Drodzy Użytkownicy Forum WTG "Gniazdo".
Zbulwersowana wypowiedzią, iż na Forum jest - grupa pokazująca wyższość nad innymi -ważność -nosząca wysoko brody -wstawiająca głupie komentarze ... czuję wewnętrzną potrzebę ustosunkowania się do niej.
Przygodę z genealogią i historią, która przerodziła się w bobby a może i pasję zaczęłam kilka lat temu od wizyty w archiwum. Patrzyłam w ekran czytnika jak ... Nie radząc sobie z odczytem, tylko przy pierwszej wizycie prosiłam o pomoc "sąsiadkę" - do dziś piszącą na tym Forum. Przy kolejnych już było mnie wstyd przeszkadzać, przecież każdy chce jak najwięcej poszukać swoich przodków. Wytężyłam umysł, przepisywałam całe akty i tym sposobem uczyłam się zrozumieć zawartą w nich treść. Zaznaczam - zrozumieć, nie mówię o tłumaczeniu. Wydawało mi się, że startuję jak każdy genealog, nauka, nauka i jeszcze raz nauka, ta w podstawowym zakresie, żebym choć rozumiała co za informacje zapisane są w aktach. Okazało się, że AAP nie jest miejscem w którym osiągnę pełnię mojego szczęścia. Musiałam zmienić lokalizację na AAG, gdzie przez kilka miesięcy prawie codziennie jeździłam 50 km., szukać przodków w parafiach położonych pomiędzy Pleszewem a Jarocinem. Nie żałuję tych wizyt, ileż radości było z każdego odszukanego aktu, z kontaktów zawartych przez tak długi okres prawie codziennych pobytów, itd.
Nic nie przyszło samo, łatwo i bez wyrzeczeń. Korzystając z dobrodziejstwa jakim jest to forum, poszerzałam swoją wiedzę zamieszczając prośby o różnoraką pomoc z tej dziedziny. Nauka nie szła w las, więc w zakresie w jakim posiadałam wiedzę, starałam się również pomóc innym. Nie byłam i nie jestem nastawiona tylko na "branie". W związku z tym, że nie posiadam monopolu na mądrość, do dziś proszę wielokrotnie o pomoc poprzez Forum, za której otrzymanie serdecznie Wszystkim dziękuję. Przez lata obecności wśród genealogów - internautów i obserwacji użytkowników Forum, śmiem stwierdzić, że jego spora część jest nastawiona tylko na "branie", nie dając od siebie nic, nawet jeśli chodzi o własne poszukiwania. Jak osiągną cel - znikają z Forum. Rzuca na Forum hasło "poszukuję aktu" lub "potrzebuję pomocy" i nerwowo sprawdza wpis, czy jest już odpowiedź. I choćby taki petent mieszkał w Poznaniu przy ul. Posadzego lub 23 Lutego, to i tak prosi o odszukanie aktu przy okazji wizyty w archiwum. Gdybym mieszkała w Poznaniu, byłoby mnie wstyd prosić o taką pomoc.
Z przebiegłości najlepiej nie pisać w avatarze miejsca zamieszkania, to pomyślą że jestem z ... Bangladeszu. Jako mój wyraz buntu przeciwko tej sytuacji, sama usunęłam swoją lokalizację, choć to właściwie nic nie zmienia, można "puścić pinga" i jest się już zlokalizowanym w sieci, z którego miejsca piszemy.
Przytoczę teraz sytuację jaka mnie spotkała.
Otóż jeden z użytkowników Forum w 2016 r. prosił o tłumaczenie aktów zamieszczonych na Family Search, o.k., podał linki do aktów itd., zależało mu na dokładnej treści całego aktu - rozumiem. Ale kiedy ten sam użytkownik przysyła mi w 2017 r. przez PV prośbę, abym mu poszukała aktu na Family Search, ponieważ on sobie z tym nie radzi, to myślałam że mnie trafi ... Wskazówek jak korzystać z tego portalu jest wiele. Cwaniactwo?, wygodnictwo?, szkoda własnego czasu? ... jak to nazwać? Zignorowałam, nie zamieściłam tej prywatnej wiadomości z oczekiwaniem tego rodzaju pomocy na publicznym forum, choć moje PV zostało zamieszczone dwukrotnie, ale jeśli zajdzie taka potrzeba to chyba to uczynię. Nie chcę pisać więcej, ponieważ mogłabym napisać zbyt wiele, ale określenia przytoczone na wstępie "o grupie" można odwrócić i tym sposobem określić "pasożytów" tego Forum.
Korzystam z pomocy ... Pomagam innym ... Nie czekam na gotowe dane ...
_________________ Pozdrawiam Danka
Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych. ks. Jan Twardowski
|