"(...) Na skutek jakichś powikłań, matka zmarła za kilka dni. Miałem wówczas dziewięć lat, brat najstarszy dziesięć, a owe najmłodsze smarkacze trzy dni. (...) Dzieciaków było nas czterech plus te dwa bliźniaki, które oczywiście zabrali krewni. Zupełnie zrozumiała rzecz, że ojciec nie mógł podołać i swoim obowiązkom i obowiązkom matki. Mieliśmy jakąś sąsiadkę, która gotowała i prała i obiegała nas, lecz takie gospodarstwo byłoby nas wyprowadziło na psy. Trzeba było ojcu rozglądać się za mamzelą. Po upływie pół roku ojczysko zaczęło się starannie golić, wąsiska podstrzygiwać. No, pomyślałem, że to chyba nienapróżno. Często wyjeżdżał szczególnie wieczorem. Od czasu do czasu jakiś pośrednik przybywał do ojca, inny raz znów taki jeden ojcu szeptał coś do ucha. Wreszcie po kilku nieudanych próbach, bowiem Kasia starsza panna obawiała się słusznie tych trudnych obowiązków, zjechała do nas bryka. Dzień przedtem trzeba było wszystko poczyścić, podwórko pozamiatać, na polu brózdy, które kury pozadrapywały, poodświeżać. Ojciec zrobił lustrację i wszystko było dobrze. W niedzielę więc przyjechała panna Imć Katarzyna, latorośl 26-letnia bez fartucha, rzekomo była już też na robotach w Sachsach. Towarzyszyła jej matka oraz ów pośrednik. Po krótkich rozmowach po jedzeniu i popitku, zabrali się do lustracji gospodarstwa, bowiem to było rzeczą zasadniczą. Panna miała przecież coś 500 talarów. Stary wziął się na kawał — prowadzając po polu tych dostojnych gości, obszedł kawał pola nieswojego, co dało w sumie więcej roli razem. My chłopcy wpędziliśmy na podwórko gęsi sąsiada, tak, że było ich coś przeszło 40 razem. Zrobiło to efekt doskonały na pannie. Cała ta impreza odniosła skutek dobry, bowiem po pewnym czasie ojciec przedstawił nam nową matkę, która nam po oswojeniu się prała w cztery litery, aż huczało. Mniejsza z tem, jeżeli było potrzeba to trudno (...)"
Źródło: "Pamiętniki Chłopów" (Zbiór prac przesyłanych na konkurs ogłoszony przez Instytut Gospodarstwa Społecznego w 1935 r.)
Całość może znaleźć:
http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content ... _27217.pdfPozdrawiam
Kasia z Kierejewskich