Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 16 lis 2024, 09:06

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 107 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: 28 gru 2013, 09:37 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Dziennik Poznański” nr 172 31-07-1886, str.3.:
„W Chlewiskach pod Szamotułami spalił piorun w dniu 24 bm. owczarnią, w której 6 owiec i 3 świnie stały się pastwą płomieni. W tym samym dniu zabił piorun na folwarku Brzeźnie w pobliżu Chlewisk wyrobnika Gorzana, siedzącego na ławie przed domem.”

WBC „Orędownik” nr 80, 07-04-1906 r., str.3:
„Wskutek zaczadzenia się gazem zmarł wczoraj wieczorem w próżnem mieszkaniu przy ul. św. Wojciecha nr. 16. dziewiętnastoletni robotnik Franciszek Wrzesiński z Żegrza.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 250, 31-10-1872 r., str.3:
„Ostrów,25 października. Pożary częste, jakie w okolicy naszej panują zaniepokojają ludność szczególnie wiejską.- Prawie co noc widzimy łuny, często i kilka razem, świadczące o pożarze gdzieś w sąsiedztwie niedalekiem. Nie dawno temu wybuchnął ogień we wsi Krempie, tuż pod Ostrowem leżącej i zniszczył wszystkie zabudowania gospodarcze Wawrzyniaka, a oto znów w nocy z 20 na 21 b. m. podobne nieszczęście spotkało dwóch gospodarzy i jednego wyrobnika wsi tejże. Ogień wybuchnął u gospodarza Kostrzewy w nocy o 1 godzinie i w mgnieniu oka zajął się dom sąsiada wyrobnika Bąka; gwałtowności ognia stawił przez czas niejakiś czoło dach drugiego sąsiada, gospodarza Kaliny, gdyż był dachówką pokryty, w końcu uległ i on sile niszczącego żywiołu.[…]”

WBC „Dziennik Poznański” nr 115, 20-05-1900 r., str.3:
„Nieszczęście. W Biezdrowie pod Wronkami przy naprawie wieży katolickiego kościoła zerwało się rusztowanie. Znajdujący się na niem mistrz blacharski Gościński i jego uczeń Zippel spadli na ziemię i tak okropne odnieśli uszkodzenia, że niema nadziei utrzymania ich przy życiu.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 43, 23-02-1894 r., str.4:
„Dyrekcya policyi otrzymała wczoraj doniesienie, że od 24 godzin zaginął bez wieści 12-letni uczeń szkolny Mieczysław Wagner. Natychmiast zarządzone poszukiwania wykazały, że chłopiec utonął w Cybinie. Zwłok jednakże jeszcze nie znaleziono.”

WBC „Kurier Poznański” nr 86, 14-04-1896 r., str.3:
„Wielkie nieszczęście zdarzyło się w młynie pana Palędzkiego w Gąsawie pod Nakłem. Czeladnik dzierżawcy młyna Pawłowskiego dostał się, nasuwając rzemień na koło, pomiędzy kamienie, które połamały mu ręke i kilka żeber […]”

WBC „Kurier Poznański” nr 214, 18-09-1888 r., str.3:
„Kłecko. We wsi Biskupicach wybuchł w czwartek przed południem ogień u gospodarza Koniecznego i zniszczył mu wszystkie zabudowania.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 177, 05-08-1898 r., str.3:
„Pożar. Wczoraj około 6 wieczorem w sposób dotąd niewykryty powstał pożar przy ulicy Berlińskiej nr. 2 w domostwie fizyka dra Hirschberga. Podobno powstał w stajni, a następnie zajął wielki skład mebli Koenigsbergera, umieszczony w tylnym domu. Skład ten wypalił się do szczętu. Z pożaru tego węgle ogniste spadały aż na plac Wilhelmowski. Ludzie sobie od nich zapalali cygara i papierosy. W piwnicach domostwa miał bardzo znaczne zapasy wina p. A. Cichowicz. Czy one ucierpiały od wody i żaru, trudno dziś osądzić, bo niepodobno jeszcze dla gorączki wejść do piwnic. Pożar był tak znaczny, że w przyległych oficynach z boków i od tyłów na św. Marcinie, już się ludzie wynosili z meblami, bo okna, odrzwia i podłogi już się zaczęły tlić. Szczęściem dla całej, zagrożonej części miasta, okazała się parowa sikawka, która w stosunkowo krótkim czasie zdołała opanować i zlokalizować pożar. Inaczej cały szereg domostw byłby poszedł w perzynę. Wodociągi musiały natężyć całą siłę pary, żeby parowej sikawce dostarczyć tych mas wody, jakie ona zdolna wyrzucić na pożar. Nasza straż ogniowa pracowała jak zawsze wzorowo. I to szczęście, że pożar tak znaczny wybuchł za dnia. Szkody w domostwie i meblach obliczają na 175,000 m. Szklarz Hell ma strat na 12,000 m.”

Pozdrawiam. Jolanta Fontowicz

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 gru 2013, 09:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Dziennik Poznański” nr 63, 18-03-1866 r., str.4:
„Co do pożaru we Wschowie, o którym w krótkich donieśliśmy już słowach, otrzymujemy następne bliższe szczegóły. Pożar rzeczony wybuchł w nocy z dnia 12 na 13 mb. około ½1 godziny prawdopodobnie na górze domu, będącego własnością kupca Lubińskiego. Dom ten położony jest przy Rynku, otoczony tak z lewej jak prawej strony drewnianemi domostwami, dla czego też uległo zniszczeniu aż 10 podobnych domów prawie zupełnie. W ten sposób przedstawia dzisiaj północna część rynku prócz dwóch kamienic narożnych niedopaloną kupę zgliszczów. Domy te narożne, lubo szkudłami kryte, przyczyniły się w znacznej części do wstrzymania ognia, inaczej bowiem byłby się niezawodnie przeniósł i na bliską Szewską ulicę, nader wąską i samemi domami z drzewa zabudowaną. Niemniej przyczyniła się do tego rychła i ochocza pomoc obywateli. Mianowicie wielkie koło gaszenia pożaru położyli zasługi członkowie towarzystwa p. Weitzmanna, którzy tu dają od dni kilku przedstawienia na linie. […]”

Pozdrawiam. Jolanta Fontowicz

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 mar 2014, 07:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Dziennik Poznański” nr 146, 29-06-1872 r., str.4:
„W Warcie utonął 16-letni flis Martowski z pod Koła w Królestwie polskiem. Nieszczęśliwy padł nagle przy skręcie szkóty w wodę, której gwałtowny prąd tak go szybko pochwycił, że nie tylko nie zdołano przyjść mu w pomoc, ale nadto dotąd ciała nie znaleziono.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 146, 29-06-1872 r., str.4:
„W Winnie pod Środą spaliły się 22 b. m. trzy domy mieszkalne, dwie stajnie i stodoła. Ogień powstał w stajni tamtejszego sołtysa i z taką wybuchnął gwałtownością, że mało co z rzeczy zdołano uratować, zwłaszcza że ludzie dość daleko zatrudnieni byli w polu.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 179, 08-08-1900 r., str.3:
„Podczas kąpania utonął w Śremie 11-letni syn sekretarza sądowego Wendta, którego niedawno przesiedlono z Bydgoszczy.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 179, 08-08-1900 r., str.3:
„Młyn Kurtziga w Gnieźnie spalił się onegdaj doszczętnie. Pastwą płomieni padło około 400 centnarów rzepiu, 164 centnarów żyta, wiele centnarów mąki, maszyny i różne przyrządy. Straty wynoszą około 400 tysięcy marek.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 116, 22-05-1887 r., str.3:
„Pożary. W środę 18 bm. rano powstał pożar w Żegrzu pod Poznaniem w stodole gospodarza Tasiemskiego, jak sądzą podłożony przez zbrodniczą rękę. O godzinie 11 ½ przed południem pożar ogłoszono. – W czwartek 19 bm. o godzinie 8 ½ rano powstał w nietłumaczony dotąd sposób pożar w jakiejś komorze na Ostrówku w Poznaniu nr.9. Zapalił się koszyk z bielizną. Ogien ugasili zaraz domowi. Szkoda wynosi 12 marek.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 161, 18-07-1900 r., str.3:
„Podczas kąpania utonęli w Głównie 13letni syn robotnika Rozmiarka, w Wroniawach pod Wolsztynem 13-letni syn robotnika dominialnego Wróblewicza, w Wronkach 33 letni czeladnik stolarski Plew i 16 letni uczeń szewski Antkowiak.
Straszną smiercią zginęła 4-letnia córeczka właściciela Olejniczaka w Zaniemyslu. W nieobecności rodziców zbliżyła się do rozpalonego pieca, sukienki jej się zatliły, a poparzona okropnie na całem ciele, zmarła po kilku godzinach.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 162, 19-07-1900 r., str.4:
„Nieszczęście. Przy narożniku ulicy Wilhelmowskiej i placu Wilhelmowskiego najechał tramwaj elektryczny emerytowanego nauczyciela Wolframa. Ze złamaną nogą odwieziono go do lazaretu.”

Pozdrawiam. Jolanta Fontowicz

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 mar 2014, 08:28 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Kurier Poznański” nr 190, 21-08-1886 r., str. 3:
„Znany w mieście naszem handlarz zboża Piotr Depczyński, wjeżdżając przedwczoraj w bramę domu przy ulicy św. Marcina, uderzył o kamień i spadł w skutek tego z woza, naładowanego zbożem, tak nieszczęśliwie, że dostał się pod koło i natychmiast ducha wyzionął. R. i. p.
Lwówek. W Liniu zdarzył się zeszłego wtorku smutny wypadek. Pan Witołd Wize, plenipotent p. St. Stablewskiego z Zalesia, wybrał się ze szwagrem i elewem gospodarczym na polowanie na kaczki. Aby wystraszyć ptactwo i napędzić je na strzały towarzyszy, stojących nad brzegiem, siadł p. Wize do łodzi i skierował ją w trzcinę. Po niejakim czasie usłyszeli towarzysze krzyk, a wkrótce spostrzegli przewroconą łódź, na której już pana W. nie było. Nie mogąc się dostać do tego miejsca, pospieszyli do wsi po ludzi i wkrótce potem znaleziono pana W. nieżywego w szlamie, w którym się udusił, nie mogąc się zeń wydostać. – Przez śmierć ś. p. Wizego poniosło społeczeństwo nasze znaczną stratę. Był to mimo młodego wieku, gospodarz inteligentny, człowiek prawego charakteru. R. i. p.”

WBC „Kurier Poznański” nr 115, 20-05-1878 r., str. 3:
„Przy maglowaniu w suterenach domu, położonego przy Starym Rynku pod Nr. 91, dostał się dnia 17 b. m. przed południem dwuletni syn wyrobnika Chudego pomiędzy ścianę a magiel. Która mu tak głowę do ściany przytłoczyła, że dziecko to padło nieżywe na ziemię.”

WBC „Kurier Poznański” nr 21, 27-01-1894 r., str. 3:
„W Rynarzewie wybuchły w przeciągu dwóch dni trzy pożary. Dnia 23 b. m. wieczorem powstał ogień w stajni oberzysty p. Wołowskiego, która w krótkim czasie obrócona została w perzynę. Zanim zdołano stłumić ten pożar, wszczoł się już drugi w stodole piekarza p. Knutza, napełnionej zbożem. Nazajutrz rano zgorzała druga stajnia p. Wołowskiego, którą udało się uratować dnia poprzedniego. Mieszkańcy miasta są bardzo zaniepokojeni tymi pożarami.”

WBC „Kurier Poznański” nr 8, 10-01-1907 r., str. 6:
„Koronowo. Rybak Piotr Urbanowski z Mąkowarska przyjechał sankami do miasta. Na moście tucholskim rozbiegały się konie. Urbanowski wypadł z sanek, uderzył głową o drzewo przy drodze i potłukł się tak niebezpiecznie, że po kilku dniach umarł w lazarecie tutejszym na wstrząśnienie mózgu.”

WBC „Kurier Poznański” nr 8, 10-01-1907 r., str. 6:
„Dolsk. Dziewiętnastoletnia Katarzyna Poszywała będąca w służbie u kolonisty Elsnera w Maliniu zahaczyła sukniami o transmisję młockarni, która obróciła się z nią kilka razy i zabiła na miejscu.”

WBC „Kurier Poznański” nr 8, 10-01-1907 r., str. 6:
„Pniewy. Listowy Krause oraz robotnicy Stockhammer i Alex, mieszkający u restauratora Klitscha w Zembowie, zaczadzili się gazem węglowym. Krausego i Alexa dotrzeźwiono, u Stockhammera natomiast wszelkie środki ratunkowe okazały się bezskutecznymi.”

WBC „Kurier Poznański” nr 8, 10-01-1907 r., str. 6:
„Grodzisk. Woźnica dominjalny Kędziora z Rochocic […] nie dążył przejechać dość szybko, pociąg pochwycił go i zabił na miejscu, a wóz podruzgotał w kawałki. Konie uszły szczęśliwie.”

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 18 mar 2014, 06:51 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Kurier Poznański” nr 159, 13-07-1888 r., str. 3:
„Szamocin. Podczas burzy zeszłego piątku zabił w okolicy naszej piorun robotnika Gustawa Kargla, zatrudnionego na łące kopaniem torfu. Inni w pobliżu pracujący robotnicy wyszli bez szwanku.”

WBC „Kurier Poznański” nr 62, 16-03-1882 r., str. 5:
„W Osiecznie zgorzała w niedzielę owczarnia obywatela Adama Mrugalskiego wraz z znajdującym się w niej zapasem słomy i paszy. Podejrzanego o podpalenie robotnika z Kłody przyaresztowano.”

WBC „Kurier Poznański” nr 24, 31-01-1883 r., str. 3:
„Skutkiem nieostrożności, a raczej nieświadomości, zaczadziła się w nocy z dnia 26 na 27 t, m. cała familia, składająca się z rodziców i trzech ich dorastających synów, gospodarza Wincentego Grześko w Nowem Łąkiem pod Rostarzewem. Mimo największych starań i troskliwości ze strony p. dr. Markwitza z Wolsztyna, który prócz innych orzeźwiających środków, ostatecznie transfuzyą krwi zastósował, nie zdołano rodziców do życia przywrócić. Dwóch synów żyje, i jest nieco nadziei że i trzeciego, acz jeszcze bardzo słabego będzie można uratować.”

WBC „Kurier Poznański” nr 24, 31-01-1883 r., str. 3:
„Inowrocław nawiedziły w tych dniach dwa wielkie pożary. W dniu 25 zgorzała do szczętu obora wdowy Seeligowej, położona wśród miasta. W dniu 28 bm. powstał pożar na podwórzu hotelu poznańskiego p. Weissa przy ulicy Fryderykowskiej.[…]”

WBC „Kurier Poznański” nr 124, 03-06-1874 r., str. 2:
„W Obornikach umarł w tych dniach kupiec i radzca miejski p. Bornemann w skutek uderzenia go w głowę przez konia kopytem.”

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 mar 2014, 13:48 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Dziennik Poznański” nr 187, 17-08-1864 r., str.3:
„Śrem.[…] Wybuchły we wtorek około godziny 10 wieczorem pożar w sąsiedniem miasteczku Dolsku, który w przeciągu jednej godziny przeszło 50 zabudowań w perzynę obrócił, przez co wiele rodzin cale swe mienie utraciło, miał być wedle domysłu umyślnie podłożony.[…] W piątek dnia 12 bm. nawiedziła z południa miasto nasze i okolicę ogromna nawałnica z gradem, który padał w wielkości dużego grochu ogrodowego. Szła z północy zachodu w kierunku wschodnim. Czy jakie szkody grad ten w powiecie naszym zrządził, dotąd nie słyszeliśmy.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 203, 06-09-1865 r., str.3:
„Miasto Buk już znowu nawiedzone zostało ogniem. Dnia 30 zm. Wieczorem o godz. 7 ½ spalił się dom cieśli Kutznera i stajnia, która do szczętu zgorzała, z domu mieszkalnego pozostały tylko mury zewnętrzne.[…]”

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 mar 2014, 07:12 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 mar 2009, 20:06
Posty: 1145
WBC „Dziennik Poznański” nr 13, 17-01-1890 r., str.3:
„Przejechany został onegdaj na torze kolejowym pomiędzy Żurawiem a Turzą pewien gospodarz nazwiskiem Kosiński przez pociąg nr. 923. Był to 80-letni starzec, który idąc po torze kolejowym do Turzy dla swej głuchoty nie dosłyszał nadjeżdżającego pociągu; porwany został przez maszynę i śmierć poniósł natychmiast.”

WBC „Dziennik Poznański” nr 137, 19-06-1875 r., str.2:
„Września,[…] W dniu 8 bm. po południu srożyła się nad miastem naszem wielka burza. Podczas niej piorun uderzył w budujący się dworzec na kolei, w dom przy ulicy Poznańskiej i uszkodził nawet, lecz nieznacznie przyrząd telegraficzny na poczcie; nadto uczeń tutejszej szkoły katolickiej, Sikorski, lat 12 liczący, stał się ofiarą pioruna. Stał on podczas burzy pod topolą, w którą piorun uderzył i życia go pozbawił. W dniu 28 ubiegłego miesiąca stały się tutaj pastwą płomieni browar i stajnia obywatela p. Jordana. Ogień był tam, jak się domyślać należy, podłożony.[…]”

_________________
Jolanta Fontowicz


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 kwi 2014, 20:49 
Offline

Dołączył(a): 04 kwi 2014, 10:33
Posty: 1155
witam
Informacje te znalazłem na stronach Pleschen dziś Pleszew
Zima 1184 - kwitną winnice a w lutym zakwitły drzewa
Zima 1289 –w święta Bożego Narodzenia zakwitły fiołki natomiast w lutym chabry
Zima 1572 -drzewa pokryte zielonymi liśćmi
Zima 1622 -styczeń ciepły, luty kwitną drzewa
Zima 1897/98 bardzo ciepła zima

pozdrawiam

henry

_________________
Pozdrawiam
------------------------------------


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 lip 2014, 14:34 
Offline

Dołączył(a): 04 kwi 2014, 10:33
Posty: 1155
witam,

Wzmianka o wielkiej powodzi w Poznaniu
w dniu 9 Lipca 1736 – patrz strona 746
http://www.tandfonline.com/doi/pdf/10.1 ... j.51.5.739

henry

_________________
Pozdrawiam
------------------------------------


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 lip 2014, 18:02 
Offline

Dołączył(a): 28 sty 2011, 11:59
Posty: 172
Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa
Poznań,czwartek 14 lipca 1904
"POSTĘP"
Rawicz. W kościelnej wsi Słupi, zamieszkałej przez 170 gospodarzy,liczącej przeszło 1400 mieszkańców,wybuch w sobotę z rana w szopie kowala Przepióra ogień.Przy silnym zachodnim wietrze ,a braku wody i przyrządów do gaszenia pożar przybrał wielkie rozmiary i rozszerzał z błyskawiczną szybkością po zabudowaniach gospodarczych krytych przeważnie słomą,tak że w krótkim czasie stało w płomieniach 50 gospodarstw,które też doszczętnie zgorzały. "



Pożar był w miejscowości Słupia Kapitulna w sobotę 09.07.1904
Pozdrawiam Wojtek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 lis 2014, 20:16 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 kwi 2011, 19:26
Posty: 409
Lokalizacja: Świebodzin
Indeksując akta USC Skoki natknąłem się na tragiczne wydarzenie, któremu mroczne świadectwo dało 5 kolejnych aktów zgonu.
10 grudnia 1911 roku, około godziny 14. załamał się lód pod dziećmi bawiącymi się na jednej z odnóg Małej Wełny.
Pięcioro z nich,
Stanisław Jarosz (lat 10), Józef Czerwiński (lat 10), Piotr Wesnerowicz (lat 9), Herbert Zerbian (lat 6) oraz Hermann Zerbian (lat 13),
nie wróciło już do swoich domów.

_________________
Pozdrawiam,
Jurek Kołpowski

Poszukuję aktów urodzenia: Jan ANTONIEWSKI alias DANKOWSKI (ok.1769)
Joanna PRZEZDZIECKA (ok. 1771)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 lis 2014, 19:13 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 sie 2013, 11:03
Posty: 107
Natomiast ja przeglądając stare dokumenty dotyczące okolic Nowego Miasta nad Wartą natknąłem się na taki wpis :

"1710r. . w Szypłowie † † na zarazę G. Malechowski ż. jego Marjanna Rozrażewska i siostra Barbara Rozraż. i Antoni Błeszyński, G. Anna Trzeskowska, G. Skowrońska i jej córka Anna. "
Należy tu dodać komentarz Malechowscy to dziedzice Szypłowa i Usłodzina to bogata szlachta, później posiadłość przeszła w ręce Rozdrażewskich i Taczanowskich po których do dziś jest jeszcze pałac w Szypłowie raczej ruina ale w remoncie. Jak widać z powyższego wpisu 7 osób z rodziny w kilku dniach w wyniku zarazy zmarło to też niezła tragedia


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2015, 21:47 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Postęp Nr 102 Poznań, 2.5.1919
Komisariat N. R. L
* Ofiarą nieszczęśliwego wypadku padł wczoraj rano 39-letni szafner kolei elektrycznej Góralski, mieszkający przy ul. Wysokiej 14. Przy przystanku przy ul. Augusty G. był zajęty przy ranżerowaniu wagonów przed godz. 8 rano. Szafnerka nie mogła mu pomagać przy hamulcu, bo liczna o tym czasie publiczność rzuciła się do wagonu, który miano przyczepić. Góralski, chcąc, zapobiedz zbyt gwałtownemu zderzeniu wagonów, chciał wóz powstrzymać, przyczem upadł, a koła wozu przeszły przez niego. G. odniósł ciężkie zgniecenie na głowie i piersiach poczem skonał w kwadransie. Pozostawił żonę i troje nieletnich dzieci. Winę w tym wypadku ponosi publiczność.


Gazeta Szamotulska 1925.02.24 R.4 Nr24
* Mogilno. (Nieszczęście na dworcu.) Straszne nieszczęście wydarzyło się w ubiegły czwartek na mogileńskim dworcu. Mistrz przetokowy Cerkaski dostał się przy ranżerowaniu pomiędzy wagony i poniósł śmierć na miejscu. śp. Cerkaski miał poza sobą 57 lat życia i 32 lata służby kolejowej i niebawem otrzymałby emeryturę. Mimo jednak sędziwego wieku kazano mu jeszcze ranżerować. Trudną tę służbę pełnił nieboszczyk dopiero od 6 dni. Żona śp. Cerkaskiego, która chorowała kilka tygodni, otrzymawszy straszną wieść, o śmierci męża zmarła na atak serca. Ośmioro dzieci opłakuje bolesną stratą rodziców, których straciły w tak tragiczny sposób w ciągu kilkunastu godzin.

Pisownia zachowana
szafner przestarzale-konduktor
ranżerować-co to znaczy, może wiecie. Bo zupełnie mi tu nie pasuje powiedzenie gwarowe mego Taty w te i wew te

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2015, 21:56 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 lut 2011, 22:19
Posty: 14
Dobry wieczór,
znalazłam w sieci, że "ranżerować" mogło oznaczać również "odkurzać",

Pozdrawiam,
Ania

_________________
Poszukuję: Parysek (Galew), Królikowski (Kotliska), Podwiązka (Klimontów), Krawiec (Galew?), Bułygo (Stołowicze), Karnikowski (Łódź), Rembieliński (Łódź)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2015, 22:16 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 01 lip 2010, 21:03
Posty: 4050
Lokalizacja: Obra/Wolsztyn
Genowefa napisał(a):
ranżerować-co to znaczy, może wiecie. Bo zupełnie mi tu nie pasuje powiedzenie gwarowe mego Taty w te i wew te

Skoro mistrz przetokowy czyli osoba ustawiająca wagony kolejowe, to ranżerować (z j.niemieckiego rangieren) oznacza przetaczanie lub manewrowanie wagonami.

_________________
Pozdrawiam
Jurek


***********
Szanuję pracę i dorobek badawczy innych. Dlatego - zgodnie z Regulaminem Forum i prawem oraz aby nie naruszać praw autorskich i nie dokonywać kradzieży wartości intelektualnych - zamieszczam linki do źródeł informacji.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2015, 22:37 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Genowefa - Twoj Tata uzywal to gwarowe slowo w dobrym znaczeniu tak samo jak ja uzywam
je do dzisiaj i jak uzywano u mnie w domu /babcia, mama, ciocie itd/ i znaczylo to
dokladnie "w te i wewte", czyli raz w ta strone raz w druga strone. Tak jak wiele razy rozmawiamy przez
telefon i chodzimy po pokoju w te i wewte, ranzerujemy. Mozna zgodzic sie, ze przetaczanie wagonow
odbywa sie w ten sposob wlasnie bo raz jada w jednym kierunku a pozniej w odwrotnym.

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2015, 00:27 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Serdecznie dziękuję Wam Wszystkim za wyjaśnienie.
Pozdrawiam

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2015, 09:51 
Offline

Dołączył(a): 20 sty 2014, 23:38
Posty: 63
Witam

dokładam cegiełkę:)

Po wypędzeniu Zakonników w roku 1818 postanowili obywatele oborniccy z pomocą rządu pruskiego dzieci dalej kształcić, lecz przyszli z powodu spalenia się miasta w r. 1814 w ogólną biedę. Pożar spowodowało wojsko rosyjskie w północnej części przy stodołach i rozniósł się tak bardzo szybko, że zniszczył wszystko. Z Po tym pożarze budował każdy obywatel jak mógł i z tego powodu powstały mało i lekko budowane budynki. Państwo pruskie przyszło miastu przy budowie nowej szkoły z pomocą i podarowało mu nie tylko potrzebne drzewo, ze starego kościoła, który stał na placu klaztornym, tam gdzie dzisiaj jesion żałobny (Traueresche) stoi, lecz dało także pieniądze.
źródło: Maćkowiak, Kronika miasta Oborniki, Oborniki 1927.

W poszukiwaniu wspomnianego pożaru z pomocą przyszła WBC:

„ODEZWA
o wsparcie nieszczęśliwych Pogorzelców
miasta Obornik.

W nocy z 2. na 3. Miesiąca bieżącego około godziny iedenastey wsczął się pożar w Mieście tuteyszym. - Wielki wiatr strasznie miotający ogniem, w iedney godzinie zniszczył nieledwo ponad połowę miasta, część tę, która w ścisnieniu zabudowaną była, a w którey naywięcey nayuboższe familie tak chrześciańskie iako też i żydowskie zamieszkiwały.
Usmierzenie nocne, i ogień impetny pozeraiący w nayraptownieyszym sposobie zaięte budynki, ledwie dozwoliły mieszkańcom z nich z życiem i dziećmi uciec, a bardzo mała tylko liczba mogła do tego wyratować tę odzież lub pościel, którą na prędce przy wywleczeniu z ognia dzieci schwycić zdołała. Dwie niewiasty i do siedmiorga dzieci niemogąc się z ognia wydobyć, grób swóy w nim znalazły. - Na niesczęśliwych tego poźaru zlał się nayokropnieyszy los ubostwa i nędzy, tułaią się oni z przerazliwem wyrzekaniem i rozpaczą, bez odzieży, żywnoścu, zamieszkań, i sposobu do rozpoczęcia na nowo swych procederow, iakie przed poźarem prowadzili – wołaią i wzdychaią z lamentem i wyciągniętemi rękoma ku Niebu o ratunek.
Gdyby Szanowna a wspaniało myśląca Publiczność tkliwem politowaniem nad biednemi niesczęśliwemi uięta, na wsparcie iakowe dary, bądź w pieniądzach, effektach lub zbożu ofiarować raczyła, i te pod adresem moim tu do Obornik nadsyłać zechciała, tedybym takowe wiernie pomiędzy ratunku potrzebuiących porozdawał, a potem usprawiedliwienie się w tey mierze w gazetach umieścić kazał.
Oborniki dnia 5 Maia 1814.
Podprefekt Powiatu Obornickiego
Rogowski”

źródło: Gazeta Poznańska, 11.05.1814, nr 38


„Powtórny pożar miasta Obornik.

W Polskiey gazecie Poznańskiey z dnia 11. miesiąca bieżącego Nro. 38. znayduie się umiesczone doniesienie o wydarzonym przypadku pożaru w mieście Obornikach w nocy z dnia 2go na 3ci tegoż miesiąca, do którego doniesienia dołączona była do Szanowney Publiczności moia odezwa o wsparcie niesczęsliwych Pogorzelców.
Pożar ten pozostawiaiący po sobie znaczną część miasta w popiele, nie zakończył się na tem, ale raczey drugi nastąpiony w dniu 22gim tego miesiąca w nocy po godzinie 10tey przy naywiększym wichrze, znisczył resztę pozostałego miasta aż do 14tu mieszkalnych w części przy ratowaniu także nadruynowanych budynków. W iedney godzinie stało w płomieniu 78 mieszkalnych budynków z wszystkiemi należącemi do nich przybudowaniami, dwa kościoły parafialne, ieden katolicki, drugi ewangelicki, bóźnica żydowska, kilka gorzalniów, śpichlerzy i stodoł, a rynek i wszystkie ulice napełnione razem straszliwym ogniem, zatamowały biednym mieszkańcom uciekającym z niego wszelki sposób do ratowania rzeczy, lub innych iakowych zabytków, i tak naraz całe miasto Oborniki stało się pastwą płomieni, a liczne niesczęśliwe familie wśród okropnych kup gruzu, naysmutnieyszą swą opłakuią dolę.
Do odezwy zatem powyżey nadmienioney, łączę nieniyszem drugą, prosząc Szanowną Publiczność o nayłaskawsze wsparcie biednych Pogorzelców. Ofiary, któreby dla tychże przeznaczone zostały, raczą Szlachetnomyślni dobroczyńcy nadsyłać iuż nie na moie ręce, ale pod adressem: do JP. Burmistrza Lorenca w Obornikach, gdyż spaliwszy się wspólnie z innemi budynkami i kancellarya Podprefekturalna, Bióro moie tymczasowie do miasta tuteyszego przenieść zniewolony zostałem.
Murowana Goślina dnia 30. Maia 1814
Podprefekt Powiatu Obornickiego
Rogowski
Sekretarz Prefektury, P.P.F. Pepiński”

źródło: Gazeta Poznańska, 04.06.1814, nr 45.

Dla pogorzelców w Obornikach pomoc organizowano w wielu miastach wielkopolskich. Zorganizowano m.in. koncert muzyki, z którego dochody zostały przeznaczone na cele charytatywne.

Doniesienie o Koncercie

Przyiaciele muzyki maią honor donieść, iż Koncert na dochód pogorzelców miasta Obornik przeznaczony, dany będzie dnia 11. m.b. w domu widowiskowym, na który Szanowną Publiczność zapraszaią. Biletów dostać można, iak iuż wiadomo, u WW.JJ.PP. Berlacha, Frosta i Penaka. O sczegółach doniosą afisze.
Poznań dnia 4. Stycznia 1815.

Źródło: Gazeta Poznańska, 04.01.1815, nr 1

Doniesienie o Koncercie

Z przyczyny ciągle trwaiących mrozów, ustanowiony na dzień 11. b.m. Koncert Amatorów muzyki, na wsparcie pogorzelców miasta Obornik, zamiast w domu widowiskowym, dany będzie w Hotelu de Saxe na Wrocławskiey ulicy, we wielkiey sali Redutowey. Biletów dostać można u wiadomych osób po Złł. Pol. 4.

Źródło: Gazeta Poznańska, 07.01.1815, nr 2

DONIESIENIE
Dochód z danego w dniu 11. Stycznia r.b. przez tuteyszych Amatorów muzyki Koncertu na wsparcie pogorzelców Obornickich wynosi, po odięciu wydatków, 128 tall. 12 dgr., któreśmy w powyższym celu Szanownemu Magistratowi miasta Obornik odesłali. Ufni w znanych dobroczynnych chęciach Łaskawey Publiczności, chętnie poświęcimy nasze usługi w rozdaniu biletów do przyszłych Koncertów. Poznań dnia 28. Stycznia 1815.
Karol Berlach. Penak. Frost.

Źródło: Gazeta Poznańska, 01.02.1815, nr 9

Doniesienie o Koncercie
Tuteysi Amatorowie muzyki postanowili, dać w ciągu tey zimy cztery Koncerta w domu teatralnym na korzyść Pogorzelców miasta Pyzdry, Obornik, Szmigla i tuteyszego ubóstwa. Do pierwszego Koncertu wybrany iest dzień 30. b.m. O szczegółach doniosą afisze. Rozdawanie biletów przyięli na siebie JJ.PP. Berlach, Penak i Frost, których także przy kasie dostać będzie można. Amatorowie muzyki przekonani są, iż w tem ich przedsięwzięciu obiawi się ten sam duch dobroczynności obywateli i mieszkańców tuteyszych, którym się zawsze w podobnych wydarzeniach chlubie zalecaią.

Źródło: Gazeta Poznańska, 26.11.1814, nr 95

W następuiących ofiarach raczyli niesczęśliwych pogorzelców miasta Obornik wesprzyć: JW. Mycielska pszenicy wiert. 25. piwa beczek 4. - W. Podprefekt Powiatu Obornickiego żyta wiert. 10. ięczmienia wiert 10. - W. Szambelan Cielecki grochu wiert. 20. żyta wiert. 20. - W. Szambelanowa Dobrzycka Złł. Pol. 120. - JW. Garczyński żyta wiert. 40. - JW. Starościna Zienkowiczowa karrofli wiert. 10 i Złł. 32. gr. 27. - WW. Major Dobieszyński, Kapitan Grabiński, Kapitan Moszczyński, Porucznik Soitow, Proporczyk Grulercerow, Proporczyk Bogdanow i Kapitan Bilajow z batalionu w Skokach konsystuiącego, w bumaszkach rubli 39. w gotowiznie Talatów 40. - JP. Leśniczy borow Skockich Złł. Poł. 18. - JP. Administrator Rakowski w Skokach Złł. Pol. 18. - Przezacne Dominium Skoki chleba bochenków 31. grochu wiert. 2. koszul 12. Tal. 8. Złł. Pol. 4. - Gmina Ewangelicka z Skoków Złł. Pol. 42. - JP. Viertel kupiec z Rogoźna kaszy garn. 6. mąki garn. 8. Złł. 31. gr. 6. - W. Trzciński Złł. Pol. 12. - JP. Burmistrz miasta Ostroroga pszenicy wiert. 1. Złł. Pol. 4. - Miasto Czarnkowo Talar. 33. Złł. 4. gr. 15. - W. Swiniarska z Skoków soli cent. I funt. 54. - Miasto Obrzycko chleba bochenków 26. grochu garn. 8. kaszy garn. 4. mąki wiert 1 ½. Kartofli wiert. 5. koszul 2. Złł. Pol. 161. gr. 21. - W, Gromadziński z Gałowa grochu wiert. 4. ięczmienia wiert. 6. - Miasto Szamotuły chleba bochenków 67. - JP. Bachamowa, Dyrektorka trupy Niemieckiey Złł. Pol. 126. gr. 4. - JP. Obst, kupiec w Poznaniu Złł. Pol. 64. - JP. Possesor Burchardt z Rożnowa chleba bochenków 60. piwa beczek 1. - JP. Naddzierzawca Ruhenke z Gościejewa chleba bochenków 12. grochu wiert. 2. ięczmienia wiert. 1. słoniny ½ połcia. - Z Poznania z komedyi Niemieckiey Złł. Pol. 100. - Z miasta Rogoźna Złł. Pol. 295. gr. 19. - JP. Pancram, Naddzierzawca Ekonomii Obornickiey, rozdzielał sam pomiędzy Pogorzelców znaczne dary w pieniędzach i legumnach.
Wszystkie powyższe ofiary pomiędzy Pogorzelców iak nayskrupulatniey, sprawiedliwie i proporcyonalnie porozdawane zostały, za których udzielenie w imieniu tychże nienieyszem publicznie nayuniżeniey podziękowanie składa. Oborniki dnia 22 Października 1814
Burmistrz z Radą Mieyską

źródło: Gazeta Poznańska, 02.11.1814, nr 88

Nie tylko mieszkańcy Obornik Polacy-katolicy liczyli na pomoc. Prośbę wysyłali również ewangelicy, którym państwo pruskie udzieliło niezbędnej pomocy.

No 5. I. Marz. c. Nr. 64. R.

Względem zbierania ofiar po domach i kościołach na odbudowanie spalonego w Obornikach Ewanielicko-Luterskiego Kościoła, tudzież domu Plebańskiego i Szkolnego.

Na odbudowanie spalonego w dniu 23. Marca 1814 Ewanielicko-Luterskiego Kościoła, tudzież domu Plebańskiego i Szkólnego w Obornikach, dowoliło Królewskie Ministerium Spraw Wewnętrznych, przez Reskrypt z dnia 4. Marca r.b. zbierania ofiar po domach i kościołach, tak w Departamentach Regiencyinych Pruss – Zachodnich, Wschodnich i Litewskich, iako też w tuteyszey Prowincyi.
Wzywamy więc wszystkich Jchmość Konsyliarzów Ziemiańskich tuteyszego Departamentu, ażeby zbieranie ofiar po domach mieszkańców Ewanielickich Burmistrzom i Woytom polecili, Jchmość zaś Xięży Superintendentów upoważniamy, aby zbieranie podobnych ofiar w Kościołach Ewanielicko-Luterskich i Reformowanych przez Kaznodzieiów niezwłocznie uskutecznić kazali. Jchmość konsyliarze Ziemiańscy i Superintendenci, uzbierne na ten koniec pieniądze przeszlą z wykazem gatunku monet pod rubryką, „Haus- und Kirchen-Collecten-Gelder” na ręce JPana Schlogela, Archiwaryusza Regiencyi, w przeciągu 4 tygodni, nam zaś o ilości uzbieranych ofiar raport uczynią.
Poznań, d. 8. Maia 1816.
Królewsko-Pruska Regencya I.

źródło: Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen. 1816.06.11 Nro.2

Na kościoł i budynki szkólne w Obornikach następne do podpisaney Królewskiey Regencyi nadeszły składki.

Od urzędnika ekonomicznego W. Müller z Trzcianki tal. 7 dgr. 22, od kantora JP Okel z Radolina tal. 1 dgr. 3. od proboszcza IX. Swierkowskiego z Jarzębkowa dgr. 8, od Magistratów z Powiedzisk i Czarnkowa resp. Tal. 1 dgr. 10 i tal. 13 dgr. 1, od W. Radzcy ziemiańskiego Powiatu Wyrzyskiego tal. 10 dgr. 16 fen 8 incl. Tal 3 w złocie, od kaznodziei JP. Goltz z Kwieciszewa dgr. 10, od Radzcy ziemiańskiego z Wyrzyska tal. 4. dgr. 6, fen. 10, od proboszcza JX. Koszutowskiego z Szaradowa dgr. 22 fen. 3.
Bydgoszcz, dnia 3 Stycznia 1817,
Król. Pruska Regencya. Wydział Pierwszy

źródło: Amtsblatt der Königlichen Preussischen Regierung zu Bromberg. 1817.03.07 No.10

I. Nro. 723. z Lipca 17.
Względem kollekty dla Obornik.

Dominium i Gmina w Goruńsku w powiecie Międzyrzeckim nadesłała dodatkowo ieszcze 2 tal: kollekty na odbudowanie zniszczonego przez pożar ognia kościoła, budynków plebańskich i szkólnych w Obornikach.

Poznań dnia 21. Lipca 1817.
Królewsko-Pruska Regencya I.

źródło: Amtsblatt der Königlichen Regierung zu Posen. 1817.08.19 Nro.33


Bezpośrednią przyczyną pożaru miała być działalność armii rosyjskiej, która nacierała na zachód za wycofującymi się wojskami polskimi i francuskimi w 1814 roku. Po klęsce Napoleona w Rosji pod Rogoźnem rozegrała się bitwa między będącym w odwrocie Czwartym Pułkiem Nadwiślańskim dowodzonym przez francuskiego generała Girarda, a wojskami rosyjskimi dowodzonymi przez Woroncewa i Czernyszewa. Bitwa rozegrała się na wzgórzu o nazwie Koci Sad w Słomowie. (źródło: http://rogozno.pl/pl/rada-miejska.html). W tym czasie dochodziło do walk pod Rogoźnem, Obornikami, Poznaniem, Sierakowem, Obrzyckiem, Pniewami, Międzychodem oraz Pszczewem. (źródło: M.Łukasiewicz, Armia księcia Józefa 1813, Warszawa 1986, s. 105-107).


*zachowano oryginalną pisownię

_________________
pozdrawiam
Tomek

Poszukuję nazwisk: Darna/Dorna, Giermata, Gromala, Kajpust, Koput/Kaput, Majcherczyk, Mizera, Nowiccy, Pawlisiak, Pietrzak, Ratajczak, Sępek, Skarbek, Srebro, Tecław, Turek, Wałęga, Węgrzak.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 lut 2015, 17:37 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Postęp 1921.03.25 R.32 Nr51

* Do Warty . Wczoraj po południu, na rogu ulic Ewangelickiej i Woźnej, spadła do Warty pięcioletnia dziewczynka. Spostrzegł do znajdujący się w pobliżu Michał Rajkowski, wskoczył do rzeki i uratował dziecko od niechybnej śmierci.

Postęp 1921.03.31 R.32 Nr55

Skutki lekkomyślności. Ofiarami własnej lekkomyślności stali się dwaj tutejsi ślusarze maszyniści Reczykowski i Heinrich, którzy wykonując na stacji lotniczej reparację zbiornika benzyny, nie założyli na twarz masek gazowych, skutkiem czego ulegli zatruciu gazem benzynowym. Znaleziono ich leżących bez życia na dnie zbiornika.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 kwi 2015, 20:38 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Postęp. Poznań 1921.11.09

Niezwykły dramat.
„Dz. Kuj.” podaje wiadomość o następującem straszne m zdarzeniu! Dnia 19. 10. br. o godz. 22 wybuchł potar u gospodarza Fr. Kruegera w Osieku Wielkim. Pożar powstał w stodole, napełnionej tegorocznem zbożem, skąd przerzucił się na budynek mieszkalny i cała posiadłość spłonęła doszczętnie wraz z martwym inwentarzem. Również spaliło się 17 świń i wszelki drób. Wyratowano tylko 3 konie i 10 sztuk bydła. Straty wyrządzone przez pożar wynoszą według podania właściciela 10 miljonów mk. Ofiarą pożaru padła gospodyni Kruegera, nazwiskiem Mina Kretschmer, lat 31 i jej 6-letni syn. Pożar powstał przez podłożenie. Jak śledztwo wykazuje, uczyniła to ze zemsty gospodyni Kretschmar, która się kilkakrotnie odgrażała Kruegerowi, iż go podpali. Powód był ten, iż Krueger się nie chciał z nią ożenić i tego dnia wypowiedział jej miejsce. Kretschmarowa zaraz po podpaleniu budynku najspokojniej położyła się do łóżka i tam się spaliła wraz z synkiem. Po opanowaniu pożaru znaleziono dwie zupełnie zwęglone już głowy na spalonem łóżku.

Postęp. Poznań 1921.11.11

* Poznań. Śmiertelny wypadek. Nocy ubiegłej przy przesuwaniu wagonów na stacji kolejowej najechał wagon na klin zaporowy z taką siłą, ze jeden z wagonów wyleciał z szyn i przygniótł przetokowego Franciszka Szeinera. Odniósł on tak ciężkie porażenia, te zmarł w kilka godzin po wypadku

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 06 maja 2015, 13:35 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski, 12.8.1923

Znowu katastrofa lotnicza w Ławicy. Wczoraj przed południem wydarzyła się znowu katastrofa lotnicza w Ławicy, która pochłonęła w ofierze dwa młode życia. Około godz. 10,30 młody pilot porucznik Kowalski, odbywający swój pierwszy lot po opuszczeniu szkoły lotniczej w Grudziądzu wzniósł się na angielskim aparacie „Bristol” w towarzystwie swego ordynansa Wołoczki. Samolot szybował w lewo, lecz uniósłszy się na wysokość 30 metrów szedł normalnie w gorę. Na wysokości 200 do 300 metrów młody pilot, chcąc się widocznie popisać przed starymi pilotami, wykonał skręt o jakie 30 stopni pochylenia. W tym momencie lotnik widocznie stracił równowagę i z przyczyn niezrozumiałych aparat zrobiwszy dwa płaskie koła runął na ziemię i rozbił się na drobne kawałki. Podobnego rozbicia nie widzieli najstarsi piloci. Ordynans Wołoczko wyleciał z aparatu przy uderzeniu o ziemię i zabił się na miejscu. Kowalski miał oderwaną nogę i odniósł wewnętrzne obrażenia od których zmarł na miejscu. Śp. Kowalski był jedynym synem lekarza ze Lwowa. Katastrofy lotnicze w Ławicy, które w ostatnim czasie zdarzają się zbyt często, niepokoją opinję i wzbudzają wśród naszego społeczeństwa poważne refleksje.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 maja 2015, 08:27 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski. Poznań 10.3.1925

- Groźny pożar. W nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 12 wybuchł groźny pożar w młynie parowym w Chludowie pod Poznaniem, którego właścicielem jest ks. Wężyk z Chojnicy. Na miejsce przybyła zaalarmowana straż pożarna z Poznania, która przy pomocy straży z okolicznych wsi, z Golęcina, Winiar itd. 4 wężami prowadziła energiczną akcję ratunkową. Młyn spłonął doszczętnie, bo akcja ratunkowa skierowana była na sąsiednią gorzelnię, do której też rozszalałego żywiołu nie dopuszczono. O godz. ½ 6 rano straże pożarne skończyły swą pracę. Znaczne straty pokrywa dość wysokie bo na sumę 250 ty s zł. ubezpieczenie młyna. Nad Chludowem i okolicą unosiła się krwawa łuna.

-Poznań. Mniejszy pożar powstał wczoraj o godz. 7 wiecz. w stajni przy Nowym rynku 7, gdzie paliły się pakuły i wełna. Straż pożarna ogień po godzinie stłumiła.

Goniec Wielkopolski. Poznań 15.3.1925

*Ostrów. Straszne nieszczęście spotkało tutejszego obywatela p. Beyera. W czasie jego nieobecności nieznani sprawcy wysadzili dnia 12 bm. o godz. 13. 30 dom jego dynamitem tak że zostały tylko gruzy. Śmierć poniosły 3 osoby, które podczas wybuchu znajdowały się w domu to: 75-letnia Jadwiga Banasz. 15-letnia Rozalja Wieczorek i 1 ½ roczny Ludwik Beyer. Ciężko raniona została p. Marjanna Beyer, żona właściciela. Policja w tej tajemniczej sprawie wdrożyła energiczne śledztwo.

Goniec Wielkopolski. Poznań 18.3.1925

Ostrów. Wybuch dynamitowy, o którym donosiliśmy w niedzielnym numerze, nastąpił nie w Ostrowie, lecz we wsi Kotłowie w powiecie ostrzeszowskim. Wypadek wywołał w okolicy przerażające wrażenie. Ludzie różnie sobie komentują wysadzenie domu w powietrze. Jedni przypuszczają, że jest to jakiś akt zemsty, inni, że właściciel Bayer przechowywał w domu dynamit. W celu przeprowadzenia śledztwa wyjechała na miejsce wypadku komisja śledcza z Poznania i Ostrowa

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 maja 2015, 10:27 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski. Poznań 19.3.1925

Śrem. Śmiertelny wypadek przy pracy. W Żabnie wydarzył się dnia 17 bm- o godz. 11 przed południem straszny wypadek. Podczas młócenia zboża u gospodarza Walczaka walec transmisyjny maszyny parowej porwał 18 letnią robotnicę Marjannę Bredow. Dziewczyna odniosła tak ciężkie obrażenia, że wkrótce zmarła. Wypadek ten wywołał w okolicy wstrząsające wrażenie.

*Środa. Żywa pochodnia. W Nekli zginął tragiczną śmiercią dnia 17 bm gorzelany Józef Melenbrok, liczący lat 63. M. w swoim mieszkaniu w kuchni zajęty był odczyszczaniem spirytusu denaturowanego. Wskutek nieostrożności spirytus zapalił się, a płomienie zajęły ubranie Melenbroka. Nieszczęśliwy wybiegł na podwórze i do pobliskiej gorzelni.
Pomoc jednak przyszła za późno. M. odniósł tak ciężkie obrażenia, że wkrótce wyzionął ducha.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 maja 2015, 13:36 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski. Poznań 11.04.1925

*Poznań.Groźny pożar na Ratajach - dwoje dzieci zginęło w płomieniach. Dzisiejszej nocy o godz. 2 min. 20 wybuchł z nieznanej dotąd przyczyny groźny pożar w zabudowaniach p. Woźniaka na Ratajach. Kiedy zaalarmowana straż pożarna przybyła na miejsce konstrukcja dachu i drugie piętro domu mieszkalnego stało w płomieniach. W pierwszym rzędzie straż pożarna zajęła się ratowaniem rodziny Woźniaków. Ojciec zdołał poprzez palące się schody ujść z dwojgiem starszych dzieci, odnosząc przytem poparzenia, żona jego wraz dwojgiem dzieci została wśród płomieni w mieszkaniu. Dzielni strażacy wydobyli matkę dającą już słabe znaki życia. Dzieci l2-letni chłopiec i 10 letnia córeczka już nie żyły. Śmierć nastąpiła wskutek zaczadzenia się dymem. Mimo energicznej akcji ratunkowej dach i całe 2 piętro uległo zupełnemu zniszczeniu. Wskutek wiatru pożar rozszerzał się z szaloną szybkością i przeniósł się na sąsiedni budynek. Straż pożarna 7 wężami gasiła rozszalały żywioł i nie dopuściła do rozwinięcia się ognia. 7 osób doznało ran poparzenia, odwieziono je wozem ambulansowym do szpitala miejskiego. Straże pożarne zajęte były do godz. 6 rana. Nad Ratajami i okolicą wznosiła się krwawa łuna.

Goniec Wielkopolski. Poznań 12.04.1925

* Echa pożaru na Ratajach. Przyczyna groźnego pożaru który szalał wczoraj w nocy na Ratajach jest już wyjaśniona. Syn Woźniaka ustawił w mieszkaniu sam piec, od którego tliła się belka widocznie od dłuższego czasu wybuchając wreszcie olbrzymim płomieniem. Rodzina Woźniaków nawiedziona strasznem nieszczęściem straciła oprócz dwojga dzieci cały swój dobytek. Świadkowie opowiadają o strasznych scenach, które się rozegrały. Woźniak ojciec zbudził się kiedy pożar rozwinął się już zupełnie. Chcąc ratować żonę i dzieci wybiegł poprzez palące się schody w koszuli do piekarza w sąsiedztwie, ażeby pożyczyć drabiny i w ten sposób ułatwić ucieczkę rodziny przez okno. Tymczasem jeden z synów spuścił się po murze raniąc się ciężko, a 13 letnia córka owinąwszy się w pierzynę zeskoczyła z wysokości II piętra nie robiąc sobie na szczęście nic. Matka i dwoje dzieci zostały w płomieniach a ojciec chcący je ratować padł bezprzytomny wskutek odniesionych poparzeń i zaczadzenia. Straż pożarna zajęła się w pierwszym rzędzie ratowaniem rodziny. Woźniakowa dawała już słabe znaki życia, w szpitalu przyszła jednak do siebie, tak samo ojciec. Oprócz tego wydobyto zupełnie zwęglone trupy chłopca i dziewczynki.
Dom, w którym szalał pożar jest własnością p. Kosickiego. Oprócz rodziny Woźniaków poniosło większe straty kilka innych rodzin, którym zniszczono meble bądź przez o gień bądź też od wody.

Goniec Wielkopolski. Poznań 15.04.1925

* Trzecia ofiara pożaru. Jak się dowiadujemy zmarł wczoraj w szpitalu miejskim wskutek ran odniesionych w płomieniach podczas pożaru na Ratajach Franciszek Woźniak, ojciec nawiedzonej strasznem nieszczęściem rodziny. Jest to trzecia ofiara groźnego pożaru.

Goniec Wielkopolski. Poznań 19.04.1925

*Pogrzeb ofiar pożaru. Wczoraj po południu o godz. 4 odbył się z kostnicy szpitala miejskiego pogrzeb trzech ofiar pożaru na Ratajach. Trzy trumny ojca i dzieci złożono na wozie. Kondukt żałobny prowadził proboszcz kościoła św. Jana na cmentarz parafjalny za Śródką. Licznie zebrana publiczność towarzyszyła tragicznie zmarłym aż do grobu.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 maja 2015, 19:25 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski. Poznań 27.05.1925

*Straszna katastrofa automobilowa pod Kórnikiem. W niedzielę o godzinie 4 po poł. wydarzyła się straszna katastrofa automobilowa na szosie między Kórnikiem a Środą. Samochodem wyjechali z Poznania szofer Bartkowiak ze swoją narzeczoną i znajomi jego państwo Matelowie na wycieczkę do Środy. W drodze powrotnej samochód wpadł nagle do rowu. Panie wypadły na szosę, szofer i p. Matela dostali się do rowu pod pudło samochodu. Wszyscy stracili przytomność. Na miejsce wypadku przybyli mieszkańcy z pobliskich Koszut ze sołtysem na czele. Pierwszej pomocy udzielił ciężko rannym przejeżdżający samochodem lekarz dr. Gaudyński, później przyjechał lekarz dr. Sikora ze Środy. Ciężko rannych przewieziono do szpitala w Środzie. Tutaj okazało się, że stan ich jest poważny. Pani Matela będąca w odmiennym stanie uległa wewnętrznemu krwotokowi oraz złamaniu uda. Narzeczona p. Bartkowiaka również złamała udo. Szofer Bartkowiak złamał sobie udo oraz rozciął w kilku miejscach twarz, a p. Matela złamał rękę i szczękę.

Goniec Wielkopolski. Poznań 04.06.1925

*Dwie katastrofy samochodowe pod Środą. Nad szosą między Środą a Jarocinem cięży jakieś fatum. Zdarzają się tam częste wypadki samochodowe. W sobotę i wczoraj wydarzyły się dwie katastrofy, z których jedna była straszna w skutkach, pociągnęła bowiem dwie ofiary w ludziach. W sobotę dn. 30 maja o godz. 5 po poł. 12 km. za Środą w kierunku Jarocina w samochodzie jechał p. radca Robiński w towarzystwie Prezesa Okręg. Urzędu Ziemskiego p. Borszewskiego i p. Zielewiczowej. W miejscu, w którym zdarzył się wypadek, szosa załamuje się pod kątem prostym, co powoduje właśnie częste katastrofy. Samochód p. R. wjechał na drzewo i rozbił się zupełnie. Pasażerowie wylecieli i ulegli ogólnemu potłuczeniu.
Dr. Borszewski oraz szofer odnieśli poważniejsze obrażenia, życiu ich jednak nic nie zagraża.
Wczoraj pod Środą wydarzyła się druga katastrofa. P. Łuczak, brat fabrykanta maszyn ze Środy jechał motocyklem i w okolicach Janowa wpadł na p. Frąckowiaka z Dębicy, który mimo sygnałów, widocznie ich nie słysząc, wpadł pod motocykl. P. Frąckowiak zmarł z odniesionych ran po przywiezieniu go do szpitala, zaś p. Łuczak, uderzywszy głową najpierw o kamień, a następnie o drzewo, skonał na miejscu, rozbiwszy sobie tak głowę, iż mózg z niej wytrysnął. Motocykl potrzaskany całkowicie. Pomocy śp. Frąckowiakowi udzielał dr. Sikora. Jest to czwarty wypadek samochodowy pod Środą w przeciągu dwóch ostatnich tygodni.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 26 maja 2015, 13:18 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski. Poznań 10.07.1925

Oborniki. Przedwczoraj udał się gospodarz Stanisław Sobczak, ur. 1886 r. czółnem przez Wartę na pole. Jednak w kilka metrów od brzegu wywróciło się czółno i S. się utopił. Dotychczas zwłok jego nie zdołano odszukać". S. pozostawił żonę i 5 dzieci.

Goniec Wielkopolski. Poznań 14.07.1925

*Wyłowienie zwłok z Warty. W Mściszewie (pow. obornicki) wyrzuciła Warta zwłoki gospodarza Stanisława Sobczaka ze wsi Złotorja, który utonął przed kilku dniami. S. chciał się czółnem przedostać na przeciwny brzeg Warty w celu koszenia łąki. Na środku rzeki czółno przewróciło się a S. utonął. Zmarły osierocił żonę i pięcioro dzieci. W kieszeni topielca znaleziono 100 dolarów i 700 zł.

*Ofiara kąpieli. Wczoraj utonął podczas kąpieli w Warcie w pobliżu dawniejszych łazienek miejskich 19 letni Kałka Zygmunt zamieszkały przy ul. św. Marcina 2. Zwłok jego jeszcze nie wydobyto.

Goniec Wielkopolski. Poznań 24.07.1925

*Szlachetny czyn urzędnika policyjnego. Wczoraj około godz. 6 po poł. urzędnik kryminalnej policji Władysław Wesołowski przechodził nad Wartą niedaleko nowych łazienek miejskich. Usłyszał nagle krzyk i ujrzał wystającą z wody rękę tonącej dziewczynki. Wesołowski nie namyślając się, prędko wskoczył w pełnym rynsztunku do wody i po dłuższej walce z wartkim prądem zdołał wyciągnąć tonącą dziewczynkę. Ciężkie ubranie i długie buty utrudniały mu bardzo zmaganie się z falą. Następnie p. Wesołowski zajął się ratowaniem dziewczynki, która po dłuższym czasie odzyskała przytomność, dziękując mu za uratowanie. Wypadkowi przysiadało się około 500 osób, które znajdowały się na łące. Dziewczynka wkrótce zniknęła w tłumie, tak, że nie zdołano stwierdzić jej nazwiska. P. Wesołowskiemu należy się uznanie i wdzięczność za szlachetny czyn. Jak się dowiadujemy p. W. uratował z toni już kilka osób.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 03 cze 2015, 09:10 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski, Poznań. 14.06.1930

*Po kwiaty dla ukochanej matki... obie utonęły w rzece.
Wstrząsający bohaterstwem wypadek śmierci wydarzył się onegdaj w Wiecku, pow. starogardzkiego. Dwie córeczki p. Mehlera w wieku 3 i 5 lat zbierały na łące kwiaty, by uwić z nich bukiety dla powracającej ze szpitala chorej matki. W pewnej chwili młodszej dziewczynce wpadł gotowy już bukiet do rzeki. Dziecko, chcąc go chwycić, przechyliło się wpadając również do wody. Na pomoc tonącej pospieszyła starsza siostrzyczka, która jednak pociągnięta przez tonącą również znikła pod wodą. Rozpacz rodziców po utracie jedynych dzieci - bezgraniczna.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 cze 2015, 11:07 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski, Poznań. 19.09.1926
*Strzałkowo. (Wagon porwany przez wichurę). Na stacji kolejowej w Strzałkowie, między dyrekcją kolejową poznańską a dyrekcją warszawską, w niedzielę huraganowa wichura oderwała jeden z wagonów stojącego tam pociągu towarowego i popędziła go w kierunku Warszawy. Poznańska dyrekcja kolejowa natychmiast zawiadomiła o tem odnośne stacje, a ze Słupiec wysłano w pogoń drezynę z kilku pracownikami kolejowymi, którym z trudem udało się zatrzymać wagon w odległości 3 km od Słupiec. Wagon, pędzony wichrem, przebył 7 km.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 cze 2015, 12:08 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski, Poznań. 23.03.1927

*Swarzędz. (Pożar fabryki) W niedzielę wczesnym rankiem zaalarmowani zostali obywatele Swarzędza wieścią, iż płonie fabryka obróbki drzewa p. Aleksandra Sobczaka przy ul. Kilińskiego 12. Paliła się szopa z wielkiemi zapasami drzewa. Na miejsce pożaru przybyła oprócz miejscowej straży pożarnej także straż z Gruszczyna a krótko potem także straż z Poznania. Szopa pomimo usilnych złączonych zabiegów spłonęła, uratowano jednakże oddział maszyn. Pożar niebawem ogarnął również warsztat kołodziejski p. Hoffmana, który spłonął także z zapasem drzewa. Przy nadludzkich wysiłkach straży ogień w końcu zlokalizowano i agaszono. Straty są bardzo poważne, p. Sobczak ocenia je na 40.000 zł., zaś p. Hofman na 10.000 zł. Fabryka p. Sobczaka nie będzie mogła na razie pracować, gdyż wszystko, prócz maszynerji, stało się pastwą płomieni. Zachodzi silne podejrzenie, iż ogień został podłożony. Miejscowa policja wszczęła energiczne dochodzenia w kierunku ujawnienia sprawców.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 11 lip 2015, 00:04 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski. Poznań. 15.06.1928

*Bydgoszcz. (Straszna burza i grad). Nad powiatem bydgoskim szalała w ub. niedzielę gwałtowna burza, połączona z orkanom i gradem. Burzy takiej najstarsi ludzie nie pamiętają. Szkody wyrządzone przez wicher, grad i deszcz są olbrzymie. Kilkudziesięcioletnie topole, lipy i jesiony wiatr powyrywał z ziemi z korzeniami. Nawet rozłożyste dęby nie ostały się przed wichrem. Grube ich pnie przełamane w połowie sterczały, jak gdyby ogromne pale. Grad ściął zboże wprost na pniu. Groch i owies wtłoczone są w ziemię. Żyta w okolicy Kusorzęda i Strzelna dochodzące już do półtora metra znikły z powierzchni ziemi.
W Tryszczynie orkan powalił stodoły i obory miotając nimi w powietrzu, jak domkami z kart. We Wtelnie wiatr powalił 8 stodół i obór, kilkanaście domów mieszkalnych uległo poważnym uszkodzeniom. Po wsiach nad któremi przeszedł orkan niema ani jednej całej szyby.
W Kusorzędowie grad zniszczył 2075 morgów zboża w 85 proc. W Strzelnie 3600 morgów w wysokości 90 proc., w Tryszczynie 625 morgów w wysokości 25 proc. Straty według prowizorycznych obliczeń przewyższają półtora miljona złotych.
Również w powiecie wyrzyskim burza dała się silnie we znaki, łany zboża zostały gradem zupełnie zniszczone. Istny cyklon szalał nad majątkiem Rzęskowo, własności pp. Piotrowskich. W ciągu trzech minut wicher zdarł dosłownie wszystkie dachy w okolicy, porozrywał mury domów mieszkalnych i budynków gospodarskich ciskając cegłami, jakgdyby drobnymi kamyczkami. 100-letnie drzewa w parku powyrywane zostały z korzeniami. Po przejściu cyklonu grad dopełnił reszty zniszczenia. Straty spowodowane cyklonem przewyższają 200000 zł.
Grudziądz. W powiecie kartuzkim szalała onegdaj burza z gradem i wichrem. W wielu miejscach, jak np. w Bukowej Górze grad wybił 100 proc. zasiewów. Szalejąca wichura powyrywała wiele drzew i poczyniła znaczne szkody.

pisownia oryginalna

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 lip 2015, 09:35 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski 21.12.1929.

Zderzenie auta straży pożarnej z elektrowozem.
Wczoraj o godz. 18 na ul.Focha w pobliżu ulic Strusiej i Wyspiańskiego do szło do zderzenia się auta pędzącej straży ogniowej z tramwajem linji nr. 4.Auto to było jednem z oddziału spieszącego do pożaru przy ul Niegolewskich, gdzie zapalił się skład tapicerski.. Prowadził je sierżant Kozner. Przed autem znajdował się elektrowóz linji 10, którego konduktorowi Kozner dawał znak ręką, by tramwaj na przystanku zatrzymał się dłużej, celem wyminięcia go. Tramwaj jednak ruszył tuż przed autem, a ponieważ droga po prawej stronie była zatarasowana Kozner autem skręcił z tyłu elektrowozu na lewą stronę. W tej samej chwili jednak nadjeżdżał z przeciwnej strony pociąg tramwajowy linji nr 4. na który auto wpadło.Wskutek zderzenia auto zostało zdruzgotane a platforma elektrowozu rozbita. Na wozie strażackim jechali ogniomistrz Junghahn oraz strażacy Cofte, Hoppe, Dobierzyński i Suchecki, którzy odnieśli rany na głowie i twarzy. Okaleczenia odnieśli również pasażerowie tramwaju, gdzie powstał popłoch. Rannych opatrzyło Lek. Pog. Rat. (66-66).
Na miejsce wypadku napływały tłumy publiczności, wskutek czego musiała interwenjować policja. Na bruku ulicznym leżały rozrzucone przyrządy pożarnicze, węże gumowe, rozdzielacze, prądownice, drabiny, liny, rozbite szkło itp. Usuwanie szczątków rozbitego wozu strażackiego trwało blisko do godz. 22. Również odstawiono do remizy uszkodzony wóz tramwajowy.
Kto ponosi winę za wypadek wyjaśni śledztwo, gdyż motorniczowie tłomaczą się należycie. Z drugiej strony zaznaczamy, że wozy straży ogniowej i pogotowi lekarskich są uprzywilejowane i wolno im dla skrócenia drogi lub wyminięcia przeszkody jechać stroną nieprzepisową.


pisownia oryginalna

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 paź 2015, 17:46 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
Krotoszyński Orędownik Powiatowy Nr.76 z dnia 30 września 1931 roku.
Klepsydra
Ś.p.
Aleksander hr. Skrzyński.
W osobie ś. p. Aleksandra Skrzyńskiego, który tak nagle i tragicznie zginął, schodzi do grobu
jedna z najwybitniejszych postaci Polski powojennej,a zarazem jeden z Polaków najbardziej znanych na świecie.
Z nazwiskiem Aleksandra Skrzyńskiego złączone są dzieje dyplomacji wskrzeszonej Rzplitej.
Na okres jego sterowania ministerstwom spraw zagranicznych przypada uznanie wschodnich granic Polski przez Radę ambasadorów w roku 1923.
On reprezentował Rzplitą w ciężkich dla naszej dyplomacji latach, gdy w Europie wytwarzała się nowa równowaga sil.
Z Jego nazwiskiem związany jest układ w Locarno, On wreszcie przewodniczył rządowi koalicyjnemu, który rządził Polską
w latach 1925/6. Na tem tak bardzo odpowiedzialnem stanowisku, wśród niezwykłych trudności gospodarczych
i politycznych, złożył ś. p. hr. Skrzyński dowody wielkiego talentu i wielkiego poświęcenia sprawie publicznej.

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 lis 2015, 13:57 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Orędownik 1937.03.13.

Troje dzieci spaliło się żywcem.
Gniewkowo. W Wygodzie pod Gniewkowem, pow. Inowrocław, urządziła sobie prymitywne
mieszkanie w norze piaskowej rodzina bezrobotnego Stanisława CzekaIskiego, składająca się z ojca, matki, 5-letniego synka oraz 3-letniej i dwumiesięcznej dziewczynki. Onegdaj w godzinach rannych Czekalski wyszedł w poszukiwaniu za pracą. Krótko po nim wyszła także jego żona do lasu by uzbierać trochę drzewa. Z niewyjaśnionych na razie powodów wybuchł w mieszkaniu pożar, w czasie którego zginęły wszystkie pozostałe bez opieki trzy maleństwa. Dzieci nie mogły wydostać się na dwór, ponieważ drzwi były zamknięte.
Wypadek wywołał w całej okolicy wstrząsające wrażenie. Rozpacz szczególnie matki, która do pewnego stopnia zawiniła, jest tak wielka, że graniczy wprost z obłędem. Na miejscu tragicznego zajścia gromadziły się tłumy ludzi. W dniu wczorajszym przybyła komisja sądowo-śledcza z Inowrocławia, która przeprowadziła szczegółowe dochodzenia.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 12 sie 2016, 10:15 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Gazeta Powszechna 1939.08.01 R.22 Nr174

Utonął na wycieczce. Upalna niedziela skłoniła wielu mieszkańców naszego miasta, do opuszczenia rozpalonych murów i zakurzonych ulic.. Udano się na wycieczki do lasów w okolicy, zażywając słońca i kąpieli.. Nie obyło się bez wypadków. Na zakręcie Warty pod Puszczykówkiem około południa utonął 25-letni pomocnik kupiecki Stanisław Gadomski, zamieszkały przy ul. Małeckiego 21. Gadomski dostał się poza t. zw. faszynę i nie posiadając w dostatecznym stopniu umiejętności pływania zniknął pod wodą. Zwłoki wydobyli przygodni świadkowie wypadku, zbyt późno jednak by Gadomskiego uratować.
Zawezwano Pogotowie Ratunkowe (66-66) z Poznania. którego lekarz stwierdził zgon.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 18 wrz 2016, 15:10 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Gazeta Międzychodzka Nr 84, środa dnia 22 lipca 1925 r.

Szamotuły. (Ofiara kąpieli.) W niedzielne rozsłonecznione południe zdarzył się tragiczny wypadek, którego ofiarą padło kwitnące życie młodzieńca. Oto wraz z kilku kolegami do dołów pozostałych po cegielni przy drodze do Gąsaw udał się do kąpieli 18 letni Teofil Maćkowiak. Woda w tych dołach jest zimna i głęboka, dno nie równe, nagle powiększające głębię. Maćkowiak, nie umiejący pływać potknął się i wpadł w nie dostępną głębinę. Doraźny ratunek był niemożliwy i nieszczęsny chłopiec pozostał na dnie stawu. Natychmiast przedsięwzięte przez policję i straż ogniową poszukiwania nie dały żadnego rezultatu i dopiero dzisiaj rano udało się wydobyć zwłoki młodzieńca. - W żalu pozostałej strapionej biednej matce wyrażamy nasze szczere współczucie.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 06 paź 2016, 19:43 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Goniec Wielkopolski 13.5.1915

W Targowejgórce powstał pożar na probostwie i zniszczył stodołę i stajnię. Pożar spowodowały iskry z przejeżdżającego pługu parowego.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 mar 2017, 15:04 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Przewodnik Katolicki. 1913 R.19 nr27

- Prośba. W ubiegłym tygodniu szalał w naszej wiosce, znanej z brzozy legendowej, straszliwy pożar. 25 budynków: 5 mieszkalnych i 20 gospodarczych, a co najgorsza także jedno życie ludzkie padło ofiarą rozpętanego żywiołu. Liczne rodziny zostały bez dachu nad głową, bez inwentarza, bez sprzętów najpotrzebniejszych, nawet bez środków żywności, bo silny wiatr z tak szaloną szybkością przenosił płomienie z budynku na budynek, że niewiele zdołano uratować. Wszyscy z wyjątkiem jednego byli, co prawda, zabezpieczeni, lecz zabezpieczenie budynków starych, pod słomą, ledwie drobną będzie dla pogorzelców pomocą. Wobec ogromu nieszczęścia stoimy, my najbliżsi, bezsilni Widzimy, że koniecznie trzeba i to zaraz, ho czas żniw już bliski, - odbudować więc trzeba przynajmniej to, co niezbędne, a przekonujemy się, że pomoc współmieszkańców wioski i współparafian żadną miarą me wystarczy. Jesteśmy przeto zmuszeni odezwać się do miłosierdzia serc szlachetnych w społeczeństwie naszem o szybką pomoc, o ratunek dla naszych nieszczęśliwych pogorzelców. Ofiary wszelkie, choćby najdrobniejsze, wdzięcznem sercem przyjmiemy. »Błogosławieni miłosierni, albowiem miłosierdzia dostąpią«.
Gryżyna, w czerwcu 1913 X. Wolniewicz, Józef Lossow.
P. S. Prosimy uprzejmie ofiary, których odebranie w gazetach szczegółowo poświadczać będziemy, przesyłać pod adresem: X. Wolniewicz Gryżyna p. Racot.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2018, 15:32 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Postęp.Poznań, czwartek dnia 17 września 1903.

T u I c e . W poniedziałek wieczorem wybuchł u oberżysty Majewskiego ogień. Wieczorem wysłał gościnny człowieka, by przyniósł z stajni nafty. Niestety człowiek ów wziął światło ze sobą, od którego zapaliła się nafta i explodowała. Cała stajnia stanęła w płomieniach. Wprawdzie człowiek ów sam się wyratował, ale spaliła się para małżeńska, która w stajni nocowała. Ratować nie było co. Ogień się skończył, gdy stajnia z ziemia zrównaną była.

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2018, 18:44 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 01 lip 2010, 21:03
Posty: 4050
Lokalizacja: Obra/Wolsztyn
Genowefa napisał(a):
spaliła się para małżeńska, która w stajni nocowała

Czy to było małżeństwo? Nie wiem... ;-)
Ona - Maria (Marianna) Glinkowska z domu Tyc, wdowa, lat ok. 66
http://szukajwarchiwach.pl/53/1867/0/4/ ... VQmpCs0dog
On - Wawrzyn Adamczyk, stanu wolnego, lat ok. 60
http://szukajwarchiwach.pl/53/1867/0/4/ ... uQis0Ajmrw

_________________
Pozdrawiam
Jurek


***********
Szanuję pracę i dorobek badawczy innych. Dlatego - zgodnie z Regulaminem Forum i prawem oraz aby nie naruszać praw autorskich i nie dokonywać kradzieży wartości intelektualnych - zamieszczam linki do źródeł informacji.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2018, 20:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lis 2009, 21:44
Posty: 422
Jerzy Drzymała napisał(a):
Genowefa napisał(a):
spaliła się para małżeńska, która w stajni nocowała

Czy to było małżeństwo? Nie wiem... ;-)
Ona - Maria (Marianna) Glinkowska z domu Tyc, wdowa, lat ok. 66
http://szukajwarchiwach.pl/53/1867/0/4/ ... VQmpCs0dog
On - Wawrzyn Adamczyk, stanu wolnego, lat ok. 60
http://szukajwarchiwach.pl/53/1867/0/4/ ... uQis0Ajmrw

Hmmmm,
Refleksja - czy stare konie się nie kopią?
:) :)

_________________
Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych.
DankaW


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 maja 2018, 23:50 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publica ... 8049?tab=1
Gazeta Polska: codzienne pismo polsko-katolickie dla wszystkich stanów 1928.07.24 R.32 Nr168 - str.3

Zaginął w Tatrach śp. Jerzy Leporowski, kupiec z Poznania, który 19 bm. wchodził na Kozi Wierch nową drogą i został przygnieciony odłamami skały.
Tragicznie zmarły pozostawił młodą żonę i 6-letniego synka.
e-kartoteka:
https://szukajwarchiwach.pl/53/474/0/19 ... RmkhfzfGtg
skan 552
...

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 wrz 2021, 16:14 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

Dziennik Poznański nr 118, 24.V.1859.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Ostrzeszów, 19 maja. Dziś o godzinie 1 w nocy zbudził nas krzyk ogniowy. Z niesłychaną szybkością ogarnął element niezatrzymany część rynku tutejszego i nie było mimo największych usiłowań żadnego ratunku. Spaliła się cała południowa strona rynku wraz przybocznemi budynkami, które, wyłącznie jednego, do Polaków należą. W obawie, aby ów straszny pożar dalej na miasto się nie rozciągnął i aby w tym razie potrzebne siły dostarczyć, zawiadomił ks. dziekan Waber o tem radzcę ziemiańskiego w Kempnie, który osobiście niebawem o 7 godzinie z rana wraz dwiema sikawkami i żandarmeryą na pomoc przybył. Wiele szkody narobiło się przez ów nieszczęsny wypadek, który, jak mówią, przez nieostrożność sług w czasie cielenia się krowy w oborze powstał. Najbardziej dotknęło to nieszczęście naszego drogiego nam obywatela Rachelskiego, który zaledwie z życiem, z żoną, siedmioro dziećmi i starą matką, na pół nago ocalony został. Kiedy już widział, że jego majętność zupełnie stracona, z odwagą męzką niósł jeszcze swym sąsiadom pomoc, wystawiając się na niebespieczeństwo nawet własnej osoby. Niech mu Najwyższy za to chlubne postąpienie stokrotnie wynagrodzi! Pomoc nadbiegłych z okolicy wieśniaków, którzy swem gorliwem zajęciem prawdziwy przykład miłości braterskiej okazali, zatamowała już o godzinie 4 pożarowi dalsze pustoszenie.

Dziennik Poznański nr 144, 26.VI.1859.

Str. 4- wiadomości miejscowe i potoczne.
Poznań, 25 czerwca. Z różnych stron dochodzą nas wiadomości o gradach i ulewach. Nawałnica, która przeszła przez Poznań w zeszłą środę, spadła na Czarnków i jego okolicę. Nad łąką do Lubasza należącą oberwała się chmura, i zatopiła włościan tamże cięciem trawy zajętych. Woły, które na drugiej stronie się znajdowały przepłynęły szczęśliwie i powróciły do Lubasza. Na folwarku przy łące stały czworaki, w które w przeszłym tygodniu uderzył piorun i przeciął balkę w dachu na dwoje; podczas wezbrania woda lała się oknami do izb. Listowy idąc z listami drogą, zaskoczony tą burzą ulewną, zaledwie zdołał uciec przed wezbraną wodą na wierzbę. W samym Czarnkowie, gdzie się właśnie jarmark odbywał taki był w rynku nawał wody, iż poobalał stojące tam tasze i naniósł wiele piasku. Ludzie pouciekali z końmi, odcinając od wozów postronki i zostawiając swoje wozy na rynku. Miasto Czarnków, okolone wzgórzami ciągnącemi się wzdłuż Noteci, przy ulewach zawsze bywa więcej zalane, niż miejsca na równinach położone, ale takiej ulewy ludzie nie pamiętają.

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 01 paź 2021, 15:48 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

Dziennik Poznański nr 164, 21.VII.1859.
https://polona.pl/item/dziennik-poznans ... AyMzg0MTQ/

Str. 4.

Odezwa.
Wśród zgliszczy i gruzów dymiących się jeszcze, wśród płaczu, jęków i łez, wśród ojców w głuchej stojących rozpaczy nad szczątkami pracy i potu swego, wśród matek głodne a nagie dzieci do piersi swych tulących, podnosimy nasz głos, wołamy o wsparcie i pomoc. Klęska bo wielka, straszliwa nawiedziła zagrody nasze.
„Było to w czwartek dnia 14 b. m., kiedy w Izbicach, wsi należącej do dóbr Łaszczyńskich, postrzedz się dały czarne dymu kłęby, zwiastuny pożaru. W oka mgnieniu i płomień wystrzelił z jednego z gospodarstw, przy suszy niezmiernej, przy zapasach drzewa w podwórzach nagromadzonego, przy dachach słomą pokrytych, przy powstającym wietrze z niewymowną szerzący się szybkością. Nim pierwsza sikawka na pomoc zdążyć zdołała, już kilka zajęło się gospodarstw, a mimo to, że wnet ośm na miejscu stanęło, w dwóch godzinach 10 gospodarstw z wszystkiemi zabudowaniami, ze sprzętem domowym i gospodarczym, z zapasami żywności w perzynę się obróciło. Bo też ludzie wszyscy żniwem zajęci, w polu się wówczas znajdując, kiedy przypadli, nic już wyratować nie zdołali z płomieni, co wszystko były ogarnęły. Co gorsza, większa część zboża sprzętu tegorocznego pastwą się stała płomieni. Tak więc w oka mgnieniu kilkadziesiąt rodzin i tak niezamożnych największej uległo nędzy, najcięższemu ubóstwu. Ani czem głodu zaspokoić, ani czem nagie członki przyodziać, ani gdzie głowę schronić, ani gdzie bydło pomieścić, które pasąc się w polu, przez to ocalało, ani narzędzi ni sprzętów nie mając, któremiby resztę plonów tegorocznych zebrać mogli z pola, wołają o pomoc nieszczęśliwi. Aby przeto nieszczęściu zaradzić, pomódz ile się da, zawiązał się podpisany komitet. Odzywa się on do serc rodaków i nierodaków czułych na obce nieszczęście, i prosi w imieniu tych nieszczęśliwych o datki z dala i z bliska, w pieniądzach, przyodziewku, pościeli, bieliźnie i jeżeli można żywności. Każdy grosz z wdzięcznością będzie przyjęty, a modły tych, którym oschną łzy, zagoją się rany wsparciem chrześcijańskiem, wyjednają błogosławieństwo Boże na tych, co niezapomnieli o słowach Zbawiciela: „Coście jednemu z tych uczynili, toście mnie samemu uczynili.”
Podpisani jak najchętniej podejmują się odbierania wszelkich datków, z których się czasu swego publicznie wyrachować nie zapomną.

Łaszczyn, dnia 6 lipca 1859.

Komitet dla wsparcia pogorzałych w Izbicach.
Schopis, radca ziemiański. Ignacy Sczaniecki. Ks. Zingler. Ludwik Sczaniecki. Konstanty Sczaniecki.

Dla wygody mieszkańców miasta Poznania, p. Magnuszewicz w Bazarze wyłożył listę do zapisywania darów, któreby w myśl powyższej odezwy dla nieszczęśliwych pogorzelców u niego złożono.

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 paź 2021, 12:47 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

Dziennik Poznański- rok 1859.
(link powyżej).

Nr 177, 5.VIII.

Str. 4- wiadomości miejscowe i potoczne.
- W południową godzinę 31 lipca wybuchnął we wsi Sypniewie, w powiecie złotowskim, rejencyi kwidzyńskiej, pożar, który w jednej chwili prawie całą wieś w perzynę obrócił. Tylko dwa gospodarstwa chłopskie, kościół, szkoła i zabudowania dominialne ocalały. Wszystkie zniszczone budynki były słomą pokryte, a przy posusze od kilku miesięcy panującej, ratunek był niemożebny, chociaż 5 sikawek przybyło. 30 gospodarstw z całkowitym sprzętem zgorzało. Około 70 familii zostało bez pomieszkania i pożywienia dla siebie i swego dobytku. Z ludzi nikt się nie spalił, lubo wielu zostało pokaleczonych. Gospodarze prawie wszyscy ubodzy, mieli z oszczędności swe zabudowania tylko bardzo nisko, zaś ruchomości i zboże wcale nie zabespieczone. Nędza jest bardzo wielka.

Nr 181, 10.VIII.

Str. 3- wiad. miejscowe i potoczne.
- Piszą do Gazety W. Ks. Poznańskiego: Znów smutną odbieramy wiadomość. W Spławiu pożar zamienił wczoraj całe gospodarstwo włościańskie w perzynę ze wszystkiemi sprzętami tegorocznemi. Ogień wybuchł w wozowni, gdzie 4letni syn gospodarza wszedł wczoraj po południu i niewiadomo czy się bawił zapałkami, czy też skutkiem innego przypadku, dosyć, że z tego miejsca wyszedł ogień o godzinie trzeciej i rozszerzył się na całe gospodarstwo. Chłopiec zgorzał w wozowni śród płomieni, naoczny świadek opowiadał nam że jeden włościanin rzucił się do budynku palącego się i już chwytał chłopca za włosy, gdy odzienie na nim zaczęło się palić, a płomienie go ogarniać; unosząc więc własne życie, chłopca pozostawił, który też śród płomieni zginął. Dwanaście świń i jedna krowa spaliły się. Sikawki cztery przybyły ze wsi przyległych i przyłożyły się do gaszenia ognia, który niechybnie byłby się przeniósł na przyległe gospodarstwa, gdyby nie cisza panująca w powietrzu, sikawki i ludzie silnie broniący sąsiadów. Tak wczorajsza niedziela smutną była dla Spławia. Niemożem dosyć napominać, aby rodzice i starsi mieli pilne oko na dzieci i chowali przed niemi zapałki, które już tylu nieszczęść stały się przyczyną.

skan 4, wpis 36-
Spławie, zm. Józef Jurga 3 lata i 6 m-cy, rodz. Wojciech Jurga, Elżbieta Rubisiak.
Przyczyna zgonu- concremuitae?
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... 6879144aab

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 paź 2021, 06:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2292
Lokalizacja: Poznań
Cytuj:
Przyczyna zgonu- concremuitae?
concrematio - spalenie

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 08 paź 2021, 09:48 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Paweł Wietrzykowski napisał(a):
Cytuj:
Przyczyna zgonu- concremuitae?
concrematio - spalenie

Witam.

Nie byłam pewna, czy dobrze odczytałam.
Dziękuję Pawle :)

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 24 paź 2021, 16:23 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

https://polona.pl/press/dziennik-poznan ... 2Nzk/1859/

Dziennik Poznański nr 206, 10.X.1859.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.

Do niem. Gaz. Pozn. piszą z Wolsztyna, że w nocy na 31 z. m. nawiedziła znaczna burza tę okolicę. We wsi Paproć uderzył piorun w stodołę i zniszczył ją; z dwóch dziewczyn, które tam spały, jedna zupełnie spaloną, druga niebezpiecznie poparzoną została.

Nr 229, 7.X.1859.

Str. 4- wiadomości miejscowe i potoczne.

Niem. Gaz. Pozn. donosi, że w dniu 24 z. m. wybuchł ogień w dominalnej stodole we wsi Małejłęce, który lubo natychmiast spostrzeżony, tak się szybko szerzył, że w krótkim czasie pochłonął 3 stodoły i dwie stajnie. Szkoda jest znaczna, bo stodoły były napełnione zbożem. Domyślają się, że złośliwa ręka ogień ten podłożyła, lecz dotychczas jeszcze na nikogo podejrzenie nie padło.

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 02 lis 2021, 14:15 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

https://polona.pl/press/dziennik-poznan ... 2Nzk/1859/

Dziennik Poznański nr 262, 16.XI.1859.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.

Poznań, 15 listopada…
- Czytamy w niemieckiej Gaz. Pozn., że wicher, jaki dął w pierwszych dniach b. m. wywrócił około 400letnią, 12 łokci obwodu mającą, lipę przed katolickim kościołem w Siedleniu pod Wolsztynem. Zdarzyło się to w czasie nabożeństwa w dzień zaduszny, w chwili kiedy znaczna liczba ludzi kończąc procesyą do kościoła wracała. Gdyby się to było parę minut wprzódy stało, niezawodnie spadająca lipa byłaby kilku ludzi zabiła.

Dziennik Poznański nr 285, 14.XII.1859.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.

Poznan, 13 grudnia…
- Miasteczko Żnin nawiedził w końcu przeszłego miesiąca trzy razy pożar, to jest 21, 23 i 29 listopada, który zniszczył kilka domów w części miasta tak zwanej „Podmury”, zamieszkałej po większej części przez wyrobników. Wybuchł on w pierwszych dwóch razach tak gwałtownie, że biedni mieszkańcy nie mogli z ruchomości nic wyratować. Wielu zatem ludzi utraciło cała swą chudobę.

Dziennik Poznański nr 296, 28.XII.1859.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.

Poznań, 27 grudnia…
- Parę nieszczęśliwych zdarzyło się przypadków w mieście naszem, w samo pierwsze święto. Nad ranem powstał pożar w jednym z ciasnych domów ulicy Wronieckiej; ogień wprawdzie rychło stłumiony został, ale jeden z mieszkańców domu, przestraszony palącemi się schodami, chcąc się ratować wyskoczył z trzeciego pietra na ulicę i na miejscu się zabił. Dziecko, które był wprzódy oknem wyrzucił, uszło ze złamaną ręką. Przed południem znowu w jednym z domów na Wilhelmowskim placu dwoje dzieci pozostawionych bez dozoru przez matkę, które wyszła była do kościoła, zajęło się przez nieostrożność od ognia i żywcem się spaliło. Były to podobno dzieci oficjalisty od kolei żelaznej.

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 07 sty 2022, 13:36 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

https://polona.pl/press/dziennik-poznan ... 2Nzk/1860/

Dziennik Poznański-
Rok 1860.


Nr 11, 14.I.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Z pod Jutrosina, 10 stycznia. Jak cały nasz naród wielkiemi nieszczęściami publicznemi od lat wielu słynie, tak i w pojedynczych zakątkach nie trudno o smutne nowiny. Miastu Jutrosinowi szczególnie losy cierpień nie skąpią. Wczoraj nowy przybył pogorzelec w mieście, już i tak prawie przez samych pogorzelców zamieszkałem. Byłoby okropną, gdyby się sprawdzić miało, że ogień z umysłu został podłożony. Jak wielkiego potrzeba było zubożenia moralnego na duchu, aby się do tak niesłychanój posunąć zemsty. Przededniem, kiedy ojciec stary z jednym z swych synów i dziewką w stodółce młócili, niegodziwa ręka podpaliła oborę. Ledwie zdążono bydło wyprowadzić, niebawem i stodoła i dom z wszystkiemi nieomal zapasami stały się pastwą płomieni. Jak ciężko było patrzeć na ojca z poparzonemi rękami stojącego nad zgliszczami siedziby swojej, a mimo to litującego się nad sprawcą domniemanym swej niedoli. Szczęściem było, że budynek podpalony był ostatnim na ulicy, a wiatr z boku na pole skry roznosił. Co do nieuwierzenia, to że sikawka miejscowa i wiadra komunalne w nadpsutym były stanie; i gdyby nie czynna sikawka z gorliwemi obrońcami z Dubina, byłby może pożar dalej się rozszerzył. Nie tylko od czasu do czasu, ale szczególnie zaraz po każdym przybyłym ogniu powinni radzcy miejscy sikawki kazać rewidować i naprowiać, nieodkładając ani o jeden dzień, aby być gotowemi, jeśliby jutro znów „gore!” zakrzyknęli.

Drugiem nieszczęściem, jak słychać, było zabójstwo sześć dni wprzódy popełnione na publicznej drodze tuż pod Jutrosinem, gdzie gospodarz Franciszek Czech z Dubinka został kamieniem życia pozbawiony przez P. gospodarza ze Szkaradowa. Było to w dniu targowym; po skończonych sprzedażach wstąpili na posiłek do szynkowni, zaczęli grać w karty. Grali do wieczora, nareszcie się pokłócili, przestali grać, pogodzili się, i szli razem ku domowi. Ledwie wyszli za miasto, tuż pod wiatrakiem wszczął P. kłótnią na nowo, dopominając się od Czecha przegranych pieniędzy, które Czech gdy oddać się wzbraniał, powalił go o ziemię, a pochwyconym kamieniem tak tłukł po głowie, aż mu czaszkę potrzaskał. Było tam przytomnych jeszcze dwóch chłopów z tych samych wsi; lecz kiedy jeden z nich jako sąsiad Czecha chciał bronić, pochwycił go w pas sąsiad drugiego, i bronić nie pozwolił. Na tę morderczą scenę najechał żandarm, i odprowadził na pół żywego Czecha przy pomocy życzliwego sąsiada do miasta, gdzie wnet wśród okropnych boleści życie ranny zakończył, zostawiając wdowę z pięciorgiem małych dziatek. Napastnicy obaj nazajutrz do więzienia odprowadzeni zostali z domów, do których na nocleg się udali; twierdzili przy wstępnem śledztwie, że o niczem nie wiedzą. Jeden z nich już siedział raz w więzieniu za kradzież, a praca należała u niego do wyjątku. Nie idzie wszakże zatem, aby lud w tutejszych stronach miał być w ogólności zepsutym; owszem ogół jest bardzo dobry.

Akt zg. Franciszka Czecha:
3.I.1860, skan 16, wp. 1-
Franciszek Czech lat 42.
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... 0f117e3302

Akt małż. Franciszka-
19.VI.1849, skan 4, wp. 4-
Franciszek Scheck lat 31.
Marianna Duda lat 20.
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... 8da53b169c
Na BaSI są dzieci Franciszka i Marianny, zapisanej jako Duda.

Drugi ślub wdowy po Franciszku-
5.V.1861, skan 11, wp. 6-
Wojciech Rybacki, wdowiec lat 32.
Marianna Czech, wdowa lat 32.
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... c5e261e3a2

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 sty 2022, 16:34 
Offline

Dołączył(a): 28 lut 2017, 07:45
Posty: 1921
Lokalizacja: Gdańsk
Witam.

Dziennik Poznański.
(link powyżej).

Rok 1860.


Nr 33, 10.II.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Poznań, 9 lutego. Przedwczoraj około godziny 11 wieczorem spalił się ze szczętem wiatrak pomiędzy tutejszym dworcem kolei żelaznej a wsią Jeżyce. Ratować nie było sposobu. O przyczynie wybuchnięcia ognia dotąd jeszcze nic nie słyszeliśmy.

Nr 39, 17.II.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Poznań, 16 lutego. Dziś w nocy między godziną drugą a trzecią powstał pożar na parterze domu pod nr. 19 na Butelskiej ulicy. Śpieszna pomoc rychło pożar przytłumiła, przy czem jednak się nie obeszło bez uszkodzenia sprzętów wylękłych mieszkańców domu zagrożonego.

Nr 100, 1.V.

Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Poznań, 30 kwietnia. Dziś w nocy pomiędzy 1 a 2 godziną wybuchł ogień w mieście tutejszem w pracowni fotografii Eugelmanna, na ul. Wilhelmowskiej, niedaleko poczty. Dzięki rychłej pomocy zdołano wnet pożar przytłumić, tak iż prócz samej pracowni, która się znajdowała w tylnem zabudowaniu, nic więcej nie spłonęło.

Spalony wiatrak-
Mapka obrazująca położenie wiatraków- do roku 1848.
Na Jeżycach zaznaczone 2.
Obrazek
Rok ok. 1893- tu zaznaczono już tylko jeden.
Obrazek

Czy ten spalony wiatrak, to ten dolny z górnej mapki?

Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 107 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL