Ale mam zagwozdkę...
Otrzymałam z AP Poznań akt zgonu z tutejszego USC takiej treści:
"Od inspektora miejskiego szpitala nadeszło zawiadomienie, że Martin Rembikowski, lat 1, wyznania katolickiego, zamieszkały w Poznaniu, ul. ……..dorfstrasse 6, miejsce urodzenia nieznane, rodzice nieznani, zmarł przed południem dnia 10.03.1894 roku w tejże instytucji."
Z ciekawości chciałam ustalić, gdzie ten szpital się znajdował. Do nazwy ulicy pasuje mi tylko Halbdorfstrasse, czyli Półwiejska.
Sprawdziłam w Książce Adresowej Poznania na rok 1893 i faktycznie na Pówiejskiej mieścił się szpital Auf dem evangelischen Kirchhofe, tyle że pod numerem 27.
Na matkę dziecka z kolei pasuje mi pochodząca z Żerkowa Franciszka, która uprzednio urodziła w tymże mieście dwójkę nieślubnych dzieci. Wg ksiąg meldunkowych do Poznania przybyła z Wrześni 2 listopada 1892 roku. W czasie domniemanego porodu była panną służącą u Samuela Samtera właściciela składu artykułów kolonialnych i delikatesowych przy Wilhelmstrasse 11.
Tylko, że powinien zachować się aktu urodzenia w Poznaniu i w którejś z parafii i w USC. A w wydruku z komputerowej bazy danych AAP w Poznaniu tego aktu nie ma, jest jedynie akt zgonu.
Do tej pory miałam rodziców a nie potrafiłam odnaleźć wszystkich ich dzieci a teraz mam dziecko.... bez rodziców, które poszło do nieba.
A mówią, że od przybytku głowa nie boli.
Może macie jakieś pomysły?
Pozdrawiam
Ewa