Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
Odpowiedz

Jak wdowiec szukał żony

30 lis 2017, 20:02

"(...) Na skutek jakichś powikłań, matka zmarła za kilka dni. Miałem wówczas dziewięć lat, brat najstarszy dziesięć, a owe najmłodsze smarkacze trzy dni. (...) Dzieciaków było nas czterech plus te dwa bliźniaki, które oczywiście zabrali krewni. Zupełnie zrozumiała rzecz, że ojciec nie mógł podołać i swoim obowiązkom i obowiązkom matki. Mieliśmy jakąś sąsiadkę, która gotowała i prała i obiegała nas, lecz takie gospodarstwo byłoby nas wyprowadziło na psy. Trze­ba było ojcu rozglądać się za mamzelą. Po upływie pół roku ojczysko zaczęło się starannie golić, wąsiska podstrzygiwać. No, pomyślałem, że to chyba nienapróżno. Często wyjeżdżał szczególnie wieczorem. Od czasu do czasu jakiś pośrednik przybywał do ojca, inny raz znów taki jeden ojcu szeptał coś do ucha. Wreszcie po kilku nieudanych próbach, bowiem Kasia starsza panna obawiała się słusznie tych trudnych obowiązków, zje­chała do nas bryka. Dzień przedtem trzeba było wszystko poczyścić, podwórko pozamiatać, na polu brózdy, które kury pozadrapywały, poodświeżać. Ojciec zrobił lustrację i wszystko było dobrze. W niedzielę więc przyjechała panna Imć Katarzyna, latorośl 26-letnia bez fartucha, rzekomo była już też na robotach w Sachsach. Towarzy­szyła jej matka oraz ów pośrednik. Po krótkich rozmowach po je­dzeniu i popitku, zabrali się do lustracji gospodarstwa, bowiem to było rzeczą zasadniczą. Panna miała przecież coś 500 talarów. Stary wziął się na kawał — prowadzając po polu tych dostojnych gości, obszedł kawał pola nieswojego, co dało w sumie więcej roli razem. My chłopcy wpędziliśmy na podwórko gęsi sąsiada, tak, że było ich coś przeszło 40 razem. Zrobiło to efekt doskonały na pannie. Cała ta impreza odniosła skutek dobry, bowiem po pewnym czasie ojciec przedstawił nam nową matkę, która nam po oswojeniu się prała w cztery litery, aż huczało. Mniejsza z tem, jeżeli było potrzeba to trudno (...)"

Źródło: "Pamiętniki Chłopów" (Zbiór prac przesyłanych na konkurs ogłoszony przez Instytut Gospodarstwa Społecznego w 1935 r.)
Całość może znaleźć: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content ... _27217.pdf

Pozdrawiam
Kasia z Kierejewskich

Re: Jak wdowiec szukał żony

30 lis 2017, 21:03

Kasiu,

Historia z cytatu cudna.
Jednak przede wszystkim dziękuję za linka - odkopałaś dla mnie coś co tygrysy lubią najbardziej a nie wiedziały że to istnieje :wink:

Re: Jak wdowiec szukał żony

30 lis 2017, 21:19

Tomku,
lojalnie uprzedzam, że całość nie jest w tym tonie. Były to lata kryzysu... Czasami aż trudno uwierzyć, że ludzie tak żyli w XX wieku :(

Pozdrawiam
Kasia z Kierejewskich

Re: Jak wdowiec szukał żony

30 lis 2017, 21:31

Kasiu,
Zdaję sobie sprawę z tego co mnie czeka, napisałem pewnie niezbyt jednoznacznie - tygrysy kochają mięsko czyli wszelkie pamiętniki z epok minionych.

Re: Jak wdowiec szukał żony

30 lis 2017, 23:02

Jestem po prawie dwugodzinnej lekturze tych pamiętników. Na początek wybrałam łódzkie, bo to mój region. Rewelacyjny jest pamiętnik NR7 napisany gwarą, którą znam doskonale. Wzruszający i tak cudownie opowiedziany, że pozazdrościć można talentu "pisarskiego" temu chłopu. Łezka się zakręciła.... Dąbrowa to wieś w powiecie łaskim, gmina Buczek-znam tę wioskę a teraz spojrzę na nią inaczej mając w pamięci opowiadanie.
Dodam, że prababka mego męża urodziła się i mieszkała do zamążpójścia w Dąbrowie, a później w pobliskim Sycanowie; w latach 1800-1850 przodkowie byli tutaj pasterzami owiec. Czasy opisane w pamiętniku są dużo późniejsze, ale te pięknie opisane grusze..."Przy drodze rosnom wielkie gruchy od powstania i niejedna z nich pięć paminto pokoleń, i choć to płone, stoją od parady, a pożytku z nich tyle że latym gdy słońce skwarzy spracowane ludziska mogą se pod gałynziami chłodu zażyć, bo przez gęste liście nie przedrze sie ani jeden promyczek".

Zabieram się do dalszej lektury. Kasiu, serdeczne dzięki za link.
Odpowiedz