Kiedy szlachta zauważyła, że poddaństwo to okrutny anachronizm i że jesteśmy zacofaną częścią Europy?
- Często pisano: „Chłopi to nasi dobrodzieje”, co oznacza istnienie wyrzutów sumienia, ale jest czystym frazesem. Refleksja przyszła w XVIII w. razem ze słabością państwa, gdy okazało się, że już nie jesteśmy spichlerzem Europy. Że jesteśmy słabi.
Cytuj:
Folwarki opłacały się, powiedzmy, w XVI w. W XVII w. było jednak wyraźnie widać, że podstawy gospodarcze państwa nie są zdrowe. Było już chyba zbyt późno, żeby coś zmienić.

Polska stała się wyłącznie fabryką zboża wysyłanego na Zachód, a kiedy popyt na nie spadł, to i eldorado się skończyło, a zaczął się kryzys bez światełka w tunelu.
Inne kraje potrafiły wtedy prowadzić aktywniejszą politykę gospodarczą - Szwedzi ściągali cudzoziemców, żeby zbudowali im przemysł metalurgiczny, bo zauważyli, że bardziej opłacalny jest eksport żelaza kutego niż surówki żelaza... W Polsce do XVIII w. nie ma śladów takiego myślenia.
A państwo? Było za słabe czy miało inne zmartwienia na głowie?
- Zdecydowanie za słabe i bez jakiejkolwiek wizji polityki gospodarczej. Pojawiały się wprawdzie różne pisma teoretyczne, ale ich postulatów nikt by nie wyegzekwował w ustroju Rzeczypospolitej. Duma z posiadanej wolności, ale brak pomysłu, do czego ją wykorzystać, to moim zdaniem kwintesencja szlacheckiej Rzeczypospolitej. I do tego przekonanie, że monarcha dybie na szlachecką wolność. A tymczasem „dostosowanie się do czasów jest najwyższą formą mądrości”, jak mawiał pewien XVII-wieczny duński magnat. Ale nie u nas.
Dziś mamy konserwatywnych publicystów, którzy piszą o zaletach demokracji szlacheckiej, polskiej cywilizacji... Czy pana zdaniem szlachta oblała egzamin?
- Zdecydowanie! Ja się do tego nie mogę przekonać. Może dlatego, że wolę źródła statystyczne niż opisowe. Mogę policzyć, ile było pieniędzy na wojsko i jak bardzo odstawaliśmy od sąsiadów. Dla mnie ten republikanizm szlachty był często frazesem. A wielu publicystów, którzy słabo znają realia epoki, bierze go na serio.
Mieli do wyboru - własne państwo albo folwark?
- I wybrali folwark.
***
Od XVII w. cudzoziemcy dziwili się nędzy i niewoli polskich chłopów.
W 1830 r. etnograf Łukasz Gołębiowski pisał:
„Myli się albo z pozorów tylko sądzi (jak nas zagraniczne okrzyczały pisma), kto stan kmiotków naszych zowie niewolniczym, albo ich najnieszczęśliwszymi poczytuje, przodków naszych albo nas samych o barbarzyństwo obwinia. (...) Że odzież kmiotka w oczach cudzoziemca licha? się zdawała, że pokarm jego był gruby, nie wytworny, że chałupa jego w porównaniu z zagranicznemi była nikczemna?, nie przeto już samej nędzy doznawał. Miejscowe okoliczności i potrzeby sprawiały jedno, do drugiego nawykł; zdrowie tem utrzymywał, a w skromnej jego lepiance przemieszkiwała z nim i jego rodziną? cnota, krzepkość i byt szczęśliwy. Sama dobroć charakteru Polaków to sprawiała, że kmiotków swoich każdy prawie nie groźnym Panem, lecz ojcem był i opiekunem”.

_________________
Mikołaj


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 mar 2021, 09:12 
Offline

Dołączył(a): 04 kwi 2014, 10:33
Posty: 1155
witam Mikołaj,
zdarza się...

poza tym ciekawe opracowanie.

_________________
Pozdrawiam
------------------------------------


Ostatnio edytowano 28 mar 2021, 09:55 przez henry, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 mar 2021, 16:48 
Offline

Dołączył(a): 13 sie 2020, 22:31
Posty: 557
Tak, musiałem mieć jakiś błąd sieci. Najmocniej przepraszam, usunąłem już tamte posty.

_________________
Mikołaj


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 14 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL