Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
Odpowiedz

Genealogia potrafi zaskoczyć

07 kwi 2013, 13:00

Witam :)

Chciałbym podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem i z lekkim zawodem jaki mnie spotkał. A może bardziej zdziwieniem..

Od dłuższego czasu poszukuję rodziny mojej prapra babki. Znalazłem jej akt zgonu, przez co dowiedziałem się jak nazywali się jej rodzice. Później, przeszukując księgę ludności z miejscowości gdzie mieszkali, natrafiłem na jej brata:

Jan Kołodziejczak, syn Gabriela i Barbary z domu Barskiej, urodzony w Piotrowie, robotnik

Na tej samej stronie odpisane były jeszcze dwie osoby:

Józefa Kołodziejczak z domu Bąkowska, żona, zamieszkała przy mężu
Leon Kołodziejczak, syn Jana i Marianny z domu Kwiatkowskiej, urodzony w Lućmierzu (parafia Zgierz), zamieszkały przy rodzicach.


Moje pierwsze skojarzenie:
Leon był synem Jana (brata mojej praprababki) i jego pierwszej żony, która zapewne zmarła. W chwili spisywania informacji mieszkał z ojcem i jego drugą żoną. Rzecz wydaje się prosta. Takie też informacje wpisałem - pochopnie - do drzewa.

I tu złamałem jedną z podstawowych zasad genealoga (przyznaję się do tego bez bicia):
Zawsze upewnij się na 100 % że chodzi o właściwą osobę!

Co zrobiłem dalej. Zainteresował mnie ten Lućmierz. Jakim cudem brat mojej praprababki zamieszkał w miejscowości oddalonej o ponad 100 kilometrów? Nic, trzeba się zabrać za metryki. Dzięki udostępnianym zasobom natrafiłem na parafię Zgierz i zacząłem poszukiwać – jak myślałem – „moich” Kołodziejczaków. Znalazłem jeszcze ósemkę dzieci Jana i Marianny z Kwiatkowskich. Jednak do roku 1907 nie było śladu ani ich małżeństwa ani zgonu. Co więcej, Leon zapisany na stronie w księdze ludności zmarł mając półtora roku. Wtedy zacząłem przeczuwać że coś jest nie tak. Porzuciłem na chwilę Zgierz i zacząłem wertować okoliczne parafie w poszukiwaniu aktu małżeństwa. W końcu znalazłem. I jakie było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że „mój” Jan Kołodziejczak mieszkający w Lućmierzu wcale „moim” Janem nie był! Inni rodzice, inna miejscowość urodzenia, wszystko inne!

Teraz dręczy mnie pytanie: dlaczego Leon został zapisany w księdze ludności, skoro – jak wynika z tego co znalazłem do tej pory – nie był spokrewniony z bratem mojej praprababki? A już na pewno nie był jego synem! Być może był jego jakimś dalekim krewnym? Nie wynika też, że był spokrewniony z żoną Jana – Józefą. Kolejne pytanie: dlaczego zapisany został jedynie Leon, skoro tamtemu małżeństwu urodziło się jeszcze ośmioro dzieci i sześcioro z nich przeżyło okres niemowlęctwa? Bardzo mnie to nurtuje i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się rozwiązać powyższą zagadkę.

Teraz niestety muszę zmodyfikować moje drzewko i pozostaje mi nic innego jak puknąć się w czoło i życzyć rozwagi na dalsze zmagania z moimi przodkami. :D

Założyłem ten temat zarówno jako swoistą przestrogę, ale także jako pewnego rodzaju anegdotę.
Już ładny kawał czasu ślęczę przy księgach a tu masz – zaskoczyły mnie kiedy najmniej się tego spodziewałem :D

Ciekawy jestem, czy i Wy mieliście podobne historie ;)

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

07 kwi 2013, 14:18

Prawda... rodzinne poszukiwania często nas zaskakują efektami... lub ich brakiem. Ale, to właśnie to najbardziej nas chyba wciąga - nieprzewidywalność.
Mnie "męczy" jedna z prababek. Żyła, babcię mi urodziła, a po roku zmarła. Umrzeć "postanowiła" nie w domu męża lecz matki - w innej miejscowości. Jednak się tego doszukałam, myślę skoro w domu matki zmarła, to dane w akcie zgonu będą właściwe - chyba matka pamięta gdzie i kiedy dziecko urodziła - zwłaszcza, że wielu ich nie miała. I akt zgonu nawet uzyskałam. Okazało się, że rodzinne opowieści imię praprababki zmieniły i nie Magdalenę lecz Annę za praprababkę miałam, ale... doszłam i do tego. Pewna byłam tylko, że datę urodzenia prababci znajdę w akcie zgonu, niestety ani wieku, ani daty, tylko miejscowość - Zadzim. Nie jest źle myślę sobie, wyszperam to skoro dobre dusze akta parafialne udostępniły. Szperam, szperam, a po mojej prababce Antoninie Prajs...ani śladu. Znalazłam jedną Antosię, lecz zmarła jako dziecko. I cóż... rodzina podaje rok 1885 za rok urodzenia... lecz w roku 1882 zmarł ojciec, więc najwyżej 1883 może być. Ale nie ma.... I tak szperam po okolicy i szperam i nic - jakby Antoniny zupełnie nie było. Ślub rodziców jest, rodzeństwo jest, zgon ojca, a Antosi brak. Pozostaje mi ...czekanie, tylko jeszcze nie wiem na co. Jednak czekam, może gdzieś kolejna parafia udostępni swe księgi, może za setnym razem znajdę Antosię pod np. błędnym nazwiskiem? A może mi się prababcia przyśni i drogę wskaże ;-)
Na razie... drzewa mają dużo gałęzi, te genealogiczne też ;-)

Pozdrawiam sfrustrowanych, lecz nadal pełnych zapału genealogów ;-)

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

10 kwi 2013, 19:27

Genealogia zawsze zaskakuje ! Zapewne każdy z nas ma za sobą ślepe uliczki i złe ślady które musiał weryfikować .
Postanowiłem i ja podzielić się ślepą uliczką z przed wielu lat ...
A wszystko zaczęło się niewinnie . Odnalazłem ślub w Stęszewie moich prapradziadków w 1864 r gdzie wyrażnie zapisano Łucja Skrzydlewska panna lat 23 ze Stęszewa . Więc idąc logicznie tym tropem odnalazłem w par Stęszew w 1840 urodzenie Łucji córki Mateusza i Elżbiety Skrzydlewskich . Rodzice jej żyli tam i mieli inne dzieci i pomarli . Wszystko pasowało a że i brak było innych Skrzydlewskich w par Stęszew to i byłem pewny że wszystko pasuje .Tak było do czasu ...
Poszukiwania moje ustaliły w końcu miejsce zgonu Łucji rok 1897 w par Słupia , gdzie wyrażnie zapisano rodzice Andrzej Skrzydlewski i Zofia .
Okazało się że Łucja urodziła się w 1840 roku ale nie w par. Stęszew (wieś Zamysłowo ) lecz w par. Modrze (wieś Twardowo ) .
Między tymi wioskami jest ok 5 km . Obie Łucje urodziły się w tym samym 1840 roku i były dla siebie rodzonymi kuzynkami ich ojcowie byli braćmi .

Taka przygoda uczy weryfikowania i zadawania pytań aktom . Patrzenia i rozglądania się po okolicy i widzenia dziury szczególnie jeżeli pojawia się cień wątpliwości w zdobytych danych .

Nawet proste i łatwe w genealogii potrafi zaskakiwać :)

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

10 kwi 2013, 20:38

stan napisał(a):Nawet proste i łatwe w genealogii potrafi zaskakiwać

Święte słowa! Czasem przeglądając metrykalia zastanawiam się czy pary małżeńskie noszące identyczne nazwisko nie miały niezłej frajdy dając te same imiona swoim dzieciom :) W niektórych parafiach aż ciężko się połapać o kogo chodzi :)

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

10 kwi 2013, 20:48

P.S Szczególnie jest to ciężki temat w parafiach, w których księża w akcie ślubu nie wpisywali rodziców, a takich niestety było sporo...

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

13 kwi 2013, 12:42

Przejechałem 70km aby odwiedzić "rodzinny" cmentarz, gdzie są pochowani moi przodkowie i ich krewni. Na cmentarz trafiłem w pogodę nie. Zimno, wietrznie, ręce przymarzały do aparatu. Na dość niedużym cmentarzu spędziłem ok godziny i nie znalazłem nikogo!! Imiona są ale nazwiska inne. Zamiast Mielżyńscy, są MIlżyńscy bez dat więc nie mogłem tego powiązać. Zrobiłem kilka zdjęć tablic i pojechałem odwiedzić niedaleko mieszkającą ciocię. Ciocia oczywiście potwierdziła, iż moi prapradziadkowie są pochowani na tym cmentarzu. Ale przecież nie znalazłem nikogo. Dopiero okazanie zdjęć tablic wyjaśniło całą sprawę. Sfotografowane nagrobki to były te, a zmienione nazwisko Ciocia tłumaczyła tym, iż kiedyś nie umieli pisać, a dokumenty sporządzano po rosyjsku i tak już zostało i przez prawie 100 lat nikt tego nie zmienił.

Czasem jak widać drobna literówka może nas pokierować w zupełnie inną drogę....

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

28 kwi 2013, 16:39

Witam :D

Jak bardzo trafne jest to stwierdzenie, "że genealogia potrafi zaskoczyć" i ja miałam okazję się o tym przekonać.
Nie mam wielkiego doświadczenia w poszukiwaniach, bo od niedawna się tym zajmuję, no i trafiła mi się pomyłka.
Na podstawie aktu urodzenia mojej babci, poznałam imiona i wiek jej rodziców (czyli moich pradziadków). Napisałam do AP w Kaliszu, aby odszukano akty urodzenia pradziadków, oczywiście rok urodzenia podałam w przybliżeniu. Otrzymałam akt urodzenia prababci Franciszki Sobczak, gdzie są podani rodzice, data itd. resztę każdy zna.
Cieszyłam się, bo mogłam ruszyć kroczek do przodu i szukać dalej. Aktu urodzenia pradziadka nie odnaleziono. Byłam zaskoczona, ponieważ byłam przekonana, że moi przodkowie pochodzą tylko i wyłącznie z Kalisza. I nagle dostałam wiadomość z AP w Kaliszu, że odnaleziono akt małżeństwa moich pradziadków Franciszki Sobczak i Wawrzyńca Mikołajczaka. Żyłam radością do chwili, kiedy Kuba przetłumaczył tenże akt małżeństwa. Otóż okazało się, że Franciszka Sobczak ma innych rodziców, niż ja miałam na akcie urodzenia, zgadzał się tylko rok urodzenia. Oczywiście biorę pod uwagę wiarygodność danych moich pradziadków z aktu małżeństwa, bo wiem, że ta para Franciszka Sobczak i Wawrzyniec Mikołajczak , to są rodzice mojej babci. I jeszcze jedno - Franciszka Sobczak z aktu urodzenia pochodziła z Kalisza, a z aktu małżeństwa wynika, że urodziła się w Kobiernie parafia Tłokinia. Natomiast mój pradziadek Wawrzyniec urodził się w Staszkowie parafia Błaszki, dlatego nie odnaleziono jego aktu urodzenia w parafiach kaliskich. W Kaliszu moi przodkowie znaleźli się dopiero od pokolenia dziadków, wcześniejsi pochodzą z okolic Kalisza (jestem zaskoczona, bo wcześniej nikt nie słyszał o takiej migracji).

No cóż, zaskoczenie minęło, szukam dalej. Życzę wszyskim owocnych poszukiwań i miłych wrażeń.

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

30 kwi 2013, 18:43

Witaj,
sprawa sprawie nie równa, ale też miałem przypadek chrztu dziecka nieślubnego..
Dnia 3 grudnia 1826r. ochrzczony został Gustaw. Stawiający to: Mikołaj Boruń, Stanisław Bebniarz i Antoni Lisowski .
Okazane zostało dziecię urodzone dnia 30 listopada 1826r.
Dziecko urodziło się w domu Antoniego Lisowskiego (ojczyma matki dziecka), gdzie mieszkała także babcia Gustawa.
Napisano, że dziecko urodziło się z Franciszki Fertownej, dziewicy, lat 20, a mimo to pierwszy stawiający to ojciec dziecka i to właśnie jego nazwisko przyjął Gustaw. Rodzice szczęśliwie biorą ślub 19 lutego 1827r. :)

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

10 maja 2013, 09:15

Geealogia potrafi zaskoczyć? Jeszcze jak. Własnie doszłam do tego, że mój praprapradziadek, urodził się jako Antoni Wrubel i pod tym nazwiskiem ochrzcił swoich pierwszych dwóch synów, przy trzecim synu wystepował już jako Antoni Wróblewski. I. ślub brał w 1822 r. jako syn Jana Wrubla i Heleny z Jerzyckich, II ślub w 1848 r. jako syn Jana Wróblewskiego i Heleny z Jeżów.
I bądź tu mądry człowieku.
Marzena

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

10 maja 2013, 15:16

Oj tam, to doprawdy szczegóły ;)

Moja 7xprababka była z domu (wg różnych aktów, ale wszystkie z jednej parafii): Jamroch, Ambroch, Amroh, Ambrożyk, Ambroż, Ambrozik, Mrożyk, a nawet Miros.

Inna moja przodkini niemal w każdym akcie ma podane inne nazwisko lub imię. W połączeniu z faktem, że rodzina często się przeprowadzała i to o duże odległości, zaczynam podejrzewać, że to nie mogą być przypadki, a kobitka musiała mieć coś na sumieniu ;)

Pozdrawiam,
Basia

Re: Genealogia potrafi zaskoczyć

10 maja 2013, 16:57

Dlatego rodzinę ostrzegłem, gdybym niespodziewanie zniknął, znaczy się że byłem blisko jakiejś ukrywanej tajemnicy :)
Odpowiedz