Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 23 gru 2024, 16:46

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 36 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Pogrzeb i ślub
PostNapisane: 17 lip 2018, 17:34 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2309
Lokalizacja: Poznań
W moim drzewie mam ciekawy przypadek: żona umiera w wyniku powikłań poporodowych 04.12.1864 roku a wdowiec....bierze ślub z następną wybranką 12.01.1865 roku.
Czy spotkaliście się w Waszych poszukiwaniach z podobnym przypadkiem ?

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 lip 2018, 18:02 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 gru 2013, 00:47
Posty: 34
Lokalizacja: Czarna Łąka
Chodzi Ci o to, że bez rocznej żałoby?
W parafii pod Częstochową, którą częściowo indeksowałem, było to na porządku dziennym. Kiedy umierała matka kilkorga dzieci, to kto miał się nimi zająć? Ojciec musiał pracować. Tacy wdowcy żenili się niezwłocznie. We wspomnianej parafii (Koziegłówki) koleżanka indeksująca zgony spotkała przypadek (w czasie zarazy), że rolnik w ciągu jednego miesiąca pochował dwie żony i dwoje dzieci.

Pozdrawiam, Sławek

_________________
Szczególnie szukam aktu urodzenia praprababki: Katarzyna Mielcarek zd. Nowakowska córka Franciszka i Marianny Jura (1842-1875, chyba Górzno?).


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 lip 2018, 18:14 
Offline

Dołączył(a): 09 lut 2016, 19:45
Posty: 57
Witaj,
też mam taki przypadek. Pierwsza żona mojego przodka umiera 05.09.1831 roku (po niespełna roku ślubu), a on ślubuje z drugą żoną już 29.09.1831 roku. Co ciekawe - z pierwszego małżeństwa nie ma dzieci, więc skąd taki pośpiech? Kiedy druga żona umiera 03.02.1854 roku i zostawia go z 6 dzieci, z trzecią żoną ślubuje 25.04.1854 roku (aż po prawie 3 miesiącach). Do tego trzecia żona jest 23 lata młodsza i jest chrześniaczką jego drugiej żony. Dawniej jak, zwłaszcza mężczyzna, zostawał wdowcem z dziećmi, szybko szukał żony i opiekunki do tych dzieci, więc szybkie śluby nie były niczym nadzwyczajnym.

_________________
Pozdrawiam
Agnieszka Komicz - Muszyńska


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 lip 2018, 19:21 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 lip 2013, 09:11
Posty: 5245
Lokalizacja: Poznań
Pierwsza żona mojego przodka umiera 4.05.1737 roku, z drugą żoną bierze ślub 17.06.1737r. Z pierwszą żoną chyba nie miał dzieci, bo ich nie znalazłem, ale chłop szedł w pole i ktoś musiał zająć się domem i inwentarzem.
Z wdowami było trochę inaczej, musiały przejść ok. roczny okres żałoby, a to ze względu na to, żeby nie było wątpliwości czyje dziecko urodziła. Tylko starsze wdowy czasami wychodziły powtórnie za mąż wcześniej.

_________________
Pozdrawiam
Henryk Krzyżan


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 lip 2018, 20:19 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 kwi 2009, 17:30
Posty: 5182
Cytuj:
Z wdowami było trochę inaczej, musiały przejść ok. roczny okres żałoby, a to ze względu na to, żeby nie było wątpliwości czyje dziecko urodziła. Tylko starsze wdowy czasami wychodziły powtórnie za mąż wcześniej.

Było wiele odstęp od reguły czy też od zarządzeń zapisanych w Kodeksie Napoleona.
Mój prapradziadek zmarł na cholerę dnia 13-08-1852 r., pozostawiając ośmioro dzieci.
Owdowiała praprababcia ponownie wyszła za mąż dnia 27-11-1852 r., czyli trzy miesiące i 14 dni po śmierci prapradziadka.
Nie była "starszą wdową", z drugiego małżeństwa urodziło się czterech chłopców.
Wszystko do sprawdzenia w parafii Kowalew pow. Pleszew

_________________
Pozdrawiam Danka

Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych.
ks. Jan Twardowski


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 18 lip 2018, 10:24 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 sty 2012, 22:11
Posty: 886
Lokalizacja: Poznań
W mojej rodzinie jest podobnie, na dodatek kilka takich przypadków. Mąż rzemieślnik. I żona rodzi kolejne dziecko 22.03.1890, umiera (żona) 04.06.1890 r. Kolejny ślub 11.08.1890 r.

_________________
Magdalena Blumczynska
-----------------------------
Kessel,Hubert,Vietz RudalCiastowski, Lorkiewicz- Sarnowa,Szymanowo,Bojanowo,Rawicz
Czekalscy, Stacheccy - Dąbrówka Kościelna,Pobiedziska Poznań
Staniewscy - Dubin,Jutrosin, Kórnik,Poznań,Pobiedziska


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 18 lip 2018, 13:19 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2309
Lokalizacja: Poznań
Dziękuję Wam, trochę mnie pocieszyliście bo już zwątpiłem w daty....

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 18 lip 2018, 20:59 
Offline

Dołączył(a): 18 paź 2010, 22:14
Posty: 230
Witam. U mnie I żona mojego pra pra umiera dzień po ślubie. Miesiąc później pra pra bierze kolejny ślub. II żona umiera za 3 miesiące. Dopiero 3 żona, z którą pra pra bierze ślub 4 mce po śmierci II żony. III żona dożywa późnej starości ... Po drodze były jeszcze zapowiedzi jednego ślubu, do którego jednak nie doszło. Pozdrawiam. G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 lip 2018, 10:03 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lut 2011, 20:14
Posty: 205
Lokalizacja: Poznań
Wyobraźmy sobie sytuację, która mogła mieć dawniej miejsce - wdowa szybko wychodzi za mąż i przyjmuje nowe nazwisko. Za jakiś czas rodzi się dziecko - pogrobowiec, którego ojcem jest zmarły mąż. Będzie ono nosić nazwisko obcego człowieka. Ciekawe, ile takich przypadków jest w genealogii?

_________________
Pozdrawiam

Katarzyna

Poszukuję : Szawelski, Jurgowski (Jórgowski), Lindner (Lintner), Karpiński, Biały, Duczmal (Pogrzybów, Ligota, Janków Zaleśny)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 lip 2018, 12:30 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
KaDet napisał(a):
Wyobraźmy sobie sytuację, która mogła mieć dawniej miejsce - wdowa szybko wychodzi za mąż i przyjmuje nowe nazwisko. Za jakiś czas rodzi się dziecko - pogrobowiec, którego ojcem jest zmarły mąż. Będzie ono nosić nazwisko obcego człowieka. Ciekawe, ile takich przypadków jest w genealogii?


Na to pytanie to chyba nie jest w stanie nikt odpowiedzieć.
W jednej parafii na początku XIXw. spotkałam się z przypadkiem, że drugi mąż wdowy nie uznał syna jako swojego. Po sprawdzeniu okazało się, że miał rację. Jego żona została wdową na początku maja. W lipcu wzięła ślub z kawalerem, a w grudniu urodziła syna. Jej drugi mąż ( pomimo tego ,że przed ślubem był kawalerem) nie uznał syna, co zostało odnotowane w metryce.


Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 lip 2018, 16:02 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3802
miroslawa napisał(a):
KaDet napisał(a):
Wyobraźmy sobie sytuację, która mogła mieć dawniej miejsce - wdowa szybko wychodzi za mąż i przyjmuje nowe nazwisko. Za jakiś czas rodzi się dziecko - pogrobowiec, którego ojcem jest zmarły mąż. Będzie ono nosić nazwisko obcego człowieka. Ciekawe, ile takich przypadków jest w genealogii?


Na to pytanie to chyba nie jest w stanie nikt odpowiedzieć.
W jednej parafii na początku XIXw. spotkałam się z przypadkiem, że drugi mąż wdowy nie uznał syna jako swojego. Po sprawdzeniu okazało się, że miał rację. Jego żona została wdową na początku maja. W lipcu wzięła ślub z kawalerem, a w grudniu urodziła syna. Jej drugi mąż ( pomimo tego ,że przed ślubem był kawalerem) nie uznał syna, co zostało odnotowane w metryce.


No i właśnie żeby nie było takich sytuacji, prawo nakazywało (w różnych czasach na różny sposób), aby wdowy mogły ponownie wyjść za mąż po upływie odpowiedniego zakresu czasu. Niektórzy ludzie bezmyślnie stosujący kategorie myślowe "równouprawnienia" nazywają to dyskryminacją, a przecież wdowców sama natura zabezpieczyła przed analogicznym problemem...

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 lip 2018, 17:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2309
Lokalizacja: Poznań
Cytuj:
Wyobraźmy sobie sytuację, która mogła mieć dawniej miejsce - wdowa szybko wychodzi za mąż i przyjmuje nowe nazwisko. Za jakiś czas rodzi się dziecko - pogrobowiec, którego ojcem jest zmarły mąż


W tej materii mam w swoim drzewie piękną sytuację, którą już kiedyś sygnalizowałem: Było dwóch braci, nomen omen Piotr i Paweł praz dwie siostry. Jak to bywa - jedna z sióstr zmarła i zmarł również ów Paweł. Co robi Piotr: żeni się z wdową, adoptuje jej czworo dzieci i 'pogrobowca', który rodzi się cztery miesiące po ślubie. W sumie ze wszystkich trzech związków rodzi się jedenaścioro dzieci. Można? Można! :D

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 lip 2018, 04:27 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lut 2011, 20:14
Posty: 205
Lokalizacja: Poznań
Paweł Wietrzykowski napisał(a):
Cytuj:
Wyobraźmy sobie sytuację, która mogła mieć dawniej miejsce - wdowa szybko wychodzi za mąż i przyjmuje nowe nazwisko. Za jakiś czas rodzi się dziecko - pogrobowiec, którego ojcem jest zmarły mąż


W tej materii mam w swoim drzewie piękną sytuację, którą już kiedyś sygnalizowałem: Było dwóch braci, nomen omen Piotr i Paweł praz dwie siostry. Jak to bywa - jedna z sióstr zmarła i zmarł również ów Paweł. Co robi Piotr: żeni się z wdową, adoptuje jej czworo dzieci i 'pogrobowca', który rodzi się cztery miesiące po ślubie. W sumie ze wszystkich trzech związków rodzi się jedenaścioro dzieci. Można? Można! :D


Bardzo ładna historia :)

_________________
Pozdrawiam

Katarzyna

Poszukuję : Szawelski, Jurgowski (Jórgowski), Lindner (Lintner), Karpiński, Biały, Duczmal (Pogrzybów, Ligota, Janków Zaleśny)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 lip 2018, 23:29 
Offline

Dołączył(a): 28 paź 2017, 22:32
Posty: 222
Moja praprababcia owdowiała 6.06.1856. 16.11.1856 poślubiła młodego kawalera, który umarł 2.12.1856. Następnie 24.05.1857 poślubiła mojego prapradziadka.
Czyli miała trzech mężów w ciągu jednego roku :D

_________________
Małgorzata


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 lip 2018, 08:29 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 paź 2007, 08:22
Posty: 2668
Lokalizacja: Poznan
Moj Pradziadek ozenil sie drugi raz z moja prababcia 3 miesiace po smierci
pierwszej zony. Z pierwszego malzenstwa zostalo 7 dzieci wiec nie dziwie sie
wogole szybkiego powtornego slubu. Z moja prababcia mial kolejne 7 dzieci,
moja babcia byla przedostatnia a pradziadek mial wtedy 64 lata...
za rok byl jeszcze jeden syn.
Druga zona, moja prababcia byla o 20 lat mlodsza od meza, zapewne
to pomoglo :wink:

_________________
Hania
___________________________
Poszukuje aktu urodzenia Franciszek Thym, Tym, Timm, Timme, Thiem urodzony przed 1780 rokiem, zawod:młynarz

Haplogrupa V

Magiczne slowa: Prosze, Dziekuje, Przepraszam


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 lip 2018, 11:10 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
mausi napisał(a):
Moja praprababcia owdowiała 6.06.1856. 16.11.1856 poślubiła młodego kawalera, który umarł 2.12.1856. Następnie 24.05.1857 poślubiła mojego prapradziadka.
Czyli miała trzech mężów w ciągu jednego roku :D

Małgorzata opisała sytuację z XIXw , a zaś znam podobny przypadek z czasów nam bliskich czyli II poł. XX w
Prosta wiejska kobieta miała pięciu mężów w tym wdowców, z którymi nie miała dzieci. Z każdym małżeństwem przybywała jej gromadka obcych dzieci i każdy następny mąż opiekował się swoimi dziećmi oraz dziećmi jej byłych mężów nie zaś jej. Ponieważ mężowie umierali ich dzieci zostawały pod jej opieką. Kiedy dorosły i " wyfrunęły z gniazda" owa kobieta [ ok. 60 lat] chciała ułożyć sobie życie i wyszła po raz szósty za mąż tym razem jednak zaraz po ślubie wyjechała razem z mężem z rodzinnej wsi [ z okolic koło Rzeszowa] aż na Dolny Śląsk. Szczęście jej i tutaj trwało krótko gdyż mąż za kilka miesięcy nagle zmarł.

Jej przybrane dzieci zabrały ją z powrotem w swoje rodzinne strony, a od jej przybranej wnuczki wiem, że była dobrą kobietą i wszystkie przybrane dzieci traktowała jak swoje.


Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 lip 2018, 19:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 06 lip 2009, 17:12
Posty: 715
Lokalizacja: Buk Przeźmierowo
Ze strony Mamy 3xpradziadek umiera w 1828 roku po niespełna roku 40 letnia wdowa z 6 dzieci wychodzi za mąż za 26 latka.W 1834 roku małżonka składa papiery rozwodowe,a w 1837 jest rozwód.Młody małżonek zainteresowany był tylko pieniędzmi i gospodarką nie dbał o żonę i Jej dzieci i to m.in. była podstawa do rozwodu.Urszula ponownie się już nie ożeniła.
Natomiast mój dziadek ożenił się po raz drugi pół roku po śmierci żony,ale tu motywacją było czworo małych dzieci.Moja babcia wyszła za dziadka(rocznik 1865 -41lat) mając 19 lat i mieli jeszcze wspólnie ośmioro dzieci.Choć wszyscy już pomarli ,(ostatnia synowa dziadka zmarła miesiąc temu)szanowali się bez względu na matki i z nami potomkami jest tak samo.Nie ma podziału,wszyscy się bardzo szanują.
Krzysztof.

_________________
Sibilski choć obecnie Nadobnik.
http://sibilski.org/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 lip 2018, 16:28 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 03 sie 2015, 07:29
Posty: 146
Lokalizacja: Poznań
Wydaje mi się, że dawniej była to dość powszechna praktyka, zwłaszcza na terenach wiejskich. Dla przykładu - pierwsza żona mojego pradziadka, Jadwiga Jankowiak, zmarła 03.03.1939 r., zostawiając go samego z czwórką dzieci. Zaledwie miesiąc później, w kwietniu, ożenił się on z Władysławą...Jankowiak, siostrą zmarłej żony. Dziadek opowiadał, że jego mama była gospodynią u księdza i gdy umarła jej siostra, to właśnie ksiądz namówił ją do wyjścia za wdowca i opieki nad siostrzeńcami. Para doczekała się jeszcze siedmiorga dzieci. :P

_________________
Pozdrawiam
Monika


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 lip 2018, 17:21 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Kodeks Napoleona mówi:
punkt 228.
" Żona nie może wchodzić w powtórny związek, aż do upłynienia dziesięciu miesięcy , od rozwiązania małżeństwa poprzedzającego"

Wobec tego ten punkt dotyczy wdów nie zaś wdowców. Jeżeli wdowiec żenił się z panną, to nie ważny był okres od zgonu poprzedniej żony. Okres trzech miesięcy to prawdopodobnie kiedyś dotyczył żałoby skoro było na to przyzwolenie kościoła. Było to również zgodne z kodeksem.

Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 lip 2018, 18:46 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2309
Lokalizacja: Poznań
Cytuj:
Wobec tego ten punkt dotyczy wdów nie zaś wdowców


To bardzo ważna i ciekawa reguła.
Dziękuję Mirko :)

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 lip 2018, 20:02 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Dziękuję :D Również wszystkim dziękuję :D :D :D

Im więcej szczerych i otwartych spostrzeżeń, wątpliwości, przypuszczeń tym więcej materiału porównawczego.

Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 26 lip 2018, 15:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 kwi 2009, 17:30
Posty: 5182
Pawle,przepisy prawne regulowały sprawę w odniesieniu do kobiet czyli wdów, życie pokazuje, że nie zawsze stosowano się do tego prawa i wdowy wychodziły dużo wcześniej za mąż, z zupełnym pominięciem obowiązującego okresu czasu miesięcy. W postach wyżej masz przykłady.

_________________
Pozdrawiam Danka

Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych.
ks. Jan Twardowski


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 26 lip 2018, 19:55 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 maja 2008, 21:51
Posty: 348
Lokalizacja: Brzeg Dolny
Cytuj:
Pawle,przepisy prawne regulowały sprawę w odniesieniu do kobiet czyli wdów, życie pokazuje, że nie zawsze stosowano się do tego prawa i wdowy wychodziły dużo wcześniej za mąż, z zupełnym pominięciem obowiązującego okresu czasu miesięcy.

Niejako w uzupełnieniu wypowiedzi Danki podam przykład z parafii Kołaczkowice w powiecie rawickim.
20 września 1807 roku umiera mąż komornik pozostawiając 36 letnią wdowę z czwórką dzieci, do tego będącą w zaawansowanej ciąży. Wdowa pięć tygodni po śmierci męża rodzi córkę. Dwa tygodnie później (11 listopada) zawiera małżeństwo z 30 letnim kawalerem. Z nowego małżeństwa rodzi się dwoje dzieci, jednak jedno z nich wkrótce umiera. Nowe małżeństwo trwało 6,5 roku. Żona umiera w kwietniu 1814 roku pozostawiając wdowca z sześciorgiem dzieci. On po trzech tygodniach wdowieństwa żeni się z 26 letnią panną z którą doczekał się czworo pociech (piąte zmarło wkrótce po urodzeniu). Teraz z kolei w 1836 roku umiera mąż. Wdowa tym razem wychodzi za mąż za 32 letniego kawalera zaraz po minięciu 9 miesięcy od śmierci małżonka.

Pozdrawiam,
Roman


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 lip 2018, 19:32 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
A jak wytłumaczyć taką sytuację??
Od 150 lat w rodzinie nie było wdów czy wdowców. Średnia życia 70-80 lat. Od 1855r od śmierci żony jednego z dwóch potomków rozpoczęła się gehenna bo nie wiem jak to nazwać. W niedługim czasie zmarła żona jego jedynego brata. Ożenili się ponownie, ale też wkrótce im umarły żony przy lub po porodach. Po raz trzeci już nie zawierali małżeństw. Z pięciu ich synów wszyscy zostali podwójnymi wdowcami po raz trzeci nie zawierali małżeństw pomimo tego, że mieli małe dzieci. Ich synowie umierali w dzieciństwie, bądż zginęli w czasie I W.S. Dwóch co ocalało [ za młodzi na wojnę] adoptowało dzieci nie mając własnych. Córki zaś umierały tak jak matki przy lub po porodach, albo ślad po nich zaginął[ bo nie ma dokumentacji] . Próbowali się ratować często zmieniali miejsce zamieszkania, próbowali zmieniać nazwisko, żenili się z Niemkami, w końcu adopcje wyciszyły tą sytuację. Średnia życia 50-60 lat. Do I poł. XX w zostało się nazwisko, ale nie ocalał żaden męski potomek z tej linii. Nazwisko nosiły wszystkie adoptowane dzieci.
Tak w skrócie przez cały wiek.

Pozdrawiam,
Mirka G.
Ps. Dzisiaj po analizie rodziny muszę rozpocząć badania DNA, żeby od nowa rozpocząć poszukiwania swoich prawdziwych korzeni.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 lip 2018, 20:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 02 sie 2008, 18:47
Posty: 964
Lokalizacja: Pępowo / Wrocław
To straszne.Nie wiem,czy istnieje jakiś gen destrukcji,ale tu na to wygląda.Współczuję takiego losu.

_________________
Pozdrawiam.
Barbara


"Gdzie się człowiek ulągnie,tam ciągnie".


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 lip 2018, 23:48 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Barbaro- bardzo dziękuję za współczucie.
Dochodzę przyczyny takiego losu dlatego też zwróciłam się na forum w nadziei, że ktoś miał podobną sytuację i podzieli się swoimi spostrzeżeniami. Wielokrotne wdowy i wdowcy z tego okresu jak i nadmierne zgony dzieci( poza epidemiami) to jest dla mnie nienaturalna kolej rzeczy. Analizowałam wiele metryk z wcześniejszych okresów czasowych i takie sytuacje były sporadyczne. Ludzie dożywali sędziwych lat pracując ciężko nawet w XVII w z jedną żoną czy mężem oraz z gromadką dzieci -pomimo wielu ciężkich epidemii. Dożywanie do 90 czy 100 lat nie było wcale takie rzadkie jak nam się wydaje. Co się nagle stało, że okres życia tak się skrócił?? Jaki był powód wymierania całych rodzin skoro jeszcze dwa wieki przedtem wszyscy sobie żyli zdrowo do sędziwych lat?? Dlaczego adoptowano dzieci nie mając swoich? Czy był to jakiś zwyczaj czy przesądy??

Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 06:34 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 sty 2017, 11:10
Posty: 2309
Lokalizacja: Poznań
Mirko
Cytuj:
Jaki był powód wymierania całych rodzin skoro jeszcze dwa wieki przedtem wszyscy sobie żyli zdrowo do sędziwych lat?? Dlaczego adoptowano dzieci nie mając swoich?

Czy brałaś pod uwagę chorobę dziedziczną ? Może analiza przyczyn zgonów odpowie na Twoje pytanie.

_________________
Pozdrawiam, Paweł
poszukuję: Wietrzykowski, Wyzuj, Gibowski, Sławek

Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 11:31 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Bardzo dziękuje za odzew.
Metryki zgonu przeanalizowałam od 1671roku. Co prawda do 1794r nie wpisywano przyczyn zgonu czy też wieku , jednak analiza rodziny jednocześnie wskazywała na średnią życia 70-80 lat. Od 1794r rozpoczęto opisywać przyczyny zgonu, a proboszcz sam chorując używał momentami określeń, które wymagały fachowej konsultacji. Zgony w rodzinie następowały z powodów naturalnych czyli ze starości lub z powodu zapalenia płuc, ale w wieku 70-80 lat. Również żony czy mężowie potomków tej rodziny dożywali słusznych lat nie umierając na tego typu choroby jak : pryszcze, wrzody, nowotwory, paraliże, wodniaki, drgawki , czy też krwawienia jelitowe, etc. Również nie było w rodzinie dzieci obciążonych chorobą angielską czyli krzywicą i nie odnotowano w rodzinie zgonów spowodowanych samobójstwem czy też chorobą psychiczną. Również przez 150 lat zgony dzieci były sporadyczne i w tym okresie zmarło dwoje dzieci. Można śmiało stwierdzić, że ominęły ją wszystkie epidemie będące w analizowanym przeze ze mnie czasie. Zderzenie z sytuacją po 1855r kiedy doszło do tragicznych w skutkach zdarzeń bardzo mnie zaniepokoiło.
Może to jest istotny szczegół gdyż w 1829r rodzina ta została wyrzucona w wyniku buntu chłopskiego z Oporowa wraz z 38 rodzinami tj. około 200 osób bez prawa powrotu. Jak podają żródła najpierw nastąpiła eksmisja, a dopiero za kilka dni wydano wyroki wraz z obciążeniem za koszta sądowe. Jedni wrócili i zapłacili. Jak widać ta rodzina nie otrzymała tego wyroku do rąk jak również nie zapłaciła kosztów sądowych wobec tego myślę, że zaczęła się jej inwigilacja, celem ściągnięcia owych kosztów. Dłuższy okres się ukrywała, a kiedy jedna z żon miała ciężki poród musiano wezwać akuszerkę. Po tym tez okresie rozpoczyna się ich tragiczny los, który opisałam j/w.

Przy okazji kilka słów o metrykach zgonu.
Pragnę dodać, że również pokusiłam się o statystykę, która jednocześnie wskazywała na zwyżkę zgonów w tej parafii od około 1780r. Do tej pory ( oprócz oczywiście epidemii) średnia zgonu wynosiła 10 zgonów rocznie po tym okresie wzrosła średnio do 30 rocznie z niewielkimi różnicami w różnych latach i utrzymywała się do czasu cholery. Również zauważyłam w okresie od 1790r do 1828r nadmierną jak na na moją wiedzę o tej parafii ilość zgonów kmieci i chałupników. W tym okresie zmarło 48 mężczyzn średnia lat około 50 z powodu choroby złośliwej, gorączki złośliwej, nagłych zgonów,chorób nieznanych, puchlin, udarów mózgu, kaszlu, drgawek gorączkowych, paraliżu oraz wielokrotnie biegunek.
Również co do epidemii cholery mam pewne wątpliwości. Zaczęła się ona w przytułku 19 sierpnia ,a pierwszymi jej ofiarami byli biedacy, których pochowano po dwóch trzech dniach od zgonu. Można przypuszczać , że nie zorientowano się ,ze może to być cholera jednak pogrzeby zmarłych w czasie epidemii były natychmiastowe tutaj takowe nastąpiły dopiero 29 sierpnia. Jak sądzę w wyniku zaniedbań doszło do rozprzestrzenia się cholery czego skutkiem była śmierć 75 osób. Analizując inne żródła oraz metody jej walki, w Wielkopolsce nie walczono z nią w odpowiedni sposób. W niedalekim Głogowie poprzez wiele środków zapobiegających zmarły w tym czasie tylko 2 osoby.


Pozdrawiam.
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 14:13 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 03 sie 2015, 07:29
Posty: 146
Lokalizacja: Poznań
Historia rzeczywiście bardzo nietypowa i smutna... Czy po buncie chłopskim sytuacja bytowa i status społeczny rodziny się zmieniły? Myślę, ze zmiana stylu życia, ciągle ukrywanie się i związane z tym negatywne emocje mogły wpłynąć na średnią długość życia. Natomiast co do zwiększonej liczby zgonów w miejscowosci - może wzrost wynikał z większej liczby mieszkańców.

Choroba dziedziczna byłaby dobrym wytłumaczeniem dla śmierci osób spokrewnionych, ale nie tylu żon. Nie szukałabym źródła w aktach zgonu osób, które dożyły wieku dorosłego, ale u dzieci i matek. Możliwe, że u czlonków tej rodziny występował jakiś gen, który powodował odrzucenie połowy płodów przez organizm matki (cos w stylu konfliktu płytkowego) lub jego obumarcie (co było bezpośrednia przyczyną ich śmierci), a u drugiej połowy przyjście na świat dziecka będącego nosicielem choroby. Teoretycznie takie gen mógłby pojawić się „nagle” i przechodzić przez pokolenia - coś na zasadzie paradoksu Schermana. Mogli też dziedziczyć makrosomię - niemowlęta z dużą masą urodzeniową w tamtych czasach mogły ozmaczać śmierć dla matek. Oczywiście to tylko teorie- nigdy nie słyszałam o podobnej chorobie, całkiem możliwe, ze rodzina miała po prostu niewyobrażalnego pecha. :(

_________________
Pozdrawiam
Monika


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 17:43 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lut 2011, 20:14
Posty: 205
Lokalizacja: Poznań
Myślę teraz o tym, jaką loterią było w tamtych czasach urodzenie dziecka. Co czuły kobiety, wiedząc, że balansują w tym momencie na granicy życia i śmierci? Że właśnie tak umarła ich sąsiadka, siostra lub poprzedniczka - pierwsza, a może i kolejna żona? Moment narodzin musiał być jednocześnie chwilą wielkiego lęku. Ta chwila musiała być też traumą dla starszych dzieci. Wszystko przecież odbywało się obok nich, często nocą, niezrozumiałe i pełne emocji, i nie zawsze ze szczęśliwym końcem.

_________________
Pozdrawiam

Katarzyna

Poszukuję : Szawelski, Jurgowski (Jórgowski), Lindner (Lintner), Karpiński, Biały, Duczmal (Pogrzybów, Ligota, Janków Zaleśny)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 17:52 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Moniko i Krystyno bardzo bardzo dziękuję gdyż każdy odzew w tej sprawie jest bardzo ważny. Brałam i tą ewentualność wymienioną przez Monikę pod uwagę. Dodam jeszcze , że myślałam o konflikcie krwi ( matki mogły mieć Rh- ) jak również chorobę odzwierzęcą. Również co dziwne w parafii przy niektórych zgonach kobiet na pocz I poł XIXw występuje tzw, wodniak lub wodobrzusze ( przypuszczam , ze jest to rak jajnika) jak i odnotowywano zgony na choroby kobiece.

Po wyrzuceniu jednak jeden z nich ożenił się z kobietą noszącą niemieckie nazwisko z innych terenów , i zmarła dopiero przy piątym dziecku. Natomiast jego druga żona urodziła córkę i w niedługim czasie zmarła. Synowie jego mieli córki jak i synów, ale synowie tez wcześnie umierali. Co dziwne córki , które odnalazłam dożywały wieku stu lat.

Natomiast jego brat się również ożenił i po urodzeniu córki żona zmarła. Z drugą żoną miał syna i córkę, Syn zaś miał czterech synów, z których dwóch zginęło na IWŚ, a dwóch w walkach narodowościowych w 1919r. Jeden w I Pułku Piechoty Legionów Polskich drugi zaś w Krajcach jako żołnierz 24 Pułku Piechoty Wojska Polskiego. Z ta różnicą, że mieli trochę zmienione nazwisko. Do właściwego zapisu powrócono przy narodzinach najmłodszego syna urodzonego przed wojną, co jest odnotowane w jego akcie.

Trudno jest tak opisać całą rodzinę wybrałam więc tylko urywki bo sytuacja bardzo wydaje mi się dziwna i zagmatwana.

Ponieważ w kręgu bliższego zainteresowania była jeszcze jedna rodzina, którą wyrzucono z tej miejscowości jak również spróbowałam w jakiś sposób odnależć ślady pozostałych rodzin, które nie wróciły po tym fakcie problem był ten sam. Podwójne żony , zgony synów, ciągłe zmiany miejsca zamieszkania, „włos się jeży na głowie”. Losy wszystkich były podobne z tym tylko ,że po jakimś czasie ich ślad się urywa najprawdopodobniej zmieniono nazwiska. Można to zauważyć w drugiej rodzinie, która to wróciła do swojego pierwszego rodowego nazwiska występującego w tej parafii w 1605r. Nazwisko to przez wieki przeszło wiele przekształceń i tą rodzinę jeszcze analizuję.
Jeżeli chodzi o status byli parobkami jak również w póżniejszym czasie pracownikami fizycznymi w mieście. Byli piśmienni a podpisy na aktach są dokonane wprawną ręką.

Bardzo dziękuje Barbarze, Monice ,Pawłowi i Katarzynie za zainteresowanie się tym postem oraz za odpowiedzi. Są one dla mnie bardzo ważne. Spróbuję jakoś rozwikłać tą sytuacje analizując pozostałe rodziny.

Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 18:26 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Bardzo przepraszam Katarzyno za Krystynę :D


Mirka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 18:44 
Offline

Dołączył(a): 08 sty 2009, 16:44
Posty: 20
Dzień dobry
Gwoli ścisłości. Według źródeł odnoszących się do buntu w Oporowie (dostępnych w Archiwum w Poznaniu), najpierw krnąbrni chłopi stanęli przed sądem, później zostali skazani (dano im możliwość odwołania się, mieli na to dziesięć dni), a dopiero na podstawie zapadłego wyroku i braku apelacji zostali eksmitowani.
Jerzy


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lip 2018, 20:21 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
O dacie 04.04.1829r wiem z książki Witolda Jakóbczyka pt. Komplikacje regulacyjne w poznańskim ' w której jestem posiadaniu.
na stronie 158 pisze cytat:
„ Wobec tego K.G. Żądała pomocy wojska. Po korespondencji Nacz. Prezesa z generałem – dowódcą okręgu wyznaczono oddział aż 150 ludzi z garnizonu wschowskiego, który 4 kwietnia [1829] przeprowadził masową eksmisję usuwając poza granicę wsi 38 rodzin z Oporowa i Oporówka”

Następna książka tego autora „Dzieje wsi wielkopolskiej „ której fragmenty udostępniła mi Pani M. z forum WTG cytat:
„ Ze Wschowy odkomenderowano przeciw bezbronnym chłopom oddział liczący aż 150 żołnierzy . Dnia 4 kwietnia [1829] wojsko przeprowadziło masową eksmisję po złamaniu oporu mężczyzn i kobiet usuwając poza granicę wsi 38 rodzin z Oporowa i Oporówka . Wyrzuceni wraz z dziećmi i starcami koczowali pod gołym niebem przez trzy tygodnie”

O wyrokach wiem z pańskiego opracowania , które zamieścił Pan na stronie „ Historia Gminy Krzemieniewo".
Pierwsze wyroki zapadły 6 kwietnia 1829r, a dotyczyły Kaspra Dudziaka i Jana Klimasza, drugi wyrok 8 kwietnia 1829r i dotyczył Jakuba Ratajczaka sołtysa, trzeci wyrok nastąpił 10 kwietnia i dotyczył on 14 gospodarzy, piąty wyrok zapadł 13 kwietnia 1829r i dotyczył 20 gospodarzy , szósty wyrok nastąpił 18 kwietnia 1829r i dotyczył 6 gospodarzy, siódmy wyrok 18 kwietnia 1829r przeciw niezmęznej [ wdowie] Helenie Tomczak, ósmy wyrok w dniu 18.04.1829r Jakubowi Skrzypczak .
1. Myślę, że nie wszyscy chłopi koczowali pod gołym niebem aż 3 tygodnie w kwietniu wraz z małymi dziećmi i ludżmi starszymi . Przecież nie mieli gdzie spać. To nie „bydło” tylko z krwi i kości ludzie. Nie można im zarzucić , że byli jakimiś nieświadomymi obywatelami. Jak sam dziedzic stwierdził był zaskoczony, ze pomimo braku szkoły umieli czytać.
2. Analizując metryki po rodzinach bo wykaz miałam z w/w książek wytypowałam około 180 ludzi, którzy nagle zostali pozbawieni dachu nad głową i swojego dobytku. W tym było wiele dzieci i ludzi starych. Według istniejącego wówczas prawa Landrechtu w takich sytuacjach „ dzieci, starcy jak i ludzie ułomni” byli pod ochroną.
3. O ile mi wiadomo interesująca nas rodzina opuściła te strony udając się w okolicy Wonieścia. Również odnalazłam kilka rodzin poza terenem tej miejscowości co swiadczyłoby o tym ,że nie wszyscy wrócili do Oporowa i przyjęli wyrok pod nim się podpisując.
4. Dlaczego nie zaaresztowano samych buntowników tak jak to było w innych miejscowościach?? tylko wyrzucono całe rodziny??
5. Co do wyroków to mam zastrzeżenia ponieważ nie ma w nich odpowiednich obowiązujących zapisów obowiązujacych w sprawach sądowych. To są poważne sprawy a są w nich tylko same imiona i nazwiska bez dat urodzenia, bez imion rodziców miejscu zamieszkania etc. Tak więc było trzech Walentych Giera. Jeden był w Grabówcu półkmieciem, drugi był robotnikiem, trzeci chałupnikiem. W wyroku nr 4 jest odnotowane nazwisko Walenty Giera z Oporówka, w wyroku 5 jest odnotowane nazwisko Walenty Giera z Oporowa w wyroku szóstym jest odnotowane Walenty Giera. Jak mi wiadomo dwóch Walentych Giera powróciło do Oporowa. Nie powrócił natomiast trzeci. Czy jest mi Pan w stanie dzisiaj udowodnić, który to z nich?? Czy są własnoręczne podpisy [ umieli pisać} na tych wyrokach osób wyeksmitowanych,ze przyjęli owe wyroki ?
6. Na każdym z nich jest adnotacja cytuje „ Przeciwko postanowieniu niniejszemu dozwolony jest środek apellacyi, takowa atoli w ciągu 10-ciu dni publikacyi rachując, zaniesioną być powinna, w przeciwnym razie wyrok prawomocnym się staje”
7. Oraz drugi cytat: „ Stosownie więc do tego stanowi się: że oskarżony za nie mającego prawa do regulacji się uznaje, wskutek czego jest z gospodarstwa przez siebie posiadanego natychmiast pod uniknieniem eksmisji ustąpić i koszta procesu ponieść”

Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 29 lip 2018, 10:55 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lut 2011, 20:14
Posty: 205
Lokalizacja: Poznań
miroslawa napisał(a):
Bardzo przepraszam Katarzyno za Krystynę :D


Mirka


Nic się nie stało :)

_________________
Pozdrawiam

Katarzyna

Poszukuję : Szawelski, Jurgowski (Jórgowski), Lindner (Lintner), Karpiński, Biały, Duczmal (Pogrzybów, Ligota, Janków Zaleśny)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 30 lip 2018, 17:46 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Wzięłam pod uwagę wszystkie spostrzeżenia i dokonałam ponownej analizy posiadanego materiału z interesującej mnie parafii . Pokusiłam się także o statystykę wdów i wdowców, którą dokonałam na podstawie analizy metryk ślubu bo tam odnotowano fakt powtórnego ożenku. Wyniki były zaskakujące i wiele wyjaśniły z moich powyższych wątpliwości.

Zakres 1647- 1727r [80 lat]
wdowy- 8
wdowcy- 4
Zakres 1727-1794r
wdowy 26
wdowcy 39
Zakres 1795- 1900[105 lat]
wdowy -78
wdowcy -123

Jak widać z powyższej statystki od 1727r było w parafii więcej wdowców niż wdów i tendencja ta wzrastała z wiekiem. Porównałam wyniki z tej parafii z położoną najbliżej , ale tylko zakres 1820-1900. Wynik również zaskakujący
wdów 108
wdowców 187

Można więc mniemać,iż taka sytuacja występowała w wielu miejscowościach . Myślę, że jeżeli zaniepokoją Was nadmierne i częste zgony w rodzinie warto zrobić sobie taką właśnie statystykę. Jeżeli kobiety były „słabe” i mało odporne na trudy życia wiejskiego to wiadomym jest, że odbijało się to także na dzieciach i całej rodzinie.

W książce Stanisława Nawrockiego „ Z dziejów oporu chłopskiego w Wielkopolsce na przełomie XVIII i XIX wieku” na str. 54 odnalazłam cytat adekwatny do zaistniałej wtedy sytuacji.
„ Doprowadziło to do rozpaczy właściciela wspomnianego już Melchiora Korzbok Łęckiego, który poszukiwał w tym celu zdecydowanego , energicznego i surowego justycjariusza do prowadzenia spraw sądowych.
Mówił o sobie, że będzie musiał umrzeć „ na chłopską i tych plebejów chorobę” i że przez ”chłopów własnych zostanę zgryziony

Nadmieniam, że dotyczyło to majątku lwówecko- posadowskiego min. Chraplewo, Konin i Posadowo.

Pozdrawiam,
Mirka G.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 36 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL