Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
Odpowiedz

Przesądy, zabobony

04 sty 2013, 21:50

Prawda jest taka że zabobony, tak jak i klątwy, działają tylko (tylko i wyłącznie) na tych którzy w nie wierzą. Zarówno dawniej jak i dziś w naszej kulturze istniały zabobony. Czy macie jakieś przykłady z ksiąg, wspomnień rodzinnych lub innych źródeł, które potwierdzają lub zaprzeczają wierzeniu w różne przesądy?

Przykładowo:
Na matkę chrzestną dla dziecka nie wybierajmy kobiety w ciąży, bo nienarodzone dziecko może odebrać naszemu maluchowi zdrowie; niektórzy mówią, że to właśnie chrzczone dziecko odbierze zdrowie temu nienarodzonemu;
znalezione w księdze urodzeń:
01-01-1845 Agata (będąca w ostatnich dniach ciąży) zostaje matką chrzestną Antoniego syna Feliksa i Julianny,
05-01-1845 Agata sama powiła syna Pawła, którego chrzestnymi są Paweł i wyżej wymieniona Julianna.
Według powyższego zabobonu Antoni powinien być słaby i chorowity, a Paweł okazem zdrowia. W rzeczywistości to Antoni cieszy się dobrym zdrowiem a Paweł umiera po 21 dniach, 14-02-1845 "w połogu" umiera Agata.
Wnioski mogą być dwa:
1.W tamtych czasach nie słyszano jeszcze o tym przesądzie.
2.Julianna była na tyle "światła", że nie wierzyła w zabobony.
Zaznaczam, że mam pewność iż to ta sama Agata.

kilka innych do analizy:
dotycząca zmarłych: jak ktoś "leży przez niedzielę" to tez kogoś ze sobą zabierze.
czterolistna kończyna - może ktoś znalazł zasuszoną w jakimś dzienniku lub pamiętniku?
piątek trzynastego.

Re: Przesądy, zabobony

04 sty 2013, 22:00

Przyszło mi do głowy, takie coś: Bardzo mi się podoba imię Antoni (tak jak miał mój dziadek), być może kiedyś nadam takie imię jeśli będę miał syna. Pochwaliłem się tym mojej cioci, która powiedziała mi żebym tego nie robił bo to imię ściąga za sobą "do grobu". Jako przykład podała właśnie śmierć mojego dziadka, a po niespełna roku jego chrześniaka w wypadku kolejowym. Osobiście nie wierzę w cos takiego. Drugim przykładem jest o tym aby nie zrywać wrzosów przed wrześniem. Dziadek mój twierdził,że to przynosi pecha i nieszczęście. Odnosił to do wybuchu II WŚ i tego, że babcia zmarła we wrześniu. pozdrawiam

Re: Przesądy, zabobony

04 sty 2013, 22:52

J1anka napisał(a):Na matkę chrzestną dla dziecka nie wybierajmy kobiety w ciąży, bo nienarodzone dziecko może odebrać naszemu maluchowi zdrowie; niektórzy mówią, że to właśnie chrzczone dziecko odbierze zdrowie temu nienarodzonemu;

Spotkałam się z tym osobiście. Poprosiłam na matkę chrzestną swego syna bratową mego męża będącą wtedy w ciąży. Cała rodzina była oburzona na mnie, bo uważali, że naraziłam to nienarodzone dziecię. Oczywiście syn mój ma inną matkę chrzestną. Na szczęście obaj chłopcy są zdrowi...ale ja wspominam tamtą chwilę z przykrością.Nie wierzę w żadne gusła, przesądy, znachorów i cudotwórców-uzdrowicieli itp..

Re: Przesądy, zabobony

05 sty 2013, 18:09

Na początku lat 50-tych XX wieku jeden z członków mojej rodziny zamieszkujący okolice Łukowa brał ślub. Na grupowym zdjęciu uczestników wesela brak jednej ze szwagierek, bo była w ciąży. Podobno wtedy ciężarne nie stawały do zdjęć. Nie wiem z czego to wynikało, czy ze strachu o dziecko czy z jakiś przesądów dotyczących pary młodej.
U mnie nawet obecnie panuje przesąd, że kobiety w ciąży nie powinny chodzić na pogrzeby, a już tym bardziej nie powinny patrzeć na trumnę ;)

Acha! Zapomniałam o hortensjach!! Kiedy w wieku 38 lat zmarł nagle mój ojciec a do babci przyszła znajoma i zobaczyła w ogrodzie wielki krzak hortensji, powiedziała babci że ten kwiat przynosi śmierć. Od tego czasu babcia nie hodowała już tych kwiatów i...kolejną osobą która zmarła po ojcu była babcia, która w chwili śmierci miała prawie 100 (zabrałko jej 3 m-cy). ;)
Pozdrawiam
Magda

Re: Przesądy, zabobony

05 sty 2013, 20:55

Witam,
przed niespełna 40 laty był taki przypadek, że siostra mojego męża urodziła synka i prosiła na matkę chrzestną swoją siostrę nie wiedząc, że ta jest w ciąży. Wszyscy deklarowali, że w gusła nie wierzą ale na wszelki wypadek matką chrzestną został ktoś inny :). Poniżej prezentuję opowiadanko napisane na podstawie tego, co o stosowaniu starych wierzeń zachowało się do końca XX wieku. To co my obecnie nazywamy gusłami dla naszych przodków było czymś bardzo naturalnym i nie podlegającym dyskusji.

O czarach w Kębłowie (pow. Wolsztyn) (opowiada Jan Hełmiński)

A bo jo wiym? Jo tam o żodnych czarach nie słyszoł. Ktu by wew gusła wierzuł !!! Nu szak, ale przed złym łokiym to sie czeba zawdy ochroniać. Łejery, od złygo łoka chruni czerwuny śrympek, abłe choć czerwuno nitka. Podejdzie taki czowiek ze złym łokiym do malitkigo dziecuszka i dziwuje się jakie jes ładne i za chwiółke dzieckłe zaczyno beczeć. Moja babusia wiedziała jakie ziele chruniuło od złygo łoka, ale jo jusz nie pamiyntum. Nu, ale jak już sie co stanuło i gowa mocno błeli, to nejlepi jest sie okumpać abo umyć wew czarcim żebrze (ostrożeń warzywny). Porzunnum gorść tego ziela zalywo się gotujuncum włedum i jak naciuągnie to się przecydzo do miski, abłe do wanny, płete wsypuje sie 3 szczypty słeli, 3 razy kapnie sie włedy świyncuny i odmówi "w imie Ojca i syna i ducha świyntygo" , a płete czebno sie wew tym umyć. Bez mydła sie myć. Jak jest co zadane, źle życzune, abłe od złygo łoka co pszyszło, to we włedzie bydum same farfocle, same mynty bydum. Takum brudnum włede to się wylywo tam dzie nikt nie chłedzi, coby na nikogu to złe nie pszeszło. Wew Niedziele Palmowum jak sie przychodziuło zes kuścioła, to nejpiyrwy dostowali my jednum baźke palmowum do zjedzy, żeby garło i gowa nie błelały. Na Błeże Ciało po procesji ludzie obumywali świyncune brzozewe gałuązki. Duma zaś zatykali te gałuąski za świyntymi łobrozkami, czasym wiyszali na górze (na strychu), abo wew sumsieku coby pierun nie rumnuł, abo nie buło inszygu nieszczyńścio. Moja kszasno (chrzestna matka) brzozewe gałuąski zatykała wew łogrutku, coby nie buło roboszków. Harbata zes liści brzłezy jest dobro jak się nyrki abłe pyęchyrz przeziymbi.Na zakuńczynie oktawy Bożygo Ciała świńci się wianki upleciune ze ziela: chyćka (czarny bez), kwitnunco lipa, modroki, z macierzanki, grzmotu, Jana oczy, Pana Jezusa loski. Wianków robiuło się obłe 3, abłe 5 i musiały być pszynejmi na 3 mszach, a coby tłe nabrały wiynkszy młecy to się wew Błeże Ciało wiyszało wew kuściele na brzóskach, a zabiyrało na zakuńczynie oktawy. Płete zaś te wianki wiyszało się wew studole zanim sie przywiezło pjyrsze zbłeże, coby świyncune wianki chruniuły pszed nieszczyńściym. Na Matke Boskum Zielnum to się świyńci w kuściele bukiyt i się bierze: czarcie żebro, toja, bielica, kwicie łod kwaśnych listków, piołyn, marchew - korzyniym do góry, marune, krwawnik, makówke, lyn, wrotycz, kłesy żyta, łowsa, pszynicy, prosa i inne tyż. Nu hale, jak się bukiyt pszyniesło do dumu to się wew papiyrowum tytke wetkało, abłe wew papiyr obinuło i na górze zawiyszało coby chruniuł cołki dum od powodzi i pierunów.
Bukiyty suszuło sie i czasym jak dzieci miały kaszel to się bukiyt kruszuło i matka robiuła harbate, potym stowiała gornyszek z harbatum na stłole, gowe nakrywała ryncznikiym i kozała to wdychać, a pote wypić. Pszut downi to tak się robiuło. A o srokach to żeście słyjszeli? Jak sroka siednie na dumie i zaskrzeczy to któsik zes tegu dumu niedugo pomrze. Nu a jak jest pogrzyb i zes dumu wyprowodzajum trumne, to umartygo niesum nogami do przodka i wew drzwiach humpium gu trzy razy, coby sie pożegnoł z dumym i tutej już nie wrocoł. Zaś te stołyszki abłe kszesołka na których stojała trumna to pryntko przewrocali, coby któś drugi nie umar. Na św. Jana (21.06) wtykało się we wrota witki łolszynowe, co by cołkie złe abłe jakie czorty ni miały dostympu do łobejścio. Łejery , tu jusz taki jedyn buł, co to się ło wszystkłe wypytywoł. Un się nazywoł Sobierajski czy tak jakosik. Nu ale jak wos to ciekawi to wum zaś inkszum razum cłesik łopowiym.

Opracowała : Eugenia Świetlińska,
Wolsztyn, 31 maja 2004 r.

http://www.keblowo.pl/gwara_5.html
Serdecznie pozdrawiam - Eugenia
Odpowiedz