Witam,
Do zainteresowania się Kulturkampfem zmobilizował mnie akt zgonu odnaleziony w księgach kościelnych Goniembic z dnia 30.03.1877r, a dotyczył księdza proboszcza Walentego Theinerta . Pod aktem zgonu nr 9/ 1877r jest umieszczona notatka - biogram proboszcza. Ksiądz Walenty Theiner jest wpisany do projektu „Wielkopolscy Księża” niemniej jednak wiadomości tam zawarte są bardzo lakoniczne.
Oto notatka napisana pod aktem zgonu w księgach kościelnych Goniembic tym bardziej cenna,że pisał ją naoczny świadek tamtych zdarzeń, pozbawiona jakichkolwiek podtekstów politycznych oraz analizy. Na potwierdzenie notatki z księgi kościelnej odnalazłam drugą notatkę z „ Kroniki Oporowskiej” z 1877r. spisaną przez księdza proboszcza Władysława Wolińskiego z Oporowa, również naocznego świadka tamtych wydarzeń. Nie szukam więcej żródeł bo te notatki są dla mnie tak oczywiste, pisane przez życie, że dodatkowe materiały zamazałyby w niej realność tamtych dni. Obie notatki potwierdzają się nawzajem i uzupełniają.
Nic dodać nic ująć – bezpośrednia relacja z okresu Kulturkampfu sprzed prawie 140 lat .
I. Notatka pod aktem zgonu Walentego Theinerta- proboszcza nr 9/1877r z dnia 30.03.1877r – lat 65 –ojciec Franciszek Theinert - młynarz kolonista, matka Rosalia Biedermann z Mórkowa- księga zgonu Goniembice D 1850-1880- PM 299/04
„Przewielebny Walenty Theinert, proboszcz goniembicki i dziekan śmigielski, urodził się we wsi Mórkowo 30 I 1812, wyświęcony w roku 1835. Był najpierw wikariuszem w Wirach przez 2 lata, w mieście Grodzisku mansjonarzem przez rok, był też administratorem parafii Granowo przez kilka tygodni. W roku 1838 otrzymał prezentę od hrabiego Raczyńskiego na beneficjum proboszczowskie w Dakowach Mokrych, gdzie przez 4 lata pełnił urząd proboszcza. Wiedziony miłością do rodziców przybył do Goniembic, otrzymawszy prezentę od dziedzica Rychłowskiego w roku 1842, i rządził tą parafią z dużym powodzeniem aż do śmierci, to jest przez 35 lat. W roku 1860 otrzymał od najjaśniejszego arcybiskupa Leona Przyłuskiego nominację na dziekana foralnego i sprawował ten urząd do śmierci, to jest przez 17 lat. Długo by mówić, ile dobrego uczynił dla zbawienia dusz w parafii goniembickiej. Czynił wielkie starania około wychowania dzieci w świętej religii, wprowadził Bractwo Wstrzemięźliwości [łac. Sodalitas Temperantiae], z czego wynikło wielkie dobro oraz [?] zniszczenie budynków przez karczmarza. Gdy w roku 1849 szalała w Goniembicach straszna choroba którą cholerą zwą, wielce się dla parafii zasłużył; potem o majątek tak się zatroszczył, że role, które przedtem prawie żadnych plonów nie dawały, za jego pracą, staraniem i nakładem dziś owocują.
W ostatnich latach, po tym jak wybuchł konflikt rządu z Kościołem katolickim, często poddawany był restrykcjom [?] sądu i rządu. W roku 1875 w więzieniu leszczyńskim dwukrotnie przez 4 miesiące cierpiał męczeństwo z powodu stałości w wierze i wierności urzędowi swojemu, zapadł tam na nieuleczalną chorobę. Zwolniony z więzienia ze względu na niebezpieczną chorobę, różnymi środkami próbował odzyskać utracone zdrowie, lecz duży upływ krwi tak go osłabił, że żadne lekarstwa nie mogły mu pomóc. Przez dwa lata ciężki żywot wiódł w boleściach wielkich. Dla poprawy zdrowia przeprowadził się do Poznania, potem do Leszna, gdzie zmarł. Pochowany został na cmentarzu goniembickim przy wielkim kamiennym krzyżu.
[dopisek] Zmarł w Wielki Piątek, pochowany w środę [?] po Wielkanocy.
[stopka] Niech odpoczywa w pokoju. Niech Bóg będzie mu sędzią łaskawym i litościwym, niech w miłosierdziu swym raczy mu odpłacić żywotem wiecznym za wszystkie dobra, które uczynił. Miły czytelniku, módl się za jego duszę.
[w obwódce] Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci”
(Akt zgonu przetłumaczył Bartosz Małecki)
II „Kronika kościoła i parafii w Oporowie ( autor – ksiądz Władysław Woliński)”- 1877r http://www.krzemieniewo.net/viewpage.php?page_id=1946 „„W trzecie święto Wielkanocne był miejscowy pleban na pogrzebie śp. X. Theinerta proboszcza w Goniembicach a dziekana dekanatu Śmigielskiego. Przyczyną jego śmierci była niezawodnie obecna walka kościelna. Jak wiele dziekanów tak i on badany, kto po złożeniu ze stolicy arcybiskupiej JE Kardynała Ledóchowskiego przez rządowy Kościelny Trybunał rządzi jako delegat apostolski archidyecezyami, gdy nie chciał takowego wymienić został uwięziony i we więzieniu Leszczyńskiem przesiedział 8 miesięcy, dając ze siebie przykład poświęcenia i konsekwentnej stałości we wierności zasadom kościelnym. Mimo, że zdrowie jego na tem bardzo cierpiało a nawet dostawał krwotoku nie chciał zrobić wcale wniosku o udzielenie mu urlopu a i nareszcie wskutek mocnego krwotoku gwałtem go wywieziono z więzienia do domu na rozkaz lekarza więziennego. Zdrowie jego wskutek tego zostało nadwyrężone. W domu nie miał jedna spokoju, bo ponieważ nie mógł uznać kompetencyi pana Massenbacha do zarządzania majątkiem w archidyecezyi Poznańskiej, nie mogąc uznać złożenia z urzędu X. arcybiskupa Ledóchowskiego nie mógł nie mógł też z nim jako rządowym Komisarzem do zarządu majątkiem kościelnym wnijść w korespondencyą, za co przez tegoż został grzywnami karany, które doszły do wysokości przeszło tysiąca talarów, które od niego ściągano przez ciągłe egzekucye, fantowania najdokuczliwsze. Krowy, meble mu posprzedawano, wozik, bryczkę, tak że chcąc po obiedzie odpocząć kładł się na podłogę słomą zasłaną i przykrytą. Temi egzekucyami także długo był dręczony, które znów zdrowie jego jeszcze bardziej podkopały. Uważał za niestosowne bronić się przed tymi egzekucyami i dopiero przy końcu żywota napisał do ministra przeciw karom, które na niego nałożono za administracyą probostwa Mórkowskiego, do którego miał prawo już przed prawami majowymi i odebrał dwa dni przed śmiercią umorzenie kar na Mórkowo, które dość dużo wynosiły. Xięża jego w dekanacie chcieli sami ponieść te kary pieniężne, na które jako dziekan został wskazany, ale nie przyjął tej oferty. Dekanat pod jego kierunkiem odznaczał się dobrym przykładem. Cztery miesiące przed śmiercią jeszcze odbył z duchownymi swego dekanatu ogólne rekollekcye i kongregacyą dekanalną, na której uchwalono i wysłano do Rzymu adres do JE Kardynała Prymasa z wyrażeniem wierności.
Na pogrzeb zjechało się 30 Kapłanów, między nimi X. prałat infułat Grandke przyjaciel zmarłego, X. prałat Koźmian. Umarł w Lesznie, ale ciało przewieziono do Goniembic gdzie na ogólnym cmentarzu pod Krzyżem został pochowany. Mowy były trzy jedna niemiecka, dwie polskie. Mowę przy grobie powiedział X. Drwęcki proboszcz z Kąkolewa”
Pozdrawiam,
Mirosława Giera
Dodam również,ze odnalazłam jeszcze jedno ciekawe opracowanie dotyczące tego okresu z Gostynia.
http://www.muzeum.gostyn.pl/i/dg/429.pdf