Dziennik jest dwujęzyczny. Pisany jest tak jak prawie wszystkie dokumenty urzędowe w XIX i poczatku XX w. Przy piśmie ręcznym kartka była zginana wzdłuż, lewą stronę zajmowała treść pisana w języku niemieckim, natomiast na prawej stronie zapisywano to samo w języku polskim.
Tak pisano akty notarialne, testamenty, recesy uwłaszczeniowe, ... itd.
Cytowany przeze mnie Dziennik Urzędowy Królewskiey Regencyi w Poznaniu, podaje informacje, których nie ma w przytoczonych wyżej aktach prawodawczych.
Jak zauważyłam, jest to zbiór bieżących informacji, a celem ustawodawcy prawdopodobnie było jak najszybsze przekazanie jego treści do „ludu”.
Myślę, że czytanie kilkutomowych kobył stricte prawnych nie ma sensu, genealog nie wyciągnie z nich bieżących życiowych spraw i tego jak funkcjonował człowiek pod pruskim zaborem, chyba że interesuje kogoś historia prawa – ale to już zupełnie inna sprawa i podejście. Dziś mamy również różne kodeksy, opasłe do nich komentarze – ale to jest dla prawników. Od przeciętnego obywatela wymaga się znajomości D.U. i M.P.
W cytowanym materiale są ciekawostki np. o żołnierzach wracających z rosyjskiej niewoli po wojnach Francji, jakie obowiązki wobec nich mieli mieszkańcy W. Ks. Poznańskiego, o wcielaniu czyli poborach żołnierzy do wojska pruskiego, powstawaniu miejscowości, zapisach testamentowych różnych osób cywilnych i księży, o poszukiwanych, o przestępcach, zbiegach, opłatach, o panujących chorobach, cenach, cłach, różnych pozwoleniach, pożarach, stratach, dziękczynne słowa za udzielony ratunek, nawet o zabobonach, etc. – śmietnik różności o które wielokrotnie pytali Forumowicze w różnych postach.
Co do czasu - wszystko zależy od chęci jak i od nastawienia. W dzisiejszej dobie każdy mówi, że nie ma czasu – ja również, a to już zależy tylko od mnie - czy wypada mi tylko brać, czy powinnam czuć zobowiązanie i choć nie proszona coś dać od siebie. To może każdy w mniejszym czy większym zakresie. Ale nikt mnie przecież nie goni, może ktoś dołączy, zobaczymy czy w ogóle będzie zainteresowanie tematem.
Żałuję ogromnie, że na forum już nie pisze Jola Fontowicz - to była lektura!