To ja z jeszcze jedną historią, która mnie męczy. Potrzebuję pomysłów, jak ją rozwikłać do końca (chociaż może się okazać, że się nie da).
Mój pradziadek, Tomasz Kmiecik, urodzony w Potarzycy w 1890 roku był powstańcem wielkopolskim, a później posterunkowym (następnie starszym posterunkowym) Policji Państwowej. Służył początkowo w Odolanowie, około 1935 został przeniesiony do Leszna. W 1940 roku wraz z rodziną został wysiedlony do GG, w okolice Czarnej k. Tarnowa. Tam szkołę podstawową ukończył mój dziadek, Henryk Kmiecik (ur. 1929).
I tu zaczyna się zagadka. Tomasz z rodziną wrócił do Leszna a później do Święciechowy (jego przyjaciel załatwił mu pracę w urzędzie gminy) w 1945 roku. Ale Henryk mi ginie. Nie ma wzmianki o kolejnych 4 latach ani w jego życiorysach (mam kilka z różnych okazji pisanych), ani w innych dokumentach. Znajduje się w 1949 roku w Gryficach pod Szczecinem, gdzie zgodnie z życiorysem rozpoczął naukę w szkole średniej. Prawdopodobnie chodzi tu o Publiczną Średnią Szkołę Zawodową w Gryficach, działającą w latach 1948 - 51, ale w zbiorach AP w Szczecinie nie znalazłem nic na potwierdzenie tego. Tłumaczyłoby to jednak zmianę w ostatnim roku nauki, bo w 1952 roku ukończył Technikum Budowlano - Drogowe w Oleśnicy (Dolnośląskie) w specjalności mostowej.
Tak czy tak w życiorysie dziadka brakuje mi 4 lat i 700 km.
I teraz druga część tej opowieści, która sprawiła, że zacząłem się zastanawiać. Siostra dziadka, Mieczysława Danek (z d. Kmiecik, ur. 1926 w Uciechowie) wróciła do Święciechowy z rodzicami w 1945. Kilka dni temu znalazłem
TO (linka). Wychodzi na to, że Mieczysława była łączniczką AK czasie wojny oraz WSGO "Warta" zaraz po wojnie. W życiorysie "Szarego" jest wręcz wzmianka, że to on ściągnął Mieczysławę za sobą z powrotem do Wielkopolski.
Jeśli tak - to trudno mi uwierzyć, że nie wiedział o tym ojciec i brat. A jeśli tak - to biorąc pod uwagę historię pradziadka i ogólne tradycje rodzinne (mało kto nie miał jakichś epizodów w PW, AK albo innych podobnych działaniach) - być może należałoby przyjąć hipotezę, że też konspirowali? To by mogło tłumaczyć "zaginięcie" Henryka i "pojawienie się" 4 lata później 700 km dalej.
Pytanie: jak to zweryfikować? Od której strony "ugryźć"? Babcia nic o tym nie wiedziała, a przynajmniej nigdy się nawet słowem nie zająknęła.