Witam
Chciałbym podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem i z lekkim zawodem jaki mnie spotkał. A może bardziej zdziwieniem..
Od dłuższego czasu poszukuję rodziny mojej prapra babki. Znalazłem jej akt zgonu, przez co dowiedziałem się jak nazywali się jej rodzice. Później, przeszukując księgę ludności z miejscowości gdzie mieszkali, natrafiłem na jej brata:
Jan Kołodziejczak, syn Gabriela i Barbary z domu Barskiej, urodzony w Piotrowie, robotnik Na tej samej stronie odpisane były jeszcze dwie osoby:
Józefa Kołodziejczak z domu Bąkowska, żona, zamieszkała przy mężu
Leon Kołodziejczak, syn Jana i Marianny z domu Kwiatkowskiej, urodzony w Lućmierzu (parafia Zgierz), zamieszkały przy rodzicach. Moje pierwsze skojarzenie:
Leon był
synem Jana (brata mojej praprababki) i jego pierwszej żony, która zapewne zmarła. W chwili spisywania informacji mieszkał z ojcem i jego drugą żoną. Rzecz wydaje się prosta. Takie też informacje wpisałem - pochopnie - do drzewa.
I tu złamałem jedną z podstawowych zasad genealoga (przyznaję się do tego bez bicia):
Zawsze upewnij się na 100 % że chodzi o właściwą osobę!Co zrobiłem dalej. Zainteresował mnie ten Lućmierz. Jakim cudem brat mojej praprababki zamieszkał w miejscowości oddalonej o ponad 100 kilometrów? Nic, trzeba się zabrać za metryki. Dzięki udostępnianym zasobom natrafiłem na parafię Zgierz i zacząłem poszukiwać – jak myślałem – „moich” Kołodziejczaków. Znalazłem jeszcze ósemkę dzieci Jana i Marianny z Kwiatkowskich. Jednak do roku 1907 nie było śladu ani ich małżeństwa ani zgonu. Co więcej, Leon zapisany na stronie w księdze ludności zmarł mając półtora roku. Wtedy zacząłem przeczuwać że coś jest nie tak. Porzuciłem na chwilę Zgierz i zacząłem wertować okoliczne parafie w poszukiwaniu aktu małżeństwa. W końcu znalazłem. I jakie było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że „mój” Jan Kołodziejczak mieszkający w Lućmierzu wcale „moim” Janem nie był! Inni rodzice, inna miejscowość urodzenia, wszystko inne!
Teraz dręczy mnie pytanie: dlaczego Leon został zapisany w księdze ludności, skoro – jak wynika z tego co znalazłem do tej pory – nie był spokrewniony z bratem mojej praprababki? A już na pewno nie był jego synem! Być może był jego jakimś dalekim krewnym? Nie wynika też, że był spokrewniony z żoną Jana – Józefą. Kolejne pytanie: dlaczego zapisany został jedynie Leon, skoro tamtemu małżeństwu urodziło się jeszcze ośmioro dzieci i sześcioro z nich przeżyło okres niemowlęctwa? Bardzo mnie to nurtuje i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się rozwiązać powyższą zagadkę.
Teraz niestety muszę zmodyfikować moje drzewko i pozostaje mi nic innego jak puknąć się w czoło i życzyć rozwagi na dalsze zmagania z moimi przodkami.
Założyłem ten temat zarówno jako swoistą przestrogę, ale także jako pewnego rodzaju anegdotę.
Już ładny kawał czasu ślęczę przy księgach a tu masz – zaskoczyły mnie kiedy najmniej się tego spodziewałem
Ciekawy jestem, czy i Wy mieliście podobne historie