Pro memoriaW wieku 95 lat zmarł w czwartek 21 maja 2009 r. najstarszy mieszkaniec Strzelna śp. Leon Gądecki, ojciec Ekscelencji Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego Metropolity Poznańskiego. Wielkopolanin z urodzenia i Kujawiak z wyboru. Odszedł człowiek skromny, którego długie życie wypełnione było ciężką pracą, modlitwą i umiłowaniem bliskich. Wielu strzelnian oraz mieszkańców regionu, długo wspominać będzie śp. Leona Gądeckiego. Setkom okolicznych rolników świadczył swe usługi z zakresu kowalstwa, łącznie z kowalstwem artystycznym. Uroczystości pogrzebowe odbędą się we wtorek, 26 maja 2009 roku, o godz. 12.00, w kościele pw. św. Trójcy w Strzelnie. Po Mszy św. kondukt żałobny przejdzie ulicami miasta na cmentarz parafialny przy ul. Kolejowej w Strzelnie.Leon Gądecki ur. się w 21 listopada 1913 r. w Płaczkowie w powiecie mogileńskim, w Wielkim Księstwie Poznańskim. Rodzicami jego byli Walenty i Franciszka z Rożnowskich. Ochrzczony został w kościele pw. św. Jakuba Większego w parafialnym Kamieńcu. Rodzice mieszkali i pracowali w Płaczkowie, położonym nad rozległym Jeziorem Szydłowskim. Był to majątek ziemski o pow. 311ha należący do Niemca Karla Vogta, w którym ojciec Walenty pracował jako kowal. Później Gądeccy przenieśli się do sąsiedniego Kamieńca, miejscowości składającej się z 527ha majątku kościelnego i wsi, leżących nad Jeziorem Kamienieckim. Po skończeniu nauki i ukończeniu 16 roku życia rozpoczął pracę w Kamieńcu u ojca Walentego wraz ze starszymi braćmi: Franciszkiem i Stanisławem. Tu pod ich oczyma zgłębiał tajniki sztuki kowalskiej. Już po wojnie w 1946 r., przed Komisją Egzaminacyjną Cechu Kowalskiego w Gnieźnie, zdał egzamin czeladniczy, a jesienią tegoż roku złożył egzamin mistrzowski.
W kwietniu 1948 r. poślubił w Strzelnie, w ówczesnym województwie poznańskim, Zofię z Siupków, córkę Floriana i Józefy z Burchardtów. Jego małżonka już od młodzieńczych lat była aktywną działaczką w strzeleńskich Młodych Polkach, których opiekunem był ówczesny wikary i późniejszy biskup gnieźnieński, ks. Jan Czerniak. Leon, zaraz też podjął pracę w prywatnym zakładzie kowalskim teścia Floriana. Ten rodzinny interes, teść zaczął prowadzić od wiosny 1909 r., kiedy to przybył do Strzelna, wówczas powiatowego miasta, z wieloletniego pobytu w głębi Niemiec. Osiadając się tu nabył od zamożnego Niemca, radnego miejskiego, mistrza kamieniarskiego Otto Loruscha, dużą nieruchomość przy ul. Cestryjewskiej, obecna Ścianki 3. Tutaj też urządził zakład, który tak oto zareklamował w „Kalendarzu informacyjnym miasta Strzelna na 1910 r.”:
Kuźnia. Polecam Szan. Publiczności Strzelna i okolicy moją dobrze zaprowadzoną kuźnię, w której wykonuję wszelkie w zakresie kowalstwa wchodzące prace – dobrze szybko i po cenach umiarkowanych. Proszę o łaskawe poparcie mego przedsiębiorstwa. Floryan Siupka, mistrz kowalski w Strzelnie, dawn. p. Loruscha, posiadłość Cestrejewo. Jego warsztat zyskał w okolicy dużą renomę, zatrudniał stale 2-3 czeladników oraz 3-4 uczniów.
Florian Siupka przez wiele lat był starszym cechu kowali, a w jego zakładzie odbywały się corocznie egzaminy czeladnicze. W latach II wojny światowej zmuszony był pracować jako kowal w gospodarstwie rolnym na tzw. „Tri” pod Strzelnem (Tri-Towarzystwo Remontowo-Inżynieryjne), bowiem jego zakład zawłaszczył niemiecki konkurent Ludwig Hubert.
W 1945 r. firma wróciła do rodziny i prowadził ją jeszcze kilka lat z synem Albertem, a (od 1948 r.) z zięciem Leonem Gądeckim. Idee państwa komunistycznego, jakie zaczęły z wielkim nasileniem wypierać po 1948 r. wszelką własność prywatną, spowodowały upadek wielu firm. Wysokimi podatkami doprowadzono, że i rodzinna firma Siupków-Gądeckich została zamknięta. Leon mając na utrzymaniu żonę Zofię i urodzonego w 1949 r. synka Stanisława podjął w 1950 r. pracę jako kowal w ówczesnym Państwowym Gospodarstwie Rolnym w Strzelnie. Pracował w nim do 1952 r., następnie w latach 1953-1956 w Państwowym Ośrodku Maszynowym, również w Strzelnie.
Z nastaniem w 1956 r. odwilży październikowej i destalinizacją kraju, chwilowo nastały lepsze czasy dla prywatnej inicjatywy. W 1957 r. Leon Gądecki otworzył, już pod swoim szyldem, na powrót kuźnię. Począł świadczyć usługi w bardzo szerokim zakresie kowalstwa, naprawy i regeneracji sprzętu rolniczego. Z jego oferty korzystali liczni okoliczni rolnicy, którzy oparli się próbom kolektywizacji wsi. W międzyczasie na świat przyszedł kolejny syn i córka, oboje zostali nauczycielami. Najstarszy, Stanisław, po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Strzelnie poświęcił się służbie Kościołowi.
Leon Gądecki ciężką pracą w kuźni oraz pracą na niewielkim kawałku ziemi zapewniał rodzinie skromny, ale godziwy byt. Jego działalność społeczna rozwijała się około spraw Kościoła. Przez wiele lat był członkiem Rady Parafialnej. Nie stronił od licznych posług podczas uroczystości i świąt kościelnych.
W warsztacie swoim zatrudniał i kształcił wielu uczniów, aż nastał rok 1988, wówczas zakończył swoją działalność przechodząc w wieku 75 lat w stan spoczynku i na zasłużoną emeryturę. Ale czy można było być bezczynnym, skoro praca stanowiła pasję jego życia. Brakowało w okolicy fachowców, którzy mogliby w trudnych latach przełomu naprawić gro sprzętu, do którego nie produkowano już części zamiennych. „Nachodzono” więc sędziwego już mistrza sztuki kowalskiej, by ten zaradził im w uruchomieniu starego urządzenia, czy zepsutej maszyny. Sam Pan Leon nie stronił od kontaktu z ludźmi potrzebującymi pomocy. Przy okazji zaradzania ich prośbom dowiadywał się nowinek, a i przy tym sam udzielał wielu bezcennych porad.
W rozmowie z jednym z najstarszych sołtysów gminy Strzelno, dowiedziałem się o wypadkach bezinteresowności w świadczeniu usług przez Pana Leona, jeżeli skierowane one były do całego środowiska. Mianowicie, w 1980 r. mieszkańcy wsi Sławsko Dolne postanowili ufundować figurę Matki Boskiej. Z zamiarem fundacji mieszkańcy zanosili się już w okresie międzywojennym. Ale pomysł ten zaczęto realizować dopiero w 1980 r., kiedy to Polska budziła się do nowego życia. Zebrano odpowiednie fundusze i za pośrednictwem rodaka, ks. Antoniego Dobrzyńskiego, zlecono rzeźbiarzowi Szulcowi wykonanie figury Matki Bożej. Nastał stan wojenny. Z Poznania do Sławska dotarła wiadomość, że figura jest gotowa i można ją odebrać. Potrzebne jeno było ogrodzenie, które zlecono mistrzowi Leonowi Gądeckiemu. W mrokach stanu wojennego wykuł on je w postaci łańcucha ozdobnego – majstersztyk sztuki kowalskiej, nic nie biorąc w zamian. I tak oto, w czerwcu 1982 r. długo oczekiwana figura stanęła w centrum wsi, w narożniku ogródka przydomowego Tadeusza Dobrzyńskiego. Uroczystość poświęcenia zgromadziła nieomal wszystkich mieszkańców wsi. Ceremonii dokonał ks. Antoni Dobrzyński w asyście ks. proboszcza Alojzego Święciechowskiego i strzeleńskich wikariuszy.
Podobnych zdarzeń opisać można by wiele.
Żywot ziemski Leona Gądeckiego dobiegał końca. 20 stycznia 2007 r. zmarła w wieku 90 lat małżonka Zofia. On sam już wówczas z domu nie wychodził. Mieszkał z córką Marią, która bez granic poświęciła się opiece nad rodzicami, a na końcu nad samym ojcem. Zmarł w czwartek 21 maja 2009 r.
Słowianin
Ostatnio edytowano 26 maja 2009, 13:29 przez
Słowianin, łącznie edytowano 1 raz