Witajcie,
Większość mojej rodziny była PRZECIWNA poszukiwaniu Moich Przodków, i to nawet najbliższa rodzina - MAMA - powtarzała i powtarza - daj spokój zmarłym, po co ich ruszasz !!!
Tak, jakby bała się że odkryję jakąś tajemnicę - i tak odkryłam
------------------------------------------------------------------------------------
Gdy byłam małą dziewczynką miałam około 11 lat, przyjechała do nas Babcia ( mama mojej mamy)- pamiętam jak dziś - miała ubrany na sobie niebieski, piękny sweterek - który sama zrobiła ( igliczki kochały jej ręce - a Ona tworzyła na nich cuda), leżała na łóżku ( miała uszkodzony kręgosłup) i z uśmiechem patrzyła na mnie. Ja siedziałam przy stole, nagle wyciągnęłam kartkę i długopis ... I zaczynam Ją pytać.
Babciu, a ile miałaś lat jak wyszłaś za mąż? A kiedy? A gdzie? A ile miałaś rodzeństwa? A kiedy zmarła Twoja mama? A jaka była? A pamiętasz Twoją babcię? Itd.............
Babcia, odpowiadając na moje pytania - miała błysk, iskry w oczach - cieszyła się, że chcę po prostu wiedzieć
Teraz stwierdzam, że pytań zadałam zbyt mało - teraz jest za późno.
Ale .... wiecie co? Mam tą kartkę !!! Zmielona, pognieciona, zżółknięta - i na niej moje dziecięce pismo (bazgroły). Ta kartka rok temu bardzo mi się przydała, udzieliła wskazówek.
Pamiętam wiele opowieści Mojej Babci, gdy opowiadała jak była bita przez Niemców - a ja miałam około 7 lat - pamiętam wszystko.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Około 14 roku życia dostałam od Mojej drugiej Babci (mama taty), zdjęcie pradziadka ( ojca Mojego Dziadka) byłam przeszczęśliwa, chodziłam z tym zdjęciem wszędzie i chwaliłam się Moim Pradziadkiem z sumiastym wąsem
Jego fotografia spowodowała, że zaczęłam częściej chodzić na Jego grób .... niby to dziwne ...ale dla mnie nie. Stał mi się bliski, a przecież zmarł 5 lat przed moimi narodzinami.
Mało tego, był grób Pradziadka - a gdzie jest w takim razie Prababcia?
Zaczęłam pytać Babcię, otrzymywałam gorzkie odpowiedzi - nie pytaj Dziadka o Jego Mamę !!!
Stracił Ją, gdy miał 10 lat. Nie męcz Go !!!
A, że byłam upartą czternastolatką, i ukochaną wnusią - podpytałam delikatnie.
Powiedział tylko : Gniezno, Dziekanka i zamilkł
I tu zrodziła się myśl : odszukać Ją, Jej grób, akt zgonu - zrobić to dla Kochanego Dziadka.
I w ten sposób, nieświadomie stałam się malutkim genealogiem
Do dziś dnia nie wiem co się z Nią stało, nawet Mój Dziadek - ale szukam dalej ...
Dziadek mój żyje, ma prawie 83 lata, i ZARAZIŁAM GO GENEALOGIĄ
Gdy rozmawiamy przez tel. - nagrywam Go - ale Mu o tym nie mówię - gdy Go zabraknie, po prostu odsłucham te nasze pogawędki, usłyszę Jego głos - i wiem, że zawsze będzie przy mnie.
Nagrywam troszkę filmików Dziadka z moimi dzieciakami, by miały pamiątkę - jak ich przytulał, gdy grał im na akordeonie ... itd.
Teraz się przymierzam, by zrobić z Nim wywiad - od narodzin, po dziś dzień.
----------------------------------------------------------------------------------------
Zrobiłam się zachłanna na akty, świstki, papierki, dokumenty - o zdjęciach nie wspomnę - JESTEM JAK CHOMIK
Odnalazłam rodzinę Mojej Praprababci w tamtym roku. No i okazało się, że mieszkają Oni w miejscu, gdzie Moja Praprababka się urodziła, dom zbudowany został w 1841 roku, a rozebrany w 1975 - pozostało po nim kilka fragmentów. Cała podekscytowana, ze łzami w oczach - do świeżo poznanej Cioci mówię: Ciociu, czy mogę dostać z tego domu fragmencik cegły, czy dachówki?
Myślałam o takim maleńkim kawałeczku, który w rękę się zmieści - a Szanowna Ciocia - przytargała dachówkę i dwie cegły - wróciłam z pamiątkami do domu - uradowana oznajmiłam mężowi, że mam skarb - a On kazał mi się w głowę popukać, i stwierdził, że zwariowałam
----------------------------------------------------------------------
Listopad 2011r. - postanowiłam w końcu odwiedzić kuzynkę Mojego dziadka, wszyscy powtarzali mi, że nie mam po co do niej jechać, że jest taka jakaś niedostępna...
Z sercem w gardle, pojechałam.
Gdy powiedziałam, Jej kim jestem - popatrzyła na mnie i zadała dwa pytania: Tak, Gosiu to co mówisz jest prawdą, ale w którym miejscu jest pochowany twój prapradziadek i praprababcia - musiała mnie sprawdzić, czy .... odwiedzam Ich nagrobki itd.
Kolejny etap naszego spotkania - dostałam okrzantus - wręcz krzyknęła na mnie - Dlaczego nie przyszłaś te 5 lat wcześniej, jak wszystko pamiętałam ?!!!
Zamilkłam ...
Po chwili pokazałam jej kserokopię ślubu USC Jej rodziców - dotykała go i miała łzy w oczach, patrzyła dość długo, nie mogła uwierzyć że to mam. Odparła: Tak to moi rodzice.
Tym sposobem Ciocia się otworzyła - zaczęła opowiadać, choć powtarzała się i myliła fakty.
Ale słuchałam jej z ogromną radością. W pewnym momencie chwyciła mnie za rękę i dłuższą chwilę trzymała - poczułam się jak Jej wnuczka
Cel mojej wizyty był taki : dowiedzieć się czy Ciocia coś, cokolwiek pamięta o Mojej Prababci - w końcu to była siostra Jej ojca.
Niestety - nic...........................
Podpytałam o zdjęcia. Na początku, że już nic nie ma - że jej pozabierali i nie oddali.
Widziała mój smutek
Zapytałam kolejny raz, czy ma jakieś zdjęcia - że jej nie chcę ich zabrać, że mam ze sobą aparat i porobię sobie tylko kopie.
Nagle .... najpierw wyciągnęła zeszyt - swój " ala mini" pamiętnik, z ważnymi datami i wydarzeniami - oczy z orbit mi wyszły (sfotografowałam), po chwili album z różnymi starymi fotografiami - a tam i Moja Babcia, na jednej z nich.
Oczywiście wszystko skopiowałam...
Na koniec naszego spotkania powiedziała: ale przyjdziesz do mnie jeszcze? Odpowiedziałam, że tak, że na pewno jeszcze Ją odwiedzę.
Ten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci.
Miesiąc później, około 10 godz. w kuchni na parapecie usiadł gołąb, popatrzył mi w oczy i odfrunął.
Wieczorem - telefon - Ciocia zmarła
Poczułam się tak, jakbym straciła kolejną babcię - skrawek mnie - choć Jej nie znałam - widziałyśmy się tylko raz, ten jeden jedyny wyjątkowy raz.
Do trumny włożyłam Jej długą czerwoną różę, w podziękowaniu - że znalazła dla mnie czas, w podziękowaniu za jej uśmiech, za te iskierki w oczach, za łzy wzruszenia, za to że zobaczyłam w Niej Moich Przodków i samą siebie.
Pozdrowienia dla Was,
Gosia