Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
24 kwi 2023, 18:33
Witam Państwa po dłuższej nieobecności,
zajmując się historią przedwojennej Policji Państwowej zwróciłem uwagę na sprawy kryminalne i natrafiłem na nazwisko kom. Walentego Adamczewskiego, którego biografie postanowiłem przestudiować. Okazało się, że był byłym "kryminalnym" wykształconym w Berlinie i w 1920 roku w stopniu komisarza przyjęty został do Policji Państwowej Okręg XI (woj. poznańskie) na stanowisko kierownika Ekspozytury Śledczej (takie międzywojenne CBŚP). Ze służby odszedł w 1927 roku, a następnie w 1928 roku wspólnie z kom. Tertuljanem Łuczyńskim otworzyli Biuro Detektywisytyczne "Pogoń" w Poznaniu.
W jednej z gazet, natrafiłem na informację o kradzieży relikwiarza św. Wojciecha w Gnieźnie w lipcu 1923 roku, gdzie w krótkim artykule dziennikarz wskazał, że Adamczewski i Wągrowiecki zostali skierowani do Gniezna, aby rozwikłać sprawę. Trochę postudiowałem przy tym temacie i ustaliłem, że sprawa wszczęta w lipcu 1923 roku została zakończona w 1926 roku, na krótko wznowiona w 1928 roku. Sprawę prowadzili śledczy z Gniezna, a dalej podprokurator Kuszenin, który później założył własną Kancelarię Adwokacką w Czarnkowie, a później w Śremie. Akta sprawy zostały utajnione, ale liczyły łącznie 11 tomów. W sprawie zatrzymano około 40 podejrzanych, w tym m.in. Pawłowskich z Poznania, którzy przyznali się, że dokonali świętokradczej kradzieży, ale w kościele w Wieleniu w 1923 roku, a nie w katedrze.
W sprawie tej ustalono przynajmniej 4 teorie kryminalistyczne:
1. sprawcami kradzieży mieli być nn. mężczyźni, którzy przyjechali zielonym samochodem i weszli do katedry z płaszczem zwisającym przez ręce (poszukiwano zatem pojazdu i w Łodzi zatrzymano samochód i podejrzanych, których przewieziono do Gniezna. Nikt ich nie rozpoznał);
2. kradzieży mogli dokonać nn. sprawcy na zlecenie niemieckiej części kapituły (o co w późniejszym czasie zostali oskarżeni, wywiązała się afera w prasie, niemiecka część kapituły opublikowała w prasie swoje oświadczenie, w którym oskarżono m.in. Towarzystwo św. Wincentego a Paolo, które z kolei wydało swoje oświadczenie wskazując, że ponowne otwarcie skarbca dla zwiedzających nastąpiło na mocy uchwały podjętej zwykłą większością głosów przez kapitułę; później organizowano wiece o wydalenie niemieckich księży i spolonizowanie kapituły);
3. najmniej prawdopodobna - że to rząd polski dokonał kradzieży (kwestię majątku kościelnego poruszano później w Sejmie, chodziło o zinwentaryzowanie skarbów kościelnych, na co nie mogło się zgodzić duchowieństwo wskazując 1. że nikt nie powinien wiedzieć, co się znajduje w skarbcu; 2. że inwentaryzacja jest wstępem do zaboru mienia);
4. sprawcą kradzieży miał być sam bp Antoni Laubitz (o czym, jak wspominał jeden z posłów w Sejmie - "gadała ulica", ponadto w tej sprawie został zatrzymany również Niemiec - detektyw Eisner z Bydgoszczy). Ponadto przy śledztwie z lat 80, pojawiła się również notatka z 1981 r. z rozmowy przeprowadzonej w Archiwum w Gnieźnie z Teodorem Mukułowskim, który informował, że jego matka miała mu przekazać po śmierci bp Antoniego Laubitza (+1939), że to sam bp sfingował kradzież i wiedziało o tym tylko 5 osób: bp Antoni Laubitz, Franciszka Mukułowska zd. Grabska, Jan Nepomucen Mukułowski (jej mąż), "zaufany murarz" i jeszcze jedna "dostojna osoba". Analizując informacje, tym "zaufanym murarzem" mógł być Stanisław Cybichowski, architekt, który współpracował z Archidiecezją Gnieźnieńską i Poznańską i jest znany z tego, że w okresie XX-lecia zaprojektował wiele kościołów lub je przebudował (katedra w Gnieźnie i jej otoczenie, pałac biskupi i arcybiskupi). Poza tym Mukułowscy, Grabscy, Laubitz i Cybichowski powiązani byli z jednym miastem - Inowrocławiem. Z Grabskimi i Mukułowskimi bp Antoni Laubitz znał się od dawna, z kolei Cybichowski był bliskim współpracownikiem Archidiecezji i jego projekty były zatwierdzane przez bp Antoniego Laubitza.
Wiadomo, że w tej sprawie dwukrotnie zatrzymany został Jan Gozdowski - kościelny w katedrze, który miał jeden komplet kluczy do Skarbca, a także jego żona. Na podstawie eksperymentu procesowego, o czym pisał m.in. Tajny Detektyw, zostali oni jednak zwolnieni. W wielu publikacjach pojawia się informacja, że wyznaczono astronomiczną nagrodę w kwocie 10 mln marek za informacje. Jest to błędna informacja. Niedługo potem nieznana osoba zaoferowała 250 mln marek oraz możliwość nawiązania kontaktu na gruncie neutralnym - w Gdańsku. Kobieta zaoferowała dyskrecję i pozostawienie w tajemnicy tożsamości sprawców, byle tylko odzyskać relikwiarz ze szczątkami św. Wojciecha. Te 10 mln marek na nagrodę przeznaczył sam Edward Grabski, spokrewniony zresztą z Franciszką Mukułowską. Poza tym również Prezydent Gniezna Karpiński złożył 50.000 marek, a banki łącznie 12 mln marek. Było wielu ofiarodawców i szacując wydaje się, że kwota mogła urosnąć do 100 mln marek oraz tych 250 zaoferowanych przez nn. kobietę.
Do dzisiaj sprawa nie została rozwiązana. Prawdopodobnie akta zostały zniszczone we wrześniu 1939 roku. Sprawę przejęła prokuratura w Gnieźnie. Bulwersującym dla opinii publicznej był brak zaangażowania ze strony władzy centralnej tj. śledczych z Warszawy. Siły i środki gnieźnieńskie, wsparte przez śledczych z Poznania (kom. Adamczewski i kom. Wągrowiecki) były nadal niewystarczające. Co prawda w jednym z artykułów pojawiła się informacja o skierowaniu do Gniezna kilkunastu śledczych z Warszawy, ale w zasadzie "śledztwo trzymano w tajemnicy".
Cała sprawa jest o tyle ciekawa, że po wrześniu 1923 roku trudno znaleźć jakiekolwiek informacje w prasie. Nawet gazeta stowarzyszenia "Unitas" nie poświęca temu zagadnieniu w zasadzie nic. Później pisze się o renowacjach kościoła i budowie pomnika Bolesława Chrobrego. W 1929 roku jeszcze napisano podsumowanie sprawy, ale na tym się śledztwo kończy.
Stąd kieruję do Państwa pytanie, a szczególnie do dalekich sąsiadów z powiatu gnieźnieńskiego, czy wiadomo Wam coś więcej o tej kradzieży? Czy może dziadkowie coś wspominali?
Znalazłem na MyHeritage.pl osoby powiązane z Walentym Adamczewskim oraz Janem Gozdowskim, ale do dzisiaj nie otrzymałem informacji zwrotnej. Może wspólnymi siłami uda się odtworzyć całą sprawę, bo to co jest w Internetach to niestety powielanie tych samych informacji. Osobiście udało mi się zebrać około 30 stron samych linków i odnośników do źródeł, postaram się wszystko usystematyzować.
Pozdrawiam!
Tomasz