Wypada mi zabrać głos w tym wątku – wszak moja Mama nosiła jako panna nazwisko Maryańska.
Pradziadek Stanisław Maryański (1846 – 1889) był nauczycielem w Kłecku. Ożeniony był z Bronisławą Patrzykowską (1853 -1921).
Niestety nie wiem jak wyglądał Pradziadek Stanisław, bo nie zachowała się jego jakakolwiek fotografia, mam natomiast 9 niezmiernie pięknych listów pisanych przez Stanisława z lat 1873-1883, w których zawarte są niezmiernie ciekawe informacje genealogiczne dot. rodziny Maryańskich. Listy te nie tylko pisane są wspaniałą polszczyzną, ale dodatkowo świadczą o pewnej inwencji artystycznej mego Pradziada. W Dzienniku Poznańskim z dnia 25.05.1889 r. odnalazłem nie tylko nekrolog zawiadamiający o śmierci Stanisława, ale też b. obszerne o nim wspomnienie jako o działaczu narodowym. Warto wspomnieć, iż w egzekwiach na cmentarzu w Kłecku uczestniczyło aż 4 duchownych.
Jak wyglądała żona Stanisława czyli moja Prababka Bronisława wiem bo zachowały się dwie jej fotografie, a nawet jej portret olejny pędzla prof. Bronisława Bartla. Oczywiście znam też charakter jej pisma. Z opowiadań mojej Mamy wiem, iż Prababka Bronia była osoba niezmiernie spokojną, wyważoną i dobrotliwą, choć życie jej nie pieściło : z 8-rga jej dzieci jedynie dwoje dożyło pełnoletniości, ponadto owdowiała w wieku zaledwie 35 lat.
Na pewno ojciec Stanisława, a mój prapradziadek miał na imię Wawrzyniec i był urodzony w 1812 r. Jego żoną była Wiktoria Kranz.
Dalej rozsnuwa się mgła. Nawet nie wiem czy oprócz syna Stanisława mego pradziadka miał on jeszcze jakieś dzieci.
Są pewne dane, iż ojcem mego prapradziadka Wawrzyńca był Antoni Maryański burmistrz Sempolna.
Zaś jego ojcem (czyli dziadem Wawrzyńca) był Michał Maryański dzierżawca karczmy w Przysiersku blisko Świecia nad Wisłą.
Michał miał dwie żony. Z pierwszą miał 9 dzieci : 6 córek i 3 synów. Jednym z tych synów był ów Antoni. Natomiast z drugą (de domo Pawełkowską) miał tylko 1 syna urodzonego w noc sylwestrową 1799/1800, który wobec tego otrzymał imię Sylwester.
Otóż gdy Sylwester miał 4 lata zmarli jego rodzice. Na stypie nikt nie chciał zabrać sieroty. Dopiero gdy dodano do niego krowę, najważniejszy składnik masy spadkowej, zabrał go najstarszy przyrodni brat. Bardzo źle go traktował. Sylwester był wykorzystywany do pasienia gęsi i krów, oraz prac w polu. Do ok.. 15 lat nie umiał czytać ani pisać. Dopiero gdy trafił do domu Antoniego drugiego brata przyrodniego poszedł do szkoły. Prawdopodobnie uczył się w Trzemesznie. Potem został nauczycielem szkoły elementarnej w Gniewkowie, a po kilku latach w Trzemesznie. Ożenił się z Joanną Marcinkowską, z która miał ponad 10 dzieci, w tym aż 5 synów którzy po ukończeniu Kolegium w Trzemesznie uzyskali wyższe wykształcenie.
Najstarszy Teodor (1832-1854) ukończył medycynę we Wrocławiu. Był członkiem TSL. Wkrótce po ukończeniu studiów zmarł. W Bibliotece Raczyńskich wśród zdeponowanych tam papierów rodzinnych Maryańskich znajdują się 3-stronicowe wierszowane życzenia imieninowe dla ojca napisane przez Teodora pt. „Wiązanie”.
Witalis (1835-1895) ukończył seminarium duchowne, był wybitnym księdzem, kanonikiem i proboszczem Katedry Poznańskiej. W okresie Kulturkampfu przez 10 lat w zastępstwie arcybiskupa Ledóchowskiego zarządzał całą diecezją. Stał na czele tajnego zarządu diecezji. Kilkakrotnie wyjeżdżał w tajnych misjach do Rzymu, był też z polecenia Papieża z tajną misją na kongresie paryskim w 1871/72 r. Dosłużył się rangi protonotariusza apostolskiego co równa się randze infułata. Był czuły na ludzką biedę. W marcu 1888 r. gdy była katastrofalna powódź w Poznaniu organizował osobiście pomoc dla powodzian. Któregoś razu czółno, którym rozwoził zabrane datki dla powodzian przewróciło się i ks. Witalis zaznał lodowatej kąpieli. W podzięce parafianie mówili o nim „Wielki Jałmużnik”.
Był b. skromny. By ograniczyć wydatki na swój pochówek, już za życia sprawił sobie prostą sosnową trumnę. Mimo, iż przysługiwał mu pochówek w podziemiach Katedry - już za życia wyraził wolę, by pochowano go w grobie ziemnym przy parafii Św. Małgorzaty na Śródce. Woli tej dochowano. Był członkiem TPN.
Ma obszerna notę biograficzną w Polskim Słowniku Biograficznym. Przed wojną na jednym z filarów w Katedrze była wmurowana tablica pamiątkowa jemu poświęcona. Niewątpliwie to on przyczynił się do wzniesienia pomnika Jana Kochanowskiego na Ostrowie Tumskim.
Nikodem (1837-1863) studiował we Wrocławiu najpierw medycynę, a następnie filozofię. Był członkiem TSL. W momencie wybuchu powstania styczniowego został w randze kapitana adiutantem płk Younga de Blankenheima ochotnika z armii francuskiej. Ranga ta być może wskazuje, iż mógł wcześniej uczestniczyć w obozie szkoleniowym w Belgii. Wraz z ok. 1.000 osobowym oddziałem Blankenheima wkroczył w rejonie Kruszwicy na teren Królestwa. Poległ 26.04.1863 r. w zwycięskiej potyczce pod Nowa Wsią (czasem określaną jako bitwa pod Racięcinem). Pochowany został na cmentarzu w pobliskim Sadlnie wraz z 25-ma innymi powstańcami.
Mogiła ta, niegdyś rozległa, zbiegła się do jednego zadbanego grobu. Niestety brak na nim nazwisk poległych.
W Bibliotece Raczyńskich przechowywana jest pruska mapa obejmująca Wielkie Księstwo Poznańskie i część Królestwa. znaleziona przy poległym Nikodemie. Na odwrocie mapy znajduje się nota uczyniona przez XIX-wiecznego kustosza zbiorów Raczyńskich Antoniego Bederskiego, iż brunatne plamy na mapie to „Ślady krwi Nikodema Maryańskiego poległego w roku 1863 w powstaniu”. Na mapie czerwoną kredką, chyba ręką Nikodema, zaznaczona jest marszruta oddziału z Poznania w rejon Nowej Wsi. Ponadto okoliczności śmierci Nikodema opisuje jego ojciec Sylwester w nocie dla pozostałych synów. Dokument ten jest przechowywany w Bibliotece Raczyńskich.
Aleksander (1845-1912) podobnie jak Witalis był duchownym. Był kapelanem żeńskiego zakonu Sercanek i po kasacie tego zakonu w Wielkopolsce wraz z podopiecznymi przeniósł się do Lwowa. Był wybitnym bibliofilem, wydawcą zabytków literatury polskiej. To on pierwszy wydał kazania ks. Piotra Skargi. Zebrał pokaźny księgozbiór, który na koniec życia podarował bibliotece TPN, którego był członkiem. Jako emeryt powrócił do Gniezna. To on przed śmiercią zdeponował w Bibliotece Raczyńskich papiery rodzinne Maryańskich, zastrzegając ich udostępnienie w 30 lat po jego śmierci. Pochowany jest w Gnieźnie. Posiada notę biograficzną w PSB.
Modest (1854-1914) - inżynier górnik i eksploatator złota w Ameryce i Australii. Wydawca polskiej prasy w USA. Odsyłam tu do obszernej noty na jego temat udostępnionej w 2007 r. przez Sławka Łubińskiego w wątku „Osoby związane z Gnieznem”. Nota ta bazuje na biografii Modesta w PSB.
Analizując notę biograficzną Modesta w PSB zwróciłem uwagę, iż aż 6 krotnie przepłynął on Pacyfik i 10-krotnie Atlantyk. Był zatem wybitnym globtroterem.
Dopowiem jeszcze, iż Modest utrzymywał bliskie kontakty z rodziną mego pradziadka Stanisława Maryańskiego nauczyciela w Kłecku, który był o 8 lat starszy od Modesta. Pewne dane wskazują, iż Modest mógł wspomagać finansowo moją prababkę Bronisławę, gdy ona owdowiała. Po zlikwidowaniu ok. 1889 r. mieszkania w Kłecku przeniosła się do Poznania gdzie przy ul. Półwiejskiej prowadziła bursę dla chłopców z ziemiańskich rodzin.
Ok. 1895 r. Modest zaoferował zabranie do Ameryki jej dorastającego syna Bronka, by tam go wykształcić na inżyniera górnika. Jednak plan ten nie został zrealizowany i Bronek (mój dziadek) ukończył stomatologię w Gryfii czyli Greiswaldzie.
Prawdopodobnie Modest oraz dwaj jego bracia ks. Witalis i ks. Aleksander uczestniczyli w weselu moich pradziadków Stanisława i Bronisławy w Łopiennie w 1874 r. , zatem mogli dotykać wyprawowego srebrnego sztućca mej prababki, z którego zachowała się jedna wielka 30-centymetrowa łyżka do sosów oraz wielkiego wyprawowego obrusa - obie te pamiątki posiadają monogram panieński mej prababki. Dwa razy do roku te pamiątki pojawiają się na moim stole świątecznym zmuszając do zadumy nad upływającym szybko czasem.
„Gdy w wyobraźni słyszę gwar
Rozmowy Krewnych Co Odeszli
- Tak chciałbym boski posiąść dar,
By wskrzeszać, by na ziemię zeszli.
By siedli wszyscy w krąg do stołu…
Ach ! Cóż by to był za piękny czas !
Rozmowy wiedli by pospołu,
A Pradziad mógłby poznać nas.
Lecz próżne moje są marzenia,
Czas bowiem naprzód bieży wciąż,
My też przejdziemy we wspomnienia.
Ach Mojro Kloto ! Mocno nasze nitki wiąż !!!”