Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
Odpowiedz

Zabobony /?/ naszych przodków

22 lip 2016, 10:19

Witam wszystkich.
Zaintrygowany historyjkami / które pokrótce przedstawiam poniżej/ jakie usłyszałem spisując wspomnienia rodzinne postanowiłem wywołać temat dotyczący wierzeń i zabobonów naszych dziadów i pradziadów:
1/ Szamotuły, rok 1931. Mój dziadek/ze strony ojca/ mieszka wraz z matką oraz rodzeństwem w pokoju z kuchnią. Przez pokój prowadzi przejście do pokoju sąsiedniego zajmowanego przez pewną niezamężną kobietę. Mój dziadek jest przystojnym mężczyzną i niezadługo bierze ślub o czym wszyscy wiedzą, owa pani również. Pewnego dnia rodzina siedzi przy stole. Sąsiadka z pokoju obok przechodzi przez ich pokój i znika w swym lokum. W tym momencie firanka w oknie pokoju dziadka samoczynnie odpina się po kolei z żabek i pada na podłogę. Innego dnia moja prababcia a matka dziadka rozłożyła na łóżku koronki i przypięła je na końcach szpilkami. Nikogo innego w domu ie było. Po jakimś czasie stwierdza, że koronki leżą rozrzucone w innym miejscy a szpilki równo, jedna obok drugiej zostały ułożone pod łóżkiem. Zaintrygowany tym dziadek pytał miejscowego "znawcę" co to było. Ten odrzekł, że tak kobieta to "ciota" i w ten sposób objawia zazdrość, że to nie ona wychodzi za mąż.
2/ Szamotuły, koniec lat 30-tych. W sąsiedztwie domu mych pradziadków /ze strony mamy/ mieszka pewna starsza kobieta. Z upodobaniem zagląda przez okno na parterze do wnętrza mieszkania pradziadków. Moja prababcia uprzedza dzieci, aby broń Boże nie spoglądały na nią, a tym bardziej patrzyły jej w oczy, bo to "ciota" i patrzenie na nią może spowodować nieszczęście.
3/ Szamotuły, lata późniejsze niż 30-te :wink: Mam kilka miesięcy, jestem podobno bardzo ładnym dzieckiem. Wiele osób zatrzymuje się aby zajrzeć do mego wózka. Po kolejnym z takich "seansów" zaczynam popłakiwać, wić się itp. Nikt nie wie co mi dolega. Moja babcia wykonuje "test" przez polizanie mego czoła. Stwierdza, że jest bardzo słone i nakazuje kąpiel w "czarcim żebrze" bo może któraś z zazdrosnych oglądających mnie osób "ociotowała" mnie. Po kąpieli woda stała się galaretkowata a ja wyraźnie się uspokoiłem.

Może po przeczytaniu tych "mrożących krew w żyłach" opowieści ktoś z Szanownych Forumowiczów podzieli się znanymi sobie podobnymi powiastkami.
Pozdrawiam, Wojciech.

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

23 lip 2016, 07:11

Witam,
Moja prababcia Michalina Nowaczyk zamieszkała w Młodasku uchodziła za czarownicę. Miała czarne włosy i świdrujące czarne oczy, w które nie należało patrzeć, żeby kogoś nie "ociotowała". Wiem to od mojej mamy, która jako dziecko spędzała tam wakacje w okresie międzywojennym.
W Młodasku jest średniowieczne grodzisko, na które miejscowi mówili szuniec. Mieszkańcy twierdzili kiedyś, że usypali go Szwedzi, tam też pochowali swoich zmarłych. Będąc na szczycie nie należało tam kopać, bo kiedyś ktoś to zrobił i pokazało się oko Szweda. Ciekawski ponoć oszalał.
Z kolei moja babcia w czasie burzy stawiała w oknie zapaloną gromnicę.
Nas to może śmieszyć, ale kiedyś ludzie w to święcie wierzyli.
Ostatnio edytowano 23 lip 2016, 09:45 przez Henryk Krzyżan, łącznie edytowano 1 raz

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

23 lip 2016, 09:09

Witam.
Ja niestety nie znałam moich prababek, ale za to babcia była zabobonna. Na każde zdarzenie, czy jakiś pech miała swoje wytłumaczenia. Np. kiedy rozsypała się sól w domu, to mówiła, że będzie kłótnia, kiedy ktoś położył chleb na stole stroną odwrotną czyli okrągłą, to mówiła że będzie hałas, tzn. spory, zwady.
Pamiętam również, że kiedy po wyjściu za mąż wyprowadzałam się z domu, babcia dała mi pewien malutki tajemniczy woreczek na " szczęście ".
Po kilku latach, kiedy znalazłam przypadkiem ów woreczek wśród zapomnianych rzeczy, postanowiłam go otworzyć. Wewnątrz było trochę tajemniczego ziela, które wyglądało jak siano, oczko od jakiegoś pierścionka - aby był dobrobyt, jakiś grosik, a może pięć groszy (nie pamiętam) - aby nigdy nie zabrakło pieniędzy i medalik święty, taki co się kiedyś nosiło na szyi (ale zwykły nie jakiś wartościowy) - aby żyć z Bogiem. I to właśnie był zabobon mojej babci, w który ona wierzyła, ale dla mnie to nie miało znaczenia.

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

23 lip 2016, 19:39

:-)
Jestem potomkiem tzw. "odwracaczy uroków". Wypróbowałem na własnym synu, niestety, albo stety ale to działa.

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

24 lip 2016, 08:11

Henryk Krzyżan napisał(a):
Z kolei moja babcia w czasie burzy stawiała w oknie zapaloną gromnicę.
Nas to może śmieszyć, ale kiedyś ludzie w to święcie wierzyli.


Moja babcia też kazała tak robić, a przy tym nasłuchaliśmy się mnóstwa groźnych opowieści.

krambud napisał(a)::-)
Jestem potomkiem tzw. "odwracaczy uroków". Wypróbowałem na własnym synu, niestety, albo stety ale to działa.


Rafale, zaciekawiłeś mnie tym stwierdzeniem, możesz podać przykład ?

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

29 lip 2016, 13:29

Henryk Krzyżan napisał(a):...
Z kolei moja babcia w czasie burzy stawiała w oknie zapaloną gromnicę.
Nas to może śmieszyć, ale kiedyś ludzie w to święcie wierzyli.


Nie przez przypadek ta świeca nazywa się gromnicą. Postawienie zapalonej gromnicy w oknie nie było zabobonem, ale aktem modlitwy, aby Maryja uchroniła dom przed piorunem (gromem).

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

29 lip 2016, 14:32

Jan M. Musielak napisał(a):
Henryk Krzyżan napisał(a):...
Z kolei moja babcia w czasie burzy stawiała w oknie zapaloną gromnicę.
Nas to może śmieszyć, ale kiedyś ludzie w to święcie wierzyli.


Nie przez przypadek ta świeca nazywa się gromnicą. Postawienie zapalonej gromnicy w oknie nie było zabobonem, ale aktem modlitwy, aby Maryja uchroniła dom przed piorunem (gromem).


Dziękuję za informację. Moja własna gromnica, pomimo przeprowadzek, zachowała się do dziś i od ponad 50 lat spoczywa zapakowana w szafie. Mama zawsze dbała o takie pamiątki.

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

29 lip 2016, 15:37

No to dorzucę jeszcze coś co wiele osób jeszcze dziś stara się kultywować:
nie wolno nieboszczyka przetrzymywać w kostnicy do pogrzebu przez sobotę i niedzielę bo może on "pociągnąć za sobą" innego członka rodziny, oraz: w czasie samego pogrzebu podczas przechodzenia w kondukcie nie należy oglądać się za siebie bo można wnet umrzeć.
Pozdrawiam, Wojciech

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

29 lip 2016, 16:34

Jedna z moich sąsiadek wychodząc z domu zapomniała czegoś zabrać i nie chciała wracać, więc zadzwoniła do mojego mieszkania, żebym ja po to wszedł. Potem mi tłumaczyła, że można wrócić, ale trzeba chwilę posiedzieć, a ona się bardzo śpieszyła.

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

29 lip 2016, 22:00

Pewna starsza osoba pochodząca z kieleckiego twierdzi, że nie wolno sprzątać w mieszkaniu po godzinie 22.00, można wymieść całe szczęście rodzinne...
Pozdrawiam
Eugeniusz

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

30 lip 2016, 10:52

No tak... Niektórzy objęli tym przesądem całą dobę i nie sprzątają wcale... :wink:

Pozdrawiam, Wojciech

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

30 lip 2016, 12:33

Dziennik Poznański 1933.06.23 nr 142 str. 7:
Dziecku odcięto głowę ponieważ urodziło się z zębami. (rzecz działa się we wsi Nowe Chrósty).

Uważano, że wyssie krew z człowieka albo przyniesie śmierć domownikom.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Strzyga
Wierzenia dotyczące strzyg
Strzyga była istotą nieco podobną do wampira. Strzygami zostawali ludzie, którzy urodzili się z dwiema duszami, dwoma sercami i podwójnym szeregiem zębów, z czego ten drugi był słabo zauważalny. Uważano także, iż strzygą jest noworodek, który urodził się z wykształconymi zębami. Gdy już rozpoznano strzygę za pierwszego życia, przepędzano ją z ludzkich siedzib. Strzygi ginęły zazwyczaj w młodym wieku, gdy jednak jedna dusza odchodziła, druga żyła dalej i aby przetrwać musiała polować. Strzyga wysysała krew, wyżerała wnętrzności i latała pod postacią sowy po nocach. Zazwyczaj poza polowaniem chodziło o zemstę za krzywdy wyrządzone podczas pierwszego żywota. Strzygi potrafiły zadowolić się przez jakiś czas także krwią zwierząt. Podobnie jak inne stwory tego typu, strzygę należało trwale unieruchomić poprzez spalenie lub powbijanie gwoździ albo pali w różne części ciała. Według innych źródeł strzygi nie szkodzą ludziom inaczej, niż tym, że są zwiastunami pewnej śmierci kogoś z domowników. Szkodliwość zaś wynikać miała (według późniejszej interpretacji) z braku chrztu jednej z dusz dziecka, co uniemożliwiało opuszczenie świata ludzi. W czasach epidemii ludzi chorych chowano do grobów jeszcze żywych. Niektórym udawało się wykopać gołymi rękami i potem błądzili oni z zakrwawionymi rękami, poodrywanymi paznokciami, chorzy i osłabieni. Też uważani byli za strzygi. Sposobem na zapobiegnięcie przeistoczeniu się człowieka w strzygę było pochowanie go twarzą do dołu.

Re: Zabobony /?/ naszych przodków

30 lip 2016, 20:04

Nie wiem czy jakikolwiek przesąd doczekał się jednoznacznego wyjaśnienia swojego pochodzenia.
Przesądy to chyba najstarsza legenda przekazywana między pokoleniami, tak już jednak wymieszana że nie sposób dociec źródła ich powstania.


Z tego co zapisał Oskar Kolberg w jednej z wersji to noworodek powinien mieć jednak dwa rzędy zębów aby móc zostać strzygą:
strona 24, Kolberg Oskar-Lud jego zwyczaje, sposób życia Wielkie Księstwo Poznańskie Ser.15 Cz.7 napisał(a): 4. Strzyga jest [...] sową, powstałą z dziecka urodzonego z dwoma rzędami zębów, które po zadanej przed chrztem śmierci djabeł ożywiwszy, przemienia w ptaka nocnego, polującego na dzieci, i któremu każe
smutnie hukać, żeby zapowiedzieć śmierć jednemu z mieszkańców domu, na którym usiądzie.
fakt urodzenia się z zębami, nawet w pojedynczym rzędzie, mógł jednak zrodzić obawę że dziecko będzie przynajmniej Wieszczym:
strona 33, Kolberg Oskar-Lud jego zwyczaje, sposób życia Wielkie Księstwo Poznańskie Ser.15 Cz.7 napisał(a):1. Jest to człowiek urodzony z zębami. Gdy umrze i pochowają go, wychodzi on z grobu, idzie na smętarz kościelny, włazi na wieżę kościelną, wrzeszczy wymieniając imiona różnych ludzi, i mowią, że: 'Jak daleko słychać jego krzyki, tak daleko ludzie umierać muszą'. By go zrobić nieszkodliwym, ucinają nieboszczykowi takiemu głowę i wsadzają mu ją między nogi'.
(Targoszyce. Dobrzyca).
[...]
4. 'Podług innych, człowiek rodzący się z zębami wie za życia o wszystkiem i dla tego zowie się Wieszczym (o dzieciach ktore się rodziły z zębami i przepowiadały klęski, czytać można w Kronikarzach naszych np. w Kronice Jana Herburta z Fulsztyna). Gdy taki wieszczy umrze, to krew w nim żyje, więc jeszcze wstaje po śmierci i dzwoni, a jak daleko głos dzwonów ludzie usłyszą, tak daleko wszyscy wymrą (zapewne także w jednym wieku z wieszczym będącym). Aby nie wstał, trzeba mu włożyć pod język pieniądz, lub też sierp na szyję'.


Henryk Krzyżan napisał(a):Jedna z moich sąsiadek wychodząc z domu zapomniała czegoś zabrać i nie chciała wracać, więc zadzwoniła do mojego mieszkania, żebym ja po to wszedł. Potem mi tłumaczyła, że można wrócić, ale trzeba chwilę posiedzieć, a ona się bardzo śpieszyła.
Jako żywo przypomina mi to przesąd dość powszechny w Rosji że przed podróżą trzeba 'usiąść przed drogą'.
Tyle że tam funkcjonuje to nie podczas codziennego opuszczenia chałupy a wyjazdu na czas dłuższy.

Jedna z prób wyjaśnienia tego przesądu mówi że chwila spokoju i ciszy przed podróżą miała zmylić prasłowiańskiego Domowego aby czasem nie dołączył do udającego się w długą podróż i nie pozostawił domostwa bez opieki.
To oznaczałoby falę nieszczęść.
Brzmi to jednak mało wiarygodnie, taka na przykład przeprowadzka Domowego do nowej chałupy nie była ponoć prosta i wymagała podjęcia konkretnych działań...


Tytuł tego wątku zawiera słowo zabobon.
Do tej pory nigdy nie zastanawiałem się nad jego etymologią, doszukałem się przed chwilą:
Brückner, Aleksander (1856-1939) Słownik etymologiczny języka polskiego
Odpowiedz