Mam w dalszej rodzinie, takiego ancymonka,który po II wojnie światowej,
był poszukiwany po 1945r. przez żonę ,która została z 2 córkami.
Przez całą wojnę mieszkała u mojej babci z dziećmi.
Został nawet uznany,za zaginionego ,chodziło o rentę dla żony.
Po iluś latach ,ktoś rozpoznał go w okolicach Zielonej Góry(miał już drugą rodzinę),
że to nie jest ta osoba ,za którą się podaje.
Szok dla żony i córek.