Wspomnienie pośmiertne dot. ks. Józefa Dynkowskiego. Pisownia oryginalna.
Z paraji Słupskiej pod Stęszewem. (Wspomnienie pośmiertne.) Smutnie dla nas zakończył się Rok Stary i równie! smutnie rozpoczął się Rok Nowy. W dniu 29go z. m. zakończył swój doczesny żywot ś. p. ks. Józef Dynkowski, nasz najukochańszy proboszcz. Był to kapłan według serca Bożego, najpilniejszy robotnik we winnicy Pańskiej. Kiedy przed 25ciu laty jako proboszcz do nas przybył, zastał kościół wprawdzie nowy, bo przed 10 laty wybudowany, ale w nim dosłowne pustki. Nie było w nim ni ambony, ni organ; zaledwie jeden ze starych desek zbity ołtarz postrzec było można. Nie było dzwonnicy, dla tego jeden pozostały dzwon został zawieszony na topoli przy kościele, inne bowiem leżały rozbite w zakrystji. Cmentarze nieogrodzone, zarosłe chwastem, na których często trzodę chlewną spostrzedz było można. Ażeby to wszystko w porządek wprowadzić, potrzeba było nader silnej woli i wytrwałej pracy. Nie uląkł się tego nasz najukochańszy ś. p. ks. Józef: gdyż poznał, że Opatrzność Bożka jego właśnie do zaradzenia tylu niedostatkom przy tutejszym kościele wybrała. To tóż wezwawszy Boga na pomoc, zapowiedział zbieranie składek dobrowolnych na kolendzie na rzecz tutejszego kościoła; chodził od chaty do chaty, często wśród zawieji śnieżnej i mrozu, i zbierał grosz«, które mu owieczki jego ofiarowały, do których sam jeszcze ile możności znaczne kwoty dodawał. Te usilne starania, chociaż nasza parafIja do zamożnych nie należy, zostały przy pomcoy Bożej uwieńczone pomyślnym skutkiem. Najprzód stanęły organy, gdyż tego wymagała chwała Boża. W drugim roku stanęły ambona, ołtarze i ławki kościelne; dalej sprawił chorągwie i kościelne obrazy. Później staraniem jego wybudowano dzwonnicę i sprawiono drugi dzwon; ogrodzono cmentarze. Wystawił własnym kosztem figurę Niep. Poczęcia P. Maryji na gruncie plebańskim w miejscu. Ostatnim dziełem ś. p. ks. Józefa było bardzo staranne i piękne odnowienie wewnątrz kościoła, ołtarzy i wszystkich sprzętów kościelnych, do którego znów znaczną kwotą pieniężną się przyłożył. J ak z jednej strony pracował usilnie nad przyozdobieniem przybytku Bożego, tak z drugiej strony troszczył się o podniesienie moralności u swych owieczek. Dla tego założył kilka Bractw, jako to: Bractwo Wstrzemięźliwości, Bractwo Najśw. Serca P. Jezusa i Różaniec żywy, w których sam przewodniczył i całe godziny na modlitwach wspólnych przepędzał. Ś. p. ks. Józef pracował też nad oświatą swych parafijan w duchu narodowym, utrzymywał czytelnią ludową i sam zarządem jej się trudnił. Pamiętał też o zbieraniu skarbów, które Chrystus Pan zaleca'; dla tego był on ojcem, opiekunem, dobrodziejem biedaków, wdów i sierót. Wspierał, pożyczał, chociaż wiedział często, iż pożyczka zwróconą mu nie będzie. Z reszty pozostałych zasobów, których jego szczodrobliwa ręka nie rozdała, przeznaczył jedne połowę na kościół w miejscu, a drugą na dobro publiczne t. j. Towarzystwu Naukowej Pomocy imienia K. Marcinkowskiego. Tą miłością chrześciańską i bezinteresownością zjednał sobie ś. p. ks. Józef tak wielką miłość, iż go wszyscy parafijanie swym ukochanym księdzem nazywali. To tćż, gdy się o chorobie jego wieść rozeszła, zgromadzili się bardzo licznie na nabożeństwo do Najsłodszego Serca Pana Jezusa, zanosząc swe błagania o wyzdrowienie drogiego Pasterza. Lecz Najwyższy w swych wyrokach inaczej postanowił, i zapukał do podwoji swego sługi, a ten odpowiedział: jestem gotów, Panie, nic mnie do tego świata nie wiąże i jeżelim spełnił zadanie moje, zabierz mię. Jak budującym całe życie było tego wiernego sługi Bożego, tak samo budującą była jego śmierć. W dzień św. Szczepana z wielką przytomnością umysłu i skruchą odprawił jeneralną Spowiedź Św., przyjął ostatnie Sakramenta św. i błogosławił licznie przy tym akcie zgromadzone owieczki swoje. Nie cierpiał tóż wiele w chorobie, gdyż Pan słudze sprawiedliwemu oszczędził cierpień i zesłał skon spokojny i lekki. Przy końcu godzi mi się wspomnieć o dziwnym zbiega okoliczności. Przed 25ciu laty w dzień Nowego Roku wstąpił śp. ks. Józef pierwszy raz na kazalnicę u nas, aby się z nami, jako nowo przybyły Proboszcz, przywitać; i oto po upływie 25 lat w sam dzień Nowego Rok pożegnał się z nami wymownemi usty ks. dziekana Niezielińskiego w mowie żałobnej mianej po eksportacyi ciała do kościoła, ćwierć wieku spełna pracowałeś, Księże Józefie, wierny sługo Boży, we winnicy Pańskiej u nas, a teraz spoczywaj w pokoju, a światłość wiekuista niech ci świeci na wieki wieków. T. Ł. jeden z parafijan. Goniec Wielkopolski 17.01.1885
_________________ Magdalena Blumczynska ----------------------------- Kessel,Hubert,Vietz RudalCiastowski, Lorkiewicz- Sarnowa,Szymanowo,Bojanowo,Rawicz Czekalscy, Stacheccy - Dąbrówka Kościelna,Pobiedziska Poznań Staniewscy - Dubin,Jutrosin, Kórnik,Poznań,Pobiedziska
|