Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
28 lip 2012, 19:12
Ciekawa relacja Stanisława Szenica z rozprawy z 1903r. w Berlinie w sprawie zarzucenia Kwileckim z Wróblewa że nie są rodzicami małego Józia Kwileckiego.
http://www.niniwa2.cba.pl/sprawa_kwileckich_1.htm
28 lip 2012, 23:49
Świetny artykuł. I pomyśleć że dziś sprawę wyjaśniłoby jedno zwykłe badanie DNA.
Swoją drogą ciekawe, co się naprawdę stało z tym drugim dzieckiem Pracza-Meyerowej, które sprzedała. Indeksując akta miejskie Kalisza ostatnio zająłem się tam sprawami kryminalnymi. Jedna z nich właśnie - już z ok 1715 roku - dotyczy sprzedaży noworodka. W ogóle rozmiaru handlu dziećmi (noworodkami) nie znamy - przynajmniej w czasach staropolskich - ale było to niestety zjawisko częste. Sprawa z Kalisza (którą opiszę przy okazji indeksu) jest jedna, ale daje domniemania, że było to zjawisko częste, że to wierzchołek "góry". Dziecka pozbyła się panna, a zatem matki sprzedawały przede wszystkim swoje dzieci nieślubne. Powodem tego nie była chciwość czy chęć zysku, nie, powodem był oczywiście strach przed inkwizycją, karą i potępieniem. Niestety w handel dzieci tych ubogich kobiet zamieszani byli Żydzi, którzy również służyli im jako "tajni" cyrulicy i akuszerzy (właściwe to nawet nie była de facto "sprzedaż" noworodka, tylko odstąpienie, pozbycie się w tajemnicy dowodu, że się zgrzeszyło). W ogóle to sprawa wyjątkowa. M.in. podaje ze szczegółami - już w tamtych czasach! - jakie były różne sposoby na ukrywanie ciąży (nawet z zastosowaniem medycznych środków, ponadto próbowano też sztucznych wymuszonych poronień).
A czy w ogóle jest tu gdzieś na necie jakiś artykuł o handlu noworodkami np. w dobie staropolskiej? (może ktoś wie, bo chętnie bym przeczytał)
Roman KK
29 lip 2012, 14:09
Pierwsze słyszę, żeby inkwizycja zajmowała się nieślubnymi dziećmi. Wstyd w społeczności, różne "życiowe" problemy na pewno, może w jakiejś epoce nawet publiczna pokuta, ale inkwizycji do tak błahej sprawy jak dzieci, które przytrafiały się w każdej epoce niezamężnym dziewczynom, to chyba nie trzeba mieszać
29 lip 2012, 14:40
Tak, cudzołóstwo było karalne. Wdowa Anna Cichy w Pleszewie za urodzenie nieślubnego dziecka, które było dowodem że popełniła cudzołóstwo, została skazana na pręgierz i wygnana z miasta. I takich spraw było sporo. Ale faktycznie, same sądy inkwizycyjne kościelne się tym rzadko zajmowały, ponieważ te sprawy najczęściej rozpatrywał sąd miejski. Nazywam to jednak "inkwizycją", ponieważ materiał tych spraw, związany z kontrolą obyczajów, de facto pochodził ze źródeł prawa kościelnego. Sądy miejskie np. sądziły też sprawy o czary, które też podlegały pod inkwizycję. Możliwe że na zasadzie porozumienia z lokalnym konsystorzem.
Sprawa, o której wzmiankowałem, pochodzi z 1717, dotyczy panny Zofii Dubielówny, służącej w Kaliszu. Pro forma została oskarżona o cudzołóstwo. Nie wiem, jak sprawa się wydała (chyba donos), bo dziecka oczywiście już nie było (podejrzewano morderstwo), ale Zofia przyznała się do cudzołóstwa, urodzenia nieślubnego dziecka i oddanie go jakiemuś Żydowi. Co niezmiernie ważne w tej dziwnej i bardzo wyjątkowej sprawie Zofia została ścięta!
Dodam jednak, że te sprawy są skomplikowane, zarówno prawnie jak i w praktyce społecznej. Bywało też, że mimo wiedzy o cudzołóstwie, sąd nie oskarżał kobiety, matki nieślubnych dzieci. Pewien mężczyzna, Jan Wierzbicki w 1708 zabił swoją żonę, ponieważ planował ślub ze swoja kochanką, z która miał już dwoje dzieci nieślubnych. Wierzbicki za mord został ścięty, ale owej jego kochanki, z którą żył w cudzołóstwie, nie sprowadzono przed sąd. Możliwe że były tu również problemy związane z ograniczeniem jurysdykcji miejskiej, wobec jurysdykcji ziemskiej dziedziców (owa kochanka Wierzbickiego mieszkała na wsi należącej do szlachty).
Słowem, panie Łukaszu, są to faktycznie sprawy bardzo skomplikowane.
Po drugie nieznana jest rzeczywista skala urodzeń dzieci nieślubnych. Ciąże ukrywano, rodzono w tajemnicy, gros dzieci już rodziła się martwa, innych się pozbywano (oddawano, podrzucano pod klasztory, a czasem nawet - o zgrozo! - mordowano). Te, w których matka decydowała się ujawnić znamy z metryk - dziecko było wtedy chrzczone. A los tych matek bywał różny (* tu nie dysponuję żadna analizą). Ale jest i tak, że gdy kochanka Jana Wierzbickiego urodziła mu pierwsze dziecko nieślubne, to ono urodziło się martwe (sąd tu jednak podejrzewał - ale chyba niesłusznie - mord). I Wierzbicki postanowił zwłoki noworodka potajemnie pochować na cmentarzu parafialnym. I zrobił to w nocy.
Aha i jeszcze jedno - matki nieślubnych dzieci, aby uniknąć kary, zazwyczaj tłumaczyły, że dziecko jest owocem gwałtu, popełnionym na tej kobiecie. Wtedy oczywiście nie mogło być mowy o cudzołóstwie. Trudno było takiej kobiecie udowodnić że było inaczej. Możliwe zatem że bez "twardych" dowodów (świadków, donosów itp), sąd czasem nie chciał podejmować oskarżeń.
Roman KK
29 lip 2012, 15:50
Wszystko jasne. Dziękuję też za przedstawienie sporej liczby ciekawych faktów. Mnie chodziło tylko o to, żeby nie sugerować co mniej zorientowanym użytkownikom, że zadaniem inkwizycji było tropienie panien, którym "przydarzyło się" dziecko. Rzecz jasna, gdy inkwizycja faktycznie prowadziła postępowanie w jakiejś sprawie w rodzaju tych, którymi faktycznie te trybunały się zajmowały, to ujawnione przy okazji cudzołóstwo itp. z pewnością nie poprawiały losu oskarżonej ale to już inna historia